Myślę, że każdy w miarę doświadczony nauczyciel zdaje sobie sprawę z potrzeby indywidualizacji procesu nauczania. Jest to klucz do skutecznej edukacji. Uczniowie różnią się między sobą zdolnościami, zainteresowaniami, tempem ucznia się, sposobem optymalnego przyswajania wiedzy. Tych czynników jest tak dużo, że trudno je wszystkie uwzględnić w procesie nauczania. Pytanie, jak sprostać tym potrzebom?
Dysponując ograniczonym czasem na lekcji, mając też ograniczoną możliwość podzielenia uwagi, jak zaplanować przebieg lekcji dopasowując się do każdego ucznia z osobna? Jeśli weźmiemy pod uwagę tradycyjne metody nauczania, to odpowiedź jest prosta… nie da się. Jednak, kto powiedział, że musimy korzystać z metod tradycyjnych?
Metoda nauczania
Od razu przychodzi na myśl jedna z bardziej znanych i popularnych, nowych metod nauczania, jaką jest metoda odwróconej klasy/szkoły. (ang. Flipped Classroom). Czy zatem pozwoli nam ona skuteczniej realizować nasze cele edukacyjne i w większym stopniu dostosowywać edukację do konkretnego ucznia?
Warto uważać z hurra optymizmem. Czytałem o wielu przykładach w USA, gdzie zastosowanie nowej metody przynosiło regres w stosunku do tradycyjnych zajęć. Niezrozumienie i nieumiejętność przeprowadzenia nauczania za pomocą „odwróconej klasy” może prowadzić do porażek edukacyjnych. Drugi problem to fakt, że praca taką metodą wymaga dużej ilości materiałów o odpowiedniej jakości, której to moim zdaniem nie jest w stanie przygotować samodzielnie jeden nauczyciel. Stąd potrzeba współpracy nauczycieli i dzielenia się materiałami, co wielu z nich robi. Powinniśmy także dysponować materiałami o różnym stopniu trudności, dopasowanych do poziomu różnych uczniów. Potrzebujemy nie tylko filmów, ale również materiałów w formie tekstów, animacji. Fajnie też byłoby mieć gry edukacyjne. Niezbędna jest też duża ilość zadań i testów, z których możemy zaprogramować ścieżkę rozwoju umiejętności, tak aby każdy uczeń działał we własnym tempie. Do tego potrzebujemy oprogramowania – platformy programowej umożliwiającej tworzenie i publikowanie kursów. Platforma taka powinna umożliwiać składanie tych kursów z mniejszych części, jak artykuły, hasła, prezentacje i filmy. Do tego generatory testów sprawdzających, zarówno do wydruku w papierowej wersji, jak i online. Niestety brakuje odpowiedniego narzędzia, można tylko używać substytutów i łącząc różne rozwiązania osiągać zbliżone cele. Elektroniczne podręczniki przygotowywane przez ministerstwo na pewno będą pomocne, jednak są zbyt monolityczne, aby nadawały się do tej metody odwróconej klasy.
Nauczanie programowane
Dobrze byłoby odświeżyć znaną od dawna, lecz rzadko stosowaną metodę zadań programowanych. Polega ona na tym, że tworzy się rodzaj grafu, w którym węzłami są treści nauczania wraz z pytaniami na końcu. Wybór następnego elementu do nauki zależy od udzielonych odpowiedzi. Jeśli są one prawidłowe, uczeń przechodzi szybciej do coraz trudniejszych i bardziej zaawansowanych elementów, a przy słabszych odpowiedziach idzie do materiałów uzupełniających i dokładniej wyjaśniających. Technicznie może to być zrealizowane za pomocą zwykłej książeczki, gdzie uczeń odsyłany jest na określoną stronę, albo za pomocą programu komputerowego bądź aplikacji w przeglądarce.
Jednak metoda ta do tej pory nie znalazła szerszego zastosowania z bardzo prostej przyczyny. Otóż zaprogramowanie takiej nauki jest bardzo czasochłonne i trudne. Można czasem spotkać programy komputerowe, które próbują to realizować, jednak są one kosztowne i nie znajdują szerszego zastosowania, a tym samym brak zarobku dla twórców zniechęca ich do dalszego ich rozwijania. Mimo tego jest to świetna metoda służąca indywidualizowaniu pracy ucznia. Można korzystać z niej upraszczając nieco sposób jej działania, chociażby przez zmniejszenie ilości rozgałęzień w ścieżce nauczania, ale też przede wszystkim poprzez zastąpienie wyboru treści do realizacji decyzją nauczyciela, zamiast zaprogramowanego algorytmu. Nie potrzebny jest wtedy program i wystarczą odpowiednio przygotowane materiały o różnym stopniu trudności.
Moje doświadczenia
W swojej pracy nauczyciela informatyki i fizyki staram się realizować, na ile mogę, te idee, choć nie jest to proste. Przede wszystkim pracuję nad przygotowywaniem materiałów w formie stron internetowych. Uczniom pierwszej klasy liceum z fizyki umieściłem materiały do nauki na własnej stronie epodrecznik.edu.pl. Każda lekcja składa się z prezentacji HTML wyświetlanej bezpośrednio w przeglądarce. Uczeń, który był nieobecny może zaznajomić się z tym, co było na lekcji. Pracuję również nad własnym systemem dostarczania treści, podobnym do Moodle. Dodatkowo jest on połączony ze stroną internetową i dziennikiem elektronicznym.
Dzięki temu nauczyciel przedmiotu nie musi zarządzać uczniami, a przydziela tylko kurs danej klasie. Same kursy buduje się z pojedynczych materiałów, które można ustawiać w dowolnej konfiguracji. Monolityczna książka nie nadaje się do dostosowania jej do różnych poziomów kursów. Kurs zawierać może artykuły, slajdy, filmiki i zadania, a wszystko dostępne bezpośrednio w HTML w przeglądarce. System ten choć ciągle jeszcze w budowie z powodzeniem stosuję na lekcjach informatyki rozszerzonej, gdzie w naszym projekcie uczniowie mają 16 godzin informatyki w cyklu. Niestety przejście całkowicie na metodę odwróconej klasy wymaga przygotowania kompletnej ilości materiałów, a tych potrzebna jest bardzo dużo.
Planuję taką pełną metodę zastosować najpierw w gimnazjum na informatyce, gdzie i tak pracuję od dawna prawie wyłącznie metoda ćwiczeń uczniowskich, w której uczniowie realizują kolejne zadania, a teoria jest ograniczona do minimum. Przydała by się szeroka współpraca nauczycieli, którzy tworzyliby takie materiały wspólnie. Na szczęście wielu nauczycieli tak myśli i umieszcza swoje materiały jako ogólnodostępne.
Szkoła jako supersam
Marzy mi się zrealizowanie zupełnie innej szkoły niż obecne, w której nie ma sztucznie narzuconych ram nauczania i problemy administracyjne są na drugim planie. Chciałbym, aby szkoła przypominała sklep typu supersam. W takim sklepie klient przechodzi się pomiędzy półkami i przegląda towar. Jak jakiś mu się spodoba to wrzuca go do koszyka i płaci przy wyjściu. Daje nam to swobodny wybór i czas na podjęcie decyzji o zakupie, dlatego tak lubimy te sklepy. Podobnie powinno być ze szkołą, co najmniej od poziomu liceum.
Uczeń powinien mieć obowiązek zrealizowania przedmiotów na poziomie podstawowym. Realizując podstawę mógłby się jeszcze zastanowić, który przedmiot chciałby wybrać i kontynuować na wyższym poziomie. Działało by to tak, jak przechadzanie się między półkami w supersamie. Każde rozszerzenie kończyłoby się egzaminem, takim jak obecnie na maturze. W przyszłości można by również dodać trzeci poziom zaawansowania dla szczególnie uzdolnionych. W taki sposób zniknęła by konieczność podziału uczniów na klasy realizujące wszystkie te same przedmioty na danym poziomie. Co najwyżej klasy pozostałyby tylko na papierze jako jednostka organizacyjna. Uczeń nie musiałby się decydować na profil niejako w ciemno.
Aby to było możliwe należałoby w całej szkole wdrożyć metodę odwróconej klasy na prawie każdym przedmiocie. Dotyczyłoby to również podstawy, dzięki czemu niektórzy zdolniejsi uczniowie mogliby szybciej przechodzić na rozszerzenie. I w drugą stronę, część uczniów mogłaby poświęcić więcej czasu na opanowanie podstaw, jeśli miałaby problemy. Koniec z metodą realizacji materiału tylko w dzienniku, gdy uczniowie nie opanowali tego co założono, ale nie ma czasu na wałkowanie, bo trzeba zrealizować program. Organizacyjnie polegałoby to na dostępności nauczycieli w klasach w określonych godzinach. Uczniowie sami układaliby sobie plan dobierając przedmioty według potrzeb i chęci, ale również według możliwości uczęszczania na nie w określonym czasie. Ilość zajęć z danych przedmiotów musiałaby być zależna od ilości chętnych na nie. Szkoła mogłaby też umożliwić uczniowi naukę samodzielną na terenie szkoły. Miejsce gdzie mógłby między zajęciami uczyć się w bibliotece, czy innej sali z dostępem do komputera lub tabletu.
Wizja wydaje mi się piękna i skutkowałaby radykalnym polepszeniem poziomu edukacji. Pytanie tylko, czy dałoby się ją pogodzić z ograniczeniami administracyjnymi narzucanymi przez państwo i jednostki samorządowe. Czy dobra i skuteczna edukacja jest tym, na czym zależy rządzącym? Chciałbym kiedyś móc uczestniczyć w tego typu projekcie i wierzę, że jest to możliwe.
Notka o autorze: Mikołaj Sochacki jest nauczycielem fizyki i informatyki w XX LO w Gdańsku. Niniejszy artykuł ukazał się w blogu Superbelfrów. Licencja CC-BY-SA.