Szkoły świata: Evangelische Schule Berlin-Zentrum (2)

(C) Edunews.pl - INSPIR@CJE 2015

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Charakter i dynamikę szkole XXI wieku nadają przede wszystkim uczniowie. W pierwszej części poświęconej berlińskiej szkole Margret Rasfeld zamieściliśmy kilka obserwacji z wizyty studyjnej, nieco z lotu ptaka. Dziś chcielibyśmy skupić się bardziej na uczniach i rodzicach w tej szkole. Co sądzą uczniowie o swojej szkole?

Szkoły przyszłości naprawdę ufają młodym ludziom i pozwalają im na przejęcie prawdziwej odpowiedzialności. Owo zaufanie stanowi podstawę rozwoju potencjału – Margret Rasfeld & Stephan Breidenbach

Podczas wizyty studyjnej w Evangelische Schule Berlin-Zentrum w czerwcu 2015 r. (w ramach projektu „Przestrzenie edukacji 21. Otwieramy szkołę!”) rozmawialiśmy z Karoliną, uczennicą klasy 8, która skończyła pierwszy rok nauki. Opowiadała nam o tym, jak zorganizowana jest edukacja w szkole.

Co jest najtrudniejsze? Do kogo zwracają się po pomoc? Jeśli samemu trzeba rozwiązać problem, a nie wie się jak. Zasada jest taka, że najpierw uczniowie poszukują pomocy u kolegów, a dopiero potem u nauczyciela albo dyrektora szkoły. Jeśli mimo podejmowanych prób nauczenia się danego materiału uczeń nadal ma problem ze zrozumieniem zagadnienia, lub problem ten widzi także nauczyciel prowadzący klasę, uczeń może być skierowany na warsztaty, w których bierze udział kilku uczniów mających podobne problemy.

Fot. Budynek szkoły Margret Rasfeld (szkoła dzierżawi od miasta też sąsiedni budynek, który został odnowiony). 

Które zajęcia są najbardziej wartościowe? Projekty – wyzwania. Dają poczucie sprawstwa i wolności – sami w dobranych samodzielnie zespołach planujemy np. podróż rowerową i przez trzy tygodnie podróżujemy w wakacje, piszemy relacje, zbieramy materiały, uczymy się w otwartej przestrzeni. W tym procesie uczestniczy też dorosły student pedagogiki – to on/a będzie potem jedynym dorosłym opiekunem tej grupki w podróży. Jeśli chcemy się czegoś nauczyć, najwięcej nauczymy się właśnie przy realizacji konkretnego projektu. Nam Karolina opowiedziała o planowanej podróży rowerowej wzdłuż Odry i o tym, ile czasu już spędzili nad planowaniem wyprawy.

Czy łatwo jest przestawić się na inny system uczenia się niż w tradycyjnie zorganizowanych szkołach? Nie jest łatwo. Jeśli przechodzi do naszej szkoły z innego gimnazjum, to jest bardzo trudno się mu się przestawić. Jeśli z naszej podstawówki (Margret Rasfeld tworzy także szkołę dla I etapu kształcenia), to nieco łatwiej, gdyż tam już w programie są pewne elementy wspólne, kiedy uczniowie zaczynają brać większą odpowiedzialność za własne kształcenie.

Czy można nic nie robić? Jak ktoś nie chce pracować i uczyć się, to wówczas nie jest trudno w naszej szkole. Ale już po pół roku wychodzi, że się nie uczył. Dwa razy w roku jest dłuższa rozmowa z tutorem i rodzicami, podczas której omawiamy postępy.

W jaki sposób są oceniani? Dzięki śledzeniu postępów we własnym dzienniku widać, czego się już nauczyliśmy i wiemy, co musimy poprawić. Od czasu do czasu są organizowane testy i ocena jest w procentach. Znów widzi się, czego się nie wie. Wtedy można się douczyć i zdać ponownie test. W ten sposób zaliczamy bloki materiału.

Warto uzupełnić, że podobnie jak pomoce dydaktyczne, szkoła sama opracowuje swoje testy dla badania poziomu kompetencji uczniów. Szkoła jest częścią systemu oświaty miasta Berlin, a zatem uczniowie także rozwiązują testy standaryzowane i otrzymują odpowiednie certyfikaty od władz oświatowych. Obowiązkowe testy są zdawane w Berlinie po klasach 9-10 i maturalne w klasach 12-13. Wyniki maturalne szkoły są dużo powyżej średniej, więc widać, że w szkole uczniowie dobrze się uczą. To dla rodziców ważne. Absolwenci szkoły muszą potem dostać się na uczelnie publiczne i dlatego potrzebują certyfikatu z egzaminu z dobrym wynikiem. Takie wyniki są też ważne dla szkoły, ponieważ podnoszą wiarygodność szkoły. Margret Rasfeld nie prowadzi szkoły zwróconej przeciw systemowi oświaty, wręcz przeciwnie – uważa, że jej szkoła jest częścią tego systemu, ale system ten musi być dobry, lepszy niż jest, ponieważ czasy się zmieniły i mamy inne wyzwania społeczno-polityczno-gospodarcze niż w XX wieku. Z tego punktu widzenia szkoła berlińska nie jest taką, w której absolutnie może robić, co się tylko podoba osobom nią zarządzającym.

Fot. Testy inaczej - własne formy sprawdzania wiedzy wypracowane przez szkołę

Jakie kompetencje szkoła rozwija? Szkoła dobrze rozwija umiejętności menedżerskie. Dużo trzeba organizować. Samemu można zaplanować, czego chce się więcej uczyć, a czego mniej. Dzięki temu można rozwijać swoje pasje i zainteresowania. Jak jakiś temat jest bardzo nudny, to raz w tygodniu ustalamy sobie sami, że uczymy się rzeczy, których nie lubimy.

Czy uczniowie sobie pomagają w szkole? Jak piszą testy to sobie nie pomagają. Ale przed testem tak – dużo sobie pomagają i pracują w grupach, zespołach, parach, jak kto lubi.

W jaki sposób szkoła korzysta z technologii edukacyjnych? Technologie są w szkole tylko do celów edukacyjnych. Szkoła ma własne tablety i komputery. Można wypożyczyć tablety ze szkoły albo przynieść swoje z domu. Komputery w szkole nie są najlepsze. W klasach pozwalają jednak szybko sprawdzić informacje w sieci. W szkolnej mediatece jest więcej stanowisk do samodzielnej pracy przy komputerach.

Fot. Mediateka szkolna to otwarta przestrzeń do samodzielnego uczenia się (także w pozycji horyzontalnej)

Czy dostają wiele zadań domowych? Nie maja zbyt wielu zadań domowych. Sami sobie ustalamy, jak powinniśmy się przygotować do zajęć. Z niektórych przedmiotów jest to konieczne, np. nauka słówek czy gra na instrumentach muzycznych. Ale niezbyt dużo.

Jak rozwiązują bieżące problemy i konflikty w klasie? W każdej klasie jest dwóch gospodarzy klasy – uczniów, do których kierowane są problemy i opinie. Co tydzień są spotkania i jest to forma rozwiązywania problemów szkolnych. Można też skierować się do nauczycieli opiekujących się samorządem szkolnym. W szkole jest 2 pedagogów oraz 2 nauczycieli wspomagających, którzy pomagają uczniom rozwiązywać problemy inne niż te związane z uczeniem się.

Klasa otrzymuje przestrzeń do samodzielnego i demokratycznego rozwiązywania i omawiania problemów, metod, planów. Wspólnie ustala się rytuały i zasady współżycia, dyskutuje nad inicjatywami zewnętrznymi, by później podjąć działania z odwagą, wsparciem pedagogicznym, nową energią i śmiałością – Margret Rasfeld & Stephan Breidenbach

Dziennik uczenia się

Każdy uczeń w szkole nosi ze sobą osobisty dziennik edukacyjny (niem. Logbuch). Jest to specjalnie zaprojektowany przez Szkołę i wydrukowany w postaci książkowej zeszyt z różnymi kartami, który służy do wpisywania informacji od nauczyciela, własnych opinii, refleksji, ocen czy informacji. Np. uczeń wpisuje tu wydarzenia lub osiągnięcia, które szczególnie go ucieszyły.

Fot. Portfolio ucznia, z którym się nie rozstaje

Już pierwsza strona uczniowskiego dziennika zawiera prawa i zasady przyjęte w szkole: „W naszej szkole duży nacisk kładziemy na twoją samodzielność i odpowiedzialność osobistą. Aby wszyscy ludzie w naszej szkole mogli czuć się dobrze i mogli uzyskiwać dobre wyniki, muszą być respektowane nasze wspólnie wypracowane prawa i zasady. Wszyscy ludzie w naszej szkole mają prawo do:

  • uczenia się i pracy opartych na koncentracji szacunku,
  • dotrzymywania umów,
  • dotrzymywania zasad rozmowy,
  • punktualnego rozpoczynania zajęć,
  • uporządkowanych pomieszczeń,
  • miłej atmosfery,
  • interesujących zadań,
  • rozwiązywania konfliktów na bieżąco,
  • szacunku do pracy,
  • pozytywnych wpisów do dziennika.

Taki Logbuch jest przeznaczony na jeden rok szkolny (zawiera zatem również odniesienia do podstawy programowej dla danego etapu kształcenia) i po wpisach uczeń i nauczyciel mogą szybko zorientować się, co poszło dobrze, a co gorzej. Zapełniony wpisami dziennik staje się cennym portfolio ucznia dokumentującym jego rozwój. Gdyby któreś ze szkół zechciały wykorzystać ten świetny pomysł – a warto! – przykładowy dziennik ten można zobaczyć tutaj (online, wersja 2013).

Kontrakt szkolny

Rodzice dla szkoły berlińskiej są ważnym partnerem i nie jest to tylko deklaracja, jak to nieraz bywa w szkole. Rodzice są rzeczywiście zaangażowani w działalność szkoły. Zawierają z nią swoistą umowę i zobowiązują się do poświecenia np. trzech godzin miesięcznie na rzecz szkoły. W ten sposób potencjał rodziców jest odpowiednio wykorzystany – większość ma przecież umiejętności i wiedzę, które mogą uczniów (i nauczycieli) wzbogacić. Rodzic może na przykład zaoferować kurs dla uczniów albo dla rodziców uczniów z emigranckich rodzin. Rodzice muszą zapisać uczniów do szkoły, ale szkoły mogą ze sobą konkurować warunkami, w których organizowane jest uczenie się. W przypadku szkoły berlińskiej w kontrakcie szkolnym jest wiele szczegółów, które wymagają akceptacji rodziców. Jednym z nich jest zgoda na uczestniczenie dziecka w dwóch obowiązkowych programach: Wyzwania i Odpowiedzialność. Posyłają dzieci do nietypowej szkoły, muszą też zaakceptować program nauczania i metody tu praktykowane.

Rodzice w tej szkole są traktowani jako partnerzy w uczeniu dzieci. Uczestniczą w procesie definiowania indywidualnych celów edukacyjnych swojego dziecka i współpracują z nauczycielami. To od rozmowy z nimi i z uczniem zaczyna się planowanie procesu uczenia. Jeśli dziecko ma problemy i uzyskuje złe stopnie, również następuje trójstronne spotkanie i wszyscy uczestniczą w poszukiwaniu rozwiązania. Dwa razy w roku odbywają się planowe spotkania uczniów i rodziców z tutorami.

A jeśli się niektórym rodzicom coś nie podoba? No cóż, pewnie nie dla wszystkich dzieci taka szkoła będzie odpowiednia. Ale okazuje się, że rocznie tylko 3-4 osoby rezygnują z nauki w szkole Margret Rasfeld i szukają innych placówek. Głównym powodem nie jest niedopasowanie do wdrożonej koncepcji, lecz chęć poszukiwania szkół bardziej specjalistycznych, np. artystycznych lub muzycznych.

Przestrzeń edukacyjna zależy od was

Jednym z problemów, które dotykały szkołę berlińską na początku działalności był niedostatek środków. Szkoła zajęła budynek szkolny podobny do polskich tysiąclatek, ale będący w złym stanie. Środków na poważną inwestycję nie było, postanowiono zatem samemu zająć się remontem i przebudową. Do wspólnej pracy wzięli się nauczyciele i rodzice oraz uczniowie. Przyniosło to wiele dobrych rezultatów. Cały czas trwają zresztą prace - udoskonalanie nie ma przecież końca. Jak wychodziliśmy ze szkoły grupka uczniów właśnie zajmowała się muralem na jednej ze ścian zewnętrznych.

Fot. Uczniowie tworzą mural na jednej ze ścian szkoły

Z jednej strony lubimy narzekać, kiedy coś w szkole sami musimy naprawić, poprawić, przerobić. Nie lubimy tego. Ale z drugiej strony metoda „Zrób to sam” może przynieść dobre rezultaty – każdy zaczyna się w takim środowisku czuć trochę jak u siebie w domu. Widzi codziennie miejsca, które w dosłownym znaczeniu współtworzył (to dotyczy także uczniów). Tworzy się silniejsza więź wspólnoty miejsca. Wspólne myślenie o szkolnej przestrzeni pozwala lepiej ją zaplanować. Zwiedzając szkołę byliśmy nieraz zaskoczeni oryginalnym „designem” w salach i korytarzach – ktoś pomyślał, że tak będzie dobrze dla procesu uczenia się. I pewnie miał rację.

Jeszcze jedna refleksja. Patrząc na trendy w projektowaniu szkół można mieć wrażenie, że najbardziej liczy się to zewnętrzne wrażenie, jakie na obserwatorze ma zrobić bryła budynku. Nic bardziej mylnego. Ważniejsze jest to, co jest ukryte w środku, ponieważ tam częściej się uczymy. Zbliżając się do budynku berlińskiej szkoły miałem wrażenie, że miejsce to jest dość mocno zaniedbane, surowe, nieuporządkowane. Ale w środku okazało się być zupełnie inaczej. Może nie jest to supernowoczesna przestrzeń architektoniczna, ale na pewno nowoczesna dydaktycznie i przyjazna uczącym się.

Sale lekcyjne są funkcjonalne – ich ustawienie zależy od pomysłu uczniów i nauczyciela oraz potrzeb dydaktycznych. W wizytowanych kilku klasach nie można wyłapać jakiegokolwiek wzorca – pełna dowolność ustawienia. Pewne elementy aranżacji przestrzeni są jednak wspólne – stanowiska do pracy przy komputerze zazwyczaj zbudowane są jako przedłużenie parapetów. Niemal w każdej klasie jest kącik z fotelem – miejsce do czytania lub wyciszenia. Nie ma biurka nauczyciela – siada on razem z dziećmi, a na swoje „papiery” i herbatę ma do dyspozycji niewielki stolik.

Fot. Jedna z sal lekcyjnych w szkole

Pracownie są tematyczne – w każdej z nich znajduje się wyczerpujący komplet materiałów edukacyjnych dotyczących danego przedmiotu lub obszaru. Nieraz taki zbiór zajmuje całą ścianę. W każdej z sal jest jakaś tablica do pisania, kredowa lub biała. Nie zauważyłem tablic multimedialnych. Chyba nie są tu potrzebne, bo przecież gdy zakładamy, że każdy uczeń ma aktywnie uczyć się, to lepszy jest tablet, który przynosi z domu lub wypożycza ze szkoły (tablet, czyli indywidualna tabliczka multimedialna).

Fot. Pomoce dydaktyczne w pracowni matematycznej

Zaprezentowane w dwóch odsłonach obserwacje z Evangelische Schule Berlin-Zentrum mogą i wręcz powinny być inspiracją dla innych szkół do poszukiwania nowej drogi w kierunku kształcenia dzieci i młodzieży w XXI wieku. Zachęcamy do poszukiwań i działań zmieniających polską szkołę!

 

(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP). 

***

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Margret Rasfeld i Stephana Breidenbacha pt. „Budząca się szkoła”, wyd. Dobra Literatura, 2015.

Materiał opracowany w ramach projektu "Educational Spaces 21. Open up!" (Przestrzenie edukacji 21. Otwieramy szkołę!) realizowanego przez Fundację Centrum Edukacji Obywatelskiej w partnerstwie z Fundacją Rozwoju Społeczeństwa Wiedzy Think!, Gesellschaft zur Förderung des Hanseatic Institute for Entrepreneurship and Regional Development an der Universität Rostock e.V. oraz Rektorsakademien Utveckling AB ze środków Komisji Europejskiej w ramach programu ERASMUS+.

Aktualizacja 22.06.2022