Samodzielność uczniów

fot. Ewa Kempska

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Zawsze uważałam, że robię wszystko, bym moi uczniowie byli samodzielni - samodzielne ubieranie, wiązanie sznurówek, czy też pójścia do toalety i umycie rąk. Dotyczy to jednak nie tylko sfery samoobsługowej, a także społecznej, czy też emocjonalnej.

Często wtedy proszę rodziców by nie ubierali dzieci, nie zanosili im plecaka pod salę. Wtedy często słyszę: Ale on jest jeszcze mały i nie potrafi. Spieszymy się zawsze rano, nie ma czasu na guzdranie. Moja odpowiedź zawsze jest taka sama: Byliśmy dziś na placu zabaw, sam się ubrał. Pomogłam mu tylko kiedy była potrzeba. Może warto wcześniej obudzić dziecko by miało czas na samodzielne ubranie się?.

Jednak patrząc z perspektywy czasu wydaje mi się, że jeszcze 2 lata temu słowo samodzielność i tak miało dla mnie zupełnie inne znaczenie niż dziś. Wszystko dlatego, że dokonałam redefinicji tego słowa. Stało się tak w chwili, kiedy wspólnie z Edytą Karwowską i Ewą Przybysz-Gardyzą napisałyśmy autorski program nauczania RAZEM i zaczęłam wprowadzać go do szkolnej rzeczywistości. Od tej pory towarzyszy mi ów wiele więcej pytań i zanim coś zrobię sama pytam siebie: Dlaczego ja a nie uczniowie?.

Większość dzieci, zwłaszcza w młodszym wieku szkolnym chce być samodzielna. Często słyszymy: ja sam, ja sam/ to ja pani pomogę. Niekiedy zdawało mi się, że pewne czynności są wyłącznie zarezerwowane dla dorosłych. Zanim jednak podam Państwu moją aktualną definicję słowa samodzielność, pozwólcie, że tym razem odwrócę kolejność i najpierw pokażę to na konkretnych przykładach.

Gazetka klasowa

Tak jak większość, także i moi uczniowie eksponują swoje prace na tablicy korkowej, która ma prawie identyczne wymiary co ściana w klasie. W ten sposób każdy ma do niej łatwy dostęp. Zawsze zawieszałam je sama, bo musi być prosto, a uczniowie tego nie zrobią. Zresztą było dla mnie oczywiste, że to moje zadanie. Dlaczego? Sama nie wiem. Jednak okazało się, że i moi uczniowie też potrafią zawiesić swoje prace, robią to z ochotą. I ku mojemu zaskoczeniu też potrafią zrobić to prosto. Oczywiście raz, drugi, trzeci było prawie prosto, ale przecież nie od dziś wiadomo, że trening czyni mistrza. Z drugiej strony czy coś się stanie, jeśli zawieszą krzywo?

Kwiaty

Przyszła taka chwila, że trzeba było przesadzić klasowe kwiaty w doniczkach. Odkładałam to przez ponad tydzień, bo zawsze brakowało mi na to czasu. Jednak, dlaczego nie mogą zrobić tego moi uczniowie? - pomyślałam. I zrobili. Sami dali radę.

Sklejanie elementów

Z zachwytem przyglądam się fińskiemu modelowi edukacji, ale i z niedowierzaniem - uczniowie sami prasują? Przecież mogą się oparzyć!

Z tego samego powodu nigdy nie pozwalałam moim uczniom samodzielnie korzystać z kleju na ciepło. Nie pozwalałam - tak to dobre słowo, bo teraz… sami z niego korzystają. Oczywiście kiedy tylko ktoś potrzebuje pomocy, nie chce robić tego samodzielnie, to pomagam. Choć zwykle z pomocą przychodzą inni uczniowie. Bo tak naprawdę, kiedy ktoś z uczniów potrzebuje pomocy, to dlaczego nie miałby pomóc ktoś z kolegów lub koleżanek? Przecież zrobi to z wielką ochotą a przy tym poczuje się doceniony. I nie zdarzyło się jeszcze, by ktoś się poparzył.

Spanie w szkole

Moi uczniowie wiedzieli, że co jakiś czas zawsze ze swoimi klasami organizuję spanie w szkole. Także i im obiecałam taki dzień. Kiedy na koniec dnia zaproponowałam im konkretny termin (po wcześniejszym ustaleniu go z rodzicami) powiedziałam, że będzie to możliwe, kiedy zapytają o zgodę p. Dyrektora. I tak też było. Nie musiałam im o tym przypominać!

Także sporządzenie listy produktów jakie trzeba było przynieść tego dnia m.in. na kolację i śniadanie - uczniowie sporządzili sami, żadnego problemu nie sprawił im podział kto co przynosi.

Suszenie jesiennych liści

Nadeszła jesień, a więc zapadła decyzja, że robimy liściownik. No więc trzeba ususzyć liście. Zwykle wspólnie zbieraliśmy liście a potem ja układałam je w książkach do wyschnięcia. W tym roku po raz pierwszy zrobili to uczniowie. I znów zaskoczenie - potrafią!

Lista zakupów

W ubiegłym roku szkolnym w ramach realizacji projektu edukacyjnego „Projektanci edukacji. Od pomysłu do realizacji” Nowej Ery zrealizowałam z aktorami mojego szkolnego kółka teatralnego projekt Pacynkomat. W ramach projektu wykonaliśmy profesjonalne pacynki teatralne dla dzieci z Oddziału Onkologii i Hematologii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Przyszła taka chwila, że należało zrobić zakupy: guziki, materiał, ozdoby i inne błyskotki indywidualnie dla każdej z 24 pacynek. Wszystko według indywidualnych życzeń. Zrobiłam listę zakupów. Następnego dnia trafiła ona do kosza, bo dlaczego nie mogą tego zrobić uczniowie? I zrobili - sami, w pełni odpowiedzialnie, pamiętając o każdej pacynce a tym samym o każdym koledze i koleżance, który będzie potrzebował różnych materiałów.

Przerwa na obiad

Kiedy szłam z moimi uczniami na szkolną stołówkę, oczywiste było dla mnie, że trzeba nalać im zupy z wazy. Jednak i tym razem okazało się, że moi uczniowie potrafią robić to samodzielnie. Jeszcze nieporadnie, czasem wylewając ją na stół, ale jednak samodzielnie.

Potrzebne przybory

Często kiedy prosiłam by uczniowie przynieśli konkretną rzecz do szkoły/ ubrali się w odświętny strój - informację taką otrzymywali także rodzice, bo pewnie uczniowie zapomną. Dziś każdy sam musi zapamiętać, może też zapisać ją sobie w notesie. A wszystko po to, by uczyć się odpowiedzialności za siebie.

Także pożyczanie chociażby kleju czy ołówka to sprawa samego ucznia, a nie moja lub innych w klasie. Nie masz/ zapomniałaś - podejdź i sam poproś o pożyczenie. Bo zwykle jest tak (zwłaszcza w klasach młodszych), że każde dziecko, jeśli widzi, że ktoś czegoś nie ma- zaraz biegnie z pomocą i chętnie pożycza. Jednak proszenie o pomoc nie dla każdego jest sprawą łatwa i oczywistą, zatem warto by uczyli się tego, kiedy nadarza się okazja. Bo jak to w życiu bywa- wszystko zaczyna się od pierwszego kroku i małych, prostych rzeczy. A nie ma nic gorszego jak wyuczona bezradność.

Takich przykładów, wydawałoby się zwyczajnych i oczywistych (choć jak się w moim przypadku okazało nie tak do końca oczywistych) mogłabym mnożyć pewnie w nieskończoność. Ale nie o to chodzi. Najistotniejsze jest chyba to, że dziś, zanim wyjdę z inicjatywą pomocy uczniowi, bądź niekiedy wręcz wyręczenia go w czymś najpierw zadaję sobie pytanie: czy aby na pewno uczeń tego potrzebuje i oczekuje ode mnie? Bardzo ciekawie i mądrze mówiła o tym Dorota Kujawa-Weinke w Warszawie na tegorocznych INSPIR@CJACH (wrzesień 2021). Dziś z większą uważnością przyglądam się temu co robią moi uczniowie i zanim im w czymś pomogę, czekam aż padną słowa: czy może mi pani pomóc? Jednak pomóc, nie znaczy wyręczyć. Jeśli nie pokażę im i nie pozwolę samodzielnie spróbować, nigdy nie dowiem się czy potrafią. Tym samym nigdy też nie stworzę im przestrzeni do tego, by mogli sami czegoś doświadczyć, spróbować, nauczyć się, popełnić błąd, by wreszcie się coś udało.

Dziś samodzielność oznacza dla mnie większą swobodę działania młodego człowieka, niewyręczanie i (odruchowo) nieprzejmowanie przeze mnie prostych czynności. To danie uczniowi możliwości by poprzez zwyczajne, codzienne czynności poczuł się dorosły. Samodzielność to odpowiedzialność za siebie. Wiem, że ucząc samodzielności wzmacniam w dziecku poczucie własnej wartości, wiarę w jego własne siły i motywację do działania. W ten sposób uczę ich też sposobów radzenia sobie w trudnych życiowo sytuacjach. Dążę też do tego, by uczniowie w jakimś stopniu nie stali się ode mnie zależni.

I niezwykle miło jest mi po pewnym czasie przyglądać się moim uczniom, kiedy robią coś samodzielnie i tylko czasem proszą o pomoc innych, niekoniecznie mnie. Bo tak naprawdę to, że nie przychodzą do mnie i nie proszą o pomoc nie postrzegam jako przejaw braku szacunku do mnie, wręcz przeciwnie. W ten sposób wiem, że sami sobie świetnie poradzą nie tylko w konkretnej sprawie, ale i w życiu. Oznacza to dla mnie kolejny krok do ich samodzielności i dorosłości. I obserwując takie sytuacje, jestem spokojna, że zdadzą swój najważniejszy egzamin - radzenia sobie w życiu. Zatem przyglądajmy się i wspierajmy!

Zachęcam także i Państwa do refleksji nad samodzielnością swoich uczniów, a kto wie - może i swoich dzieci.

 

Ewa Kempska jest nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej - absolwentka Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Bydgoszczy (obecnie Uniwersytet Kazimierza Wielkiego). Reżyser Teatru Dzieci i Młodzieży z dyplomem Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie (Wydział zamiejscowy we Wrocławiu). Ukończyła m.in. Terapię przez sztukę przy Teatrze Ludowym w Krakowie, Pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie oraz Terapię zaburzeń w mówieniu, czytaniu i pisaniu Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od wielu lat prowadzi zajęcia korekcyjno-kompensacyjne z dziećmi i młodzieżą. Założycielka szkolnej grupy teatralnej „Turlicki”, którą prowadzi od 2002 r. przygotowując spektakle teatralne, jak i warsztaty. Należy do grupy Superbelfrzy RP. Pracuje w Szkole Podstawowej im. Andrzeja Skupnia–Florka w Gliczarowie Górnym - szkole na najwyższym poziomie - bo… najwyżej położonej n. p. m. w Polsce. Niniejszy artykuł ukazał się w blogu Superbelfrów. Licencja CC-BY-SA.