Internet bezcenny dla naukowców

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
media i edukacjaInternet staje się platformą dostarczania i tworzenia informacji oraz nowych form komunikacji, coraz bardziej użyteczną dla ludzi świata nauki. Podczas wykładu "Nauka w pajęczynie uczonych" dr Paweł Szczęsny z Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego pokazywał, jak internet pomaga w pracy uczonym i jakie możliwości się w nim kryją.
 
Obecnie, w epoce internetu interaktywnego, społecznościowego (Web 2.0), w którym dane może wprowadzać do niego każdy – w 2006 r. działało w sieci 80 mln serwisów, w 2009 r.  ponad 200 mln, zaś liczba użytkowników internetu dawno już przekroczyła miliard. To obecnie nie tylko czytelnia – to także interaktywne zakładki, prezentacje, zdjęcia, filmy instruktażowe, Wikipedia, bogate zasoby edukacyjne i naukowe.

Ostatnie dziesięć lat to także historia niezwykłego skoku technologicznego, który spowodował w różnych dziedzinach nauki - również w naukach biologicznych - pojawienie się olbrzymiej ilości danych. Jak zauważył dr Szczęsny, co roku ukazuje się na rynku 24 tysiące czasopism naukowych zawierających 2,5 miliona publikacji i liczby te z roku na rok rosną. Ten dramatyczny przyrost danych ma swoje konsekwencje w nauce. Żaden człowiek nie jest w stanie przeanalizować wszystkich interesujących go treści, podobnie jak żadne przeciętne laboratorium nie ma wystarczających zasobów, by samodzielnie zanalizować dane pochodzące z nowych, wielkoskalowych urządzeń. Tym samym zupełnie nowego znaczenia nabiera konieczność wypracowania nowych form współpracy pomiędzy różnymi grupami czy ośrodkami oraz tworzenie narzędzi i nowych technologii komunikacji internetowej, które to umożliwią.

Do nowych narzędzi, pozwalających na bardziej efektywne zarządzanie wiedzą, danymi czy literaturą, zaliczyć można m.in. serwisy i programy pozwalające na przykład na prowadzenie elektronicznego dziennika laboratoryjnego. Są to zarówno aplikacje usprawniające zarządzanie procesem prowadzenia badań w laboratorium, jak i pozwalające na zakładanie własnych dzienników (na przykład www.openwetware.org albo www.myexperiment.org).

Wśród innych technologii komunikacji internetowej wyróżnić można m.in. wszelkiego typu blogi, wiki, mikroblogi, serwisy typu forum czy lifestream, gdzie także uczeni wymieniają się informacjami i uwagami na temat prowadzonych przez siebie prac. Używa się ich także do raportowania konferencji w czasie rzeczywistym - w wirtualnym świecie Second Life odbywają się sesje posterowe, używa się go też w edukacji do wizualizacji białek i innych związków chemicznych.

Dr Paweł Szczęsny zaznaczył, że z nowych technologii wynikają także nowe możliwości współpracy. Począwszy od gier (np. Fold It), poprzez quizowe systemy adnotacji danych (np. Spectralgame, Annotathon), skończywszy na projektach takich jak np. Open Dinosaur Project, który próbuje zrozumieć ewolucję dinozaurów na podstawie zachowanych szczątków kostnych i gdzie każdy użytkownik może zgłosić swój pomysł rozwikłania pojawiających się w trakcie tej analizy zagadek.

Dowodem na to, jak owocna może być tego rodzaju współpraca, jest m.in. Polymath project, w którym 27 osób w ciągu 37 dni pomogło rozwiązać problem matematyczny postawiony przez jednego z laureatów Medalu Fieldsa. Obecnie kolejna, tworząca się spontanicznie grupa matematyków i miłośników królowej nauk pracuje nad innym, piątym już z kolei skomplikowanym problemem.

Jeszcze inny przykład to wymyślony przez Jean-Claude Bradleya – chemika pracującego nad nowymi lekami na malarię - dziennik laboratoryjny, dostępny w internecie od 2006 roku. Zamieszczane są w nim na bieżąco wszystkie eksperymenty, aktualnie pisane granty i publikacje grupy badawczej Bradleya. Ta radykalna otwartość procesu naukowego nie tylko nie przeszkodziła mu w prowadzeniu badań, ale pozwoliła na zawiązanie szeregu interesujących wspólnych inicjatyw oraz na zaangażowanie studentów chemii z różnych uniwersytetów w eksperymenty, które przybliżają go do zaprojektowania skutecznego związku.

Zdaniem prowadzącego wykład, u podstaw nowego podejścia do badań, wykorzystujących niesione przez globalną sieć możliwości, leży otwartość. Polega ona na tym, że użytkownicy internetu dzielą się ze sobą zasobami, bibliografią, wiedzą, a nawet bieżącymi wynikami badań, tak, jak to robi Bradley. W związku z tym pojawiła się potrzeba zinstytucjonalizowania dostępu do literatury przez wprowadzenie mandatu Open Access (tzw. wolny dostęp). Z różnych oszacowań jasno wynika, że w ogólnym rozliczeniu taki system będzie tańszy - na poziomie kraju czy instytucji - od istniejących obecnie. Nawet największe biblioteki uniwersyteckie w USA mogą sobie bowiem pozwolić na dostęp do co najwyżej 12-14 tys. tytułów czasopism naukowych, czyli połowy tych, które się ukazują. Open Access dzieli koszty. Korzystanie z wiedzy staje się więc tańsze, a co najważniejsze – dostępne dla tych, których do tej pory nie było na to stać.

Co z tego wszystkiego wynika? Dr Szczęsny, odpowiadając na tak postawione pytanie, zwrócił uwagę na dwie rzeczy: skalę zjawiska, jakim jest wzrastająca stale ilość informacji (zarządzanie wielką obfitością danych staje się niewydolne i zabiera czas przeznaczony na prowadzenie pracy naukowej) oraz fakt, że internet zmusza nas powoli do coraz większej transparentności działania. Jest także trzeci skutek - większa szansa zrobienia kariery naukowej przez młodych uczonych. „Możliwość nawiązania współpracy naukowej z badaczami z całego świat nigdy nie była łatwiejsza - podkreślił wykładowca. - Między innymi dlatego, że internet usuwa bariery związane z hierarchią wśród uczonych”.

Na zakończenie dr Szczęsny zwrócił uwagę, iż młodzi polscy naukowcy są tak samo uzdolnieni, jak ich rówieśnicy w innych krajach świata, ale z uwagi na dystans ekonomiczny mają o wiele trudniejszą niż oni drogę kariery. „Poprzez sieć i możliwości współpracy, jakie ona ze sobą niesie, można ten stan rzeczy zmienić na lepsze” - zaznaczył.

Początkiem kolejnych zmian, jakie pojawią się już wkrótce w internecie, będzie – zdaniem eksperta - spersonalizowana edukacja, w której poziom, zakres i kształt kursu (także uniwersyteckiego) dobierany będzie indywidualnie dla każdego studenta, na podstawie testu kompetencji. Pierwszy kurs tego rodzaju ruszy prawdopodobnie w 2011 roku w Nowej Zelandii.

A co przyniesie dalsza przyszłość? Jak powiedział dr Paweł Szczęsny, nową erę 3.0 najpewniej reprezentować będą komputery, które same będą już rozumieć to, co czytają i przetwarzają.

(Źródło: PAP Nauka w Polsce, opr. red.)