Po ciekawym głosie na temat telewizji edukacyjnej, dzisiejszy wpis będzie również o niej. Jak to się dzieje, że w takiej Wielkiej Brytanii jest możliwe realizowanie misji publicznej telewizji jako medium edukacyjnego, a w Polsce nie? Od lat na antenach polskiej telewizji publicznej nie goszczą porządne programy edukacyjne, które wspierałyby nauczycieli i uczniów podczas lekcji szkolnych. Nie ma również programów popularnonaukowych, dzięki którym widzowie w godzinach popołudniowych mieliby szansę znaleźć inteligentne programy, poszerzające ich wiedzę o szybko zmieniającym się świecie i uczące nowych umiejętności. Moim zdaniem Telewizja Polska, mimo deklaracji jej władz (nie tylko obecnych, ale i wszystkich poprzednich) w żadnej mierze nie jest medium edukacji społecznej. Przecież to nieprawda, że ludzie chcą oglądać tylko sieczkę i papkę, dzięki której przestają myśleć. Jeśli najpierw za pomocą machiny marketingowej telewizja robi ludziom wodę z mózgu, a potem organizuje badania wykazujące, że ludzie chcą oglądać nic nie warte intelektualnie produkcje – to chyba takie podejście dalekie jest od realizacji tzw. misji publicznej. Przy tym wszystkim najbardziej mnie irytuje to, że słabość programowa telewizji publicznej nie wstrzymuje ich władz przed kolejnymi apelami do społeczeństwa o płacenie abonamentu. Ja się nie dziwię, że ludzie nie chcą płacić takiego haraczu – w końcu po co wyrzucać ciężko zarobione pieniądze w błoto? A że można w telewizji zrobić edukacyjne cuda – jestem pewien. Jak ktoś nie wierzy – niech zapozna się z brytyjską stroną TEACHERS.TV. Koniec i kropka. Odłóżmy pilota.