Najgorsza liczba

fot. Fotolia.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Tom Peters - jeden z najbardziej wpływowych liderów w zakresie zarządzania twierdzi, że najgorszą liczbą, jaką zna, to liczba 26,3. Oznacza ona przeciętną ilość godzin przeznaczoną na doskonalenie zawodowe. To wynik badań przeprowadzonych w amerykańskich organizacjach. Okazuje się, że zaledwie 4 minuty dziennie przeznacza pracownik na rozwój swoich zawodowych kompetencji. A MEN proponuje nauczycielom jeszcze mniej, bo 20 godzin w ciągu roku...

Nie będzie dobrowolne, wynikające w wewnętrznej potrzeby samorozwoju, „każdy pedagog będzie musiał poświęcić 20 godzin rocznie na doskonalenie swoich umiejętności zawodowych” (dziennik.pl). Ale czy nauczyciele tego naprawdę potrzebują? W dziennikarskich komentarzach pobrzmiewa ironia: „nauczyciele wrócą do szkół” (gazetaprawna.pl), a motywacją ma być strach, bo „więcej miejsc pracy nie będzie”, Tak więc „MEN każe się nauczycielom doszkalać” (przedsiebiorcaonline.pl). Czy rzeczywiście to problem w polskiej szkole i czy pomogą rozwiązać go ministerialne decyzje?

Gdyby jakikolwiek artysta, sportowiec, ktokolwiek z nas przeznaczał na doskonalenie swojego warsztatu tylko tyle czasu co zapowiada ministerstwo, nie mógłby zostać ani wielkimi artystą, ani wielkim sportowcem, a na pewno już nie mistrzem dla swoich uczniów. Ile więc rzeczywiście czasu przeznacza na swoje doskonalenie nauczyciel? Czy dążąc do rozwoju swojego warsztatu "ćwiczy" kilka godzin dziennie? Czym różni się jego praca od pracy prawnika, muzyka, lekarza? W jaki sposób nauczyciele stają się ekspertami w dziedzinie uczenia się, organizacji pracy i osobistego rozwoju ucznia? Czy bez intensywnego doskonalenia własnego warsztatu mogą stać się autentycznymi specjalistami od procesów uczenia? Czy to nie jest odpowiedź na to, dlaczego tak trudno stać się rzeczywistym partnerem dla rodziców, autorytetem dla swoich uczniów?

Nauczyciel znajduje się w niełatwej sytuacji, bo to właśnie jemu brakuje często prawdziwego mentora - kogoś, kto będzie wspierał jego zawodowy rozwój. Coaching w doskonaleniu nauczycieli jest tylko kolejną modą w szkoleniowym biznesie. Bo przecież nie słychać o głośnych efektach coachingowych treningów. Kto bada, jak sprawdza się w naszych szkołach? Jak wielu nauczycielom pomaga w codziennej pracy, na ile jest skuteczny? Ilu nauczycieli naprawdę odkryło i rozwinęło dzięki niemu swój osobisty potencjał?

Praktyka mówi, że nieszczęśliwy nauczyciel nie wychowa szczęśliwego ucznia. W tym kontekście warto zadać kolejne pytanie: ile czasu poświęca na rozwój swojego talentu uczeń? Kto pomaga mu pielęgnować i realizować jego osobiste marzenia? Co i jak robi, aby stać się wyjątkowym prawnikiem, lekarzem, przedsiębiorcą? Wystarczy spojrzeć na rozwój talentów w ogóle? Jak wielu specjalistów i trenerów zaangażowanych jest w pracę z prawdziwym mistrzem? I to nie tylko tym sportowym? Jak odkrywa się osobisty potencjał uczniów? W szkole tę rolę pełnią nauczyciele. Bez wsparcia innych trudno byłoby mówić o prostej drodze do prawdziwego mistrzostwa. A czasem na autentyczny rozwój ucznia powinny być godzinny spędzone codziennie w szkole. A ta się przecież zmienia się, zmienia się nie tylko środowisko edukacyjne, pomoce, dydaktyka, narzędzia i dostęp do źródeł informacji. ale też rola nauczyciela i sposób funkcjonowania ucznia w szkolnej rzeczywistości. Zmienia się nasz styl pracy, wypoczynku, nauki. Przed nauczycielami są nowe wyzwania i potrzeba nie tylko własnego rozwoju, ale również rozwijaniu kompetencji, które pozwolą przygotować uczniów do funkcjonowania w świecie płynnej nowoczesności.

 

(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, ekspertem w Ośrodku Analitycznym Think Tank, twórcą innowacyjnej szkoły - Collegium Futurum w Słupsku; prowadzi autorski blog Edukacja przyszłości).