Zrozumieć minister Annę Zalewską

fot. Fotolia.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Rozumiem minister Annę Zalewską. Zgłosiła się do rządu, który musi odnieść szybkie sukcesy. Zwiększenie autonomii szkół, wsparcie dla nowatorskich rozwiązań, nacisk na upodmiotowienie uczestników edukacji, zmiany w sposobie wyboru dyrektorów, tworzenie czegokolwiek, itp. wymagałyby żmudnej pracy, nie budziłyby wielkich emocji, zatem nie przyciągnęłyby uwagi opinii publicznej. Nowy minister musi zabłysnąć na samym początku, musi wykonać jakiś spektakularny i szybki manewr. Anna Zalewska wybrała likwidację gimnazjów. Wybrała to, co najłatwiejsze.

Likwidacja gimnazjów wydaje się łatwa, ponieważ nie napotyka na silny opór społeczny. Nauczyciele są przyzwyczajeni do sterowania odgórnego, więc nie będą buntować się. Generalnie rodzicom jest obojętne jaka jest struktura oświaty, czego i jak uczą się w szkole ich dzieci. Rodziców interesują głównie dwie sprawy: żeby dziecku nie działa się krzywda i żeby miało dobre wyniki=oceny. Z różnych stron odzywają się głosy sprzeciwu, ale są nieliczne i słabe. Najskuteczniejszy sposób oporu zaprezentowali państwo Elbanowscy. Niestety, w przypadku zamachu na gimnazja nie pojawili się Elbanowscy II. Zatem Anna Zalewska jest bliska ogłoszenia sukcesu: zlikwidowaliśmy gimnazja, otworzyliśmy nowy rozdział w polskiej oświacie!

Likwidacja gimnazjów będzie również sukcesem nowego(?) sposobu myślenia i działania. Żeby dokonać rewolucyjnej zmiany w państwie, wystarczy przekonanie o jej potrzebie i słuszności. To przekonanie nie musi wynikać z wiedzy. Nie są potrzebne badania, analizy, rozważania. Nie trzeba poszukiwać i upubliczniać powodów, celów i wielowymiarowych skutków (pożądanych i ubocznych). Nie jest konieczne zainspirowanie dialogu społecznego, przekonywanie głównych zainteresowanych oraz szerokiej opinii publicznej do akceptacji i poparcia proponowanej zmiany. Ma być tak, bo my tak uważamy, takie jest nasze przekonanie. Pytanie: z czego wynika to przekonanie, z kim je ucieraliście? Bo być może likwidacja gimnazjów jest krokiem w dobrym kierunku? Ale żeby tak stwierdzić, trzeba najpierw zastanowić się wspólnie, a potem ogłaszać i realizować. MEN pominął pierwszy krok. To jest nowy(?) sposób praktykowania demokracji.

Świetnym chwytem Anny Zalewskiej jest powoływanie się na opinię publiczną i zdanie większości rodziców. Pani minister i jej doradcy zapewne doskonale wiedzą, jak można manipulować opinią publiczną, nie dostarczając jej rzetelnej wiedzy, nie prezentując różnorodnych punktów widzenia na problem, nie pokazując debat i sporów dotyczących edukacji. Dlatego tak ważne dla MEN jest błyskawiczne przeprowadzenie rewolucji gimnazjalnej. Jeśli zrobimy to szybko, ludzie nie zdążą zastanowić się, dowiedzieć, uzgodnić, zażądać wyjaśnień.

O skutkach ubocznych „Szybkiej Zmiany” piszą specjaliści i zwykli ludzie. Dwa zjawiska uważam za bardzo groźne. Jedno, to pogłębienie braku zaufania nauczycieli do władz oświatowych. Brak dialogu i sterowanie odgórne utrwalą mechanizmy feudalno-pańszczyźniane w edukacji. Drugim skutkiem ubocznym będzie odwrócenie uwagi od potrzeby autentycznych zmian w procesie edukacji, a tym samym opóźni je. Polska oświata potrzebuje nowej filozofii i kultury edukacji. Wielu nauczycieli to rozumie i już to robi. Likwidacja gimnazjów nie pomoże im w działaniach, niczego dobrego nie wniesie, utrudni pracę.

Rozumiem Annę Zalewską. Dąży do likwidacji gimnazjów, ponieważ wierzy, że to będzie wielki sukces – jej osobisty i partii, którą reprezentuje. To jest ten rodzaj wiary, który nie potrzebuje pokory, prawdy i szacunku.

 

Notka o autorze: Wiesław Mariański jest byłym nauczycielem. Jak mówi, do szkoły uczęszcza od 48 lat – najpierw jako uczeń, potem jako nauczyciel, teraz jako rodzic. Prowadzi blog Głos rodzica w partnerskiej dla portalu Edunews.pl platformie blogowej Oś Świata (www.osswiata.pl).