Zaufanie społeczne rodzi się w szkole (1)

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

W świetle alarmujących danych o niskim poziomie zaufania społecznego w Polsce musimy postawić pytanie, jak modyfikować system edukacji, by szkoła uczyła budować relacje oparte na zaufaniu i otwartości.fot. Fotolia.com

W planach MEN na 2015 pojawiły się wątki dotyczące zaufania, ale w ograniczonym zakresie. Joanna Kluzik Rostkowska zwróciła uwagę, że przez ostatnie lata młodzież bardziej ceniła sobie wykształcenie ogólne, natomiast teraz MEN będzie chciał odbudować zaufanie do szkół zawodowych. Ale czy to nie wierzchołek góry lodowej? Czy kwestie odbudowy zaufania do szkoły oraz kreowania zaufania w samej szkole nie powinny stać się fundamentem wieloletnich działań resortu oświaty?

Zaufanie społeczne w Polsce mierzone przez różnorodne badania od wielu lat utrzymuje się na alarmująco niskim poziomie, także w porównaniu do innych krajów europejskich. Według badań CBOS z 2014 r. dwóm trzecim badanych (64%) można przypisać raczej nieufne podejście do ludzi, postawę całkowitej otwartości można przypisać jedynie co dwunastemu (8%) badanemu Polakowi. Nie wierzymy sobie nawzajem, jesteśmy ostrożni w kontaktach z osobami spoza najbliższego prywatnego kręgu. Stąd konstatacja autorów raportu Polska 2030 Wyzwania Rozwojowe, że jednym z najważniejszych czynników stymulujących rozwój kraju jest zaufanie jako gwarant rozwoju kapitału społecznego Polski.

Nie trzeba sięgać do statystyk, by wiedzieć, że postawa wzajemnego zaufania między wszystkimi podmiotami zaangażowanymi w edukację – władzami, nauczycielami, rodzicami i uczniami - jest raczej rzadkością, by nie powiedzieć ewenementem. Każda ze stron potrafi sypać jak z rękawa argumentami dla poparcia swojej postawy podejrzliwości. Nikt nie zliczy zawiedzionych nadziei, rozczarowań i pretensji, które odsuwają w niebyt przekonanie, że tworzymy wspólnotę celu. W miejsce zaufania mamy wszechobecną krytykę – MEN-u, predyspozycji nauczycieli, roszczeniowości rodziców, rozbestwienia dziatek... Skutkiem braku zaufania jest obwinianie się nawzajem o niepowodzenia, takie czy inne formy agresji, brak komunikacji, narzucanie innym swoich racji, brak otwartości. Sytuacji nie poprawiają donosy mediów o przykładach złych, nagannych, wręcz patologicznych zachowań - czy to nauczycieli czy uczniów. Wszystko to, co dzieje się dobrego w relacjach szkoła-rodzina-społeczność jest nienagłaśnianie, a więc nieobecne w powszechnej świadomości.

Jak piszą w swoim opracowaniu Zaufanie społeczne jako wyzwanie i ratunek dla polskiego systemu edukacji Anna Izabela Brzezińska i Tomasz Czub: "Z punktu widzenia psychologii, niski poziom zaufania społecznego można traktować jako konsekwencję funkcjonowania ludzi w ramach nieprawidłowych relacji społecznych, tj. pozbawionych empatii, wrażliwości, szacunku wobec partnera interakcji oraz gotowości do udzielania mu wsparcia i pomocy w sytuacjach koniecznych, przede wszystkim nietypowych. (...)

Poziom społecznego zaufania to inaczej stopień przekonania o tym, że możemy liczyć na zrozumienie i wsparcie ze strony innych w sytuacji własnej słabości, jak też w sytuacji, kiedy zaspokojenie naszych istotnych potrzeb pozostaje zależne od decyzji bądź zachowania innych."

Docieramy więc do sedna problemu i po przeniesieniu go na grunt systemu oświatowego mamy gotowy zestaw wątpliwości i pytań, które domagają się pilnych odpowiedzi:

  • Czy uczący w szkole nauczyciel/ uczący się uczeń/rodzic może liczyć na zrozumienie i wsparcie swoich potrzeb? Ile zadajemy sobie trudu, żeby poznać nawzajem swoje potrzeby i wychodzić im naprzeciw?
  • Czy w takiej jak obecna atmosferze możliwy jest rozwój społeczeństwa, a także indywidualny wzrost uczniów i nauczycieli w zakresie budowaniu kapitału społecznego?
  • Gdzie i w jaki sposób dzisiejsi uczniowie mieliby nauczyć się postawy wzajemnego zaufania, jeśli szkoła i atmosfera wokół niej przypomina często wojskowy poligon?
  • Skoro nikt nikomu nie ufa lub jest z zasady podejrzliwy - co musiałoby się stać, zadziać, żeby środowiska edukacyjne i ich społeczne otoczenie, także otoczenie medialne, stały się „wyspami zaufania społecznego“?

A może to bicie na alarm jest przesadzone? Przecież posyłamy codziennie nasze dzieci do przedszkoli czy szkół z nadzieją i ufając, że nie dzieje im się tam krzywda. Nauczyciele rozpoczynają każdego dnia lekcje, próbując dać uczniom to, co uważają za wartościowe, w trosce o ich przyszłość. Potrzeba zaufania innym jest przecież w każdym człowieku silna, chcemy móc oprzeć się na innych, wierzyć w ich dobre intencje i działania służące wzajemnym korzyściom. Zarówno szkoła jak i inne instytucje, w tym także społeczne role - nauczyciela, dyrektora, ministra czy rodzica - przestały być we współczesnym świecie obdarzane zaufaniem a priori, wszyscy musimy sobie na zaufanie zapracować, dbając o naszą wiarygodność.

Notka o autorce: Małgorzata Kowalczuk jest członkiem e-redakcji Edunews.pl, koordynatorką programów edukacyjnych z wykorzystaniem nowoczesnych technologii informacyjnych w warszawskiej Fundacji Think!, autorką tekstów o nowoczesnej edukacji, ekspertem Szkoły z Klasą 2.0, współautorką interaktywnych pakietów edukacyjnych do nauczania m. in. wiedzy o społeczeństwie i podstaw przedsiębiorczości.

Przeczytaj w Edunews.pl o zaufaniu w edukacji także inne artykuły: