Uczniowie nie radzą sobie z rozwiązywaniem problemów

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Kilka miesięcy temu, komentując wyniki badania PISA 2012, ostrzegałem, aby nie popadać w euforię, gdyż z polską szkołą (i uczniami) wcale nie jest tak dobrze, jak chcieliby tego nasi politycy. Wówczas skazą na opublikowanych wynikach było (nie)szczęście uczniów w szkole – polscy uczniowie zaliczają się do tych najmniej szczęśliwych wśród 44 badanych krajów. Teraz doszła druga skaza – okazuje się, że słabo radzą sobie z kreatywnym rozwiązywaniem problemów.fot. Fotolia.com

Opublikowane przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju wyniki V pracy badawczej PISA 2012 pt. Kreatywne rozwiązywanie problemów – umiejętności uczniów w rozwiązywaniu problemów życiowych potwierdziły to, o czym od dawna pisze i mówi „armia“ (nie związanych z MEN) publicystów edukacyjnych i działaczy edukacyjnych organizacji pozarządowych. Szkoła polska jest nastawiona na naukę teorii, a gdy przyjdzie rozwiązać problem z życia wzięty, pojawiają się problemy. No bo tego przecież w szkole nie uczą...

W badaniu Polska wypada blado – uzyskaliśmy 481 punktów przy średniej OECD wynoszącej 500 punktów. Kamyczek do ogródka byłych minister edukacji narodowej Hall, Szumilas i obecnej minister Kluzik-Rostkowskiej. Wypadamy źle pomimo wprowadzenia kilka lat temu do gimnazjum obowiązkowego projektu edukacyjnego, który powinien wspierać bardziej praktyczne podejście do wiedzy zdobywanej w szkole (nie wspiera, gdyż ciągle metoda projektu jest źle stosowana w szkołach, ale to osobny temat, choć też niezwykle ważny). Ciągle uczymy rzeczy niepraktycznych, zamiast pozwalać i wymagać uczniom rozwiązywać problemy świata, w którym żyjemy.

Źródłem problemu (czyli braku umiejętności rozwiązywania problemów przez uczniów) jest ciągle błędne podejście do celów kształcenia. Zamiast przygotowywać do życia, przygotowujemy do testów szkolnych. Układamy harmonogram zajęć i wymagamy, żeby nauczyciel szedł po linijce narzuconych tematów, a organ prowadzący i kurator tylko patrzą (nie tylko w papiery), czy nie nastąpiło jakieś zboczenie z (jedynie słusznego) kursu. V praca badawcza PISA 2012 to może być kolejny dowód na to, że wiedza zdobyta w szkole ich absolwentom na niewiele się przyda. Po ukończeniu szkoły wszyscy będą musieli się zacząć uczyć od nowa, ale już praktycznych i potrzebnych rzeczy, a nie dyrdymałów wymyślonych przez oświatowych urzędników (niestety także przy wsparciu wybitnych naukowców, lecz teoretyków).

Pomyślałem, że warto porównać omawiane tu wyniki PISA 2012 ze Światowym Rankingiem Innowacyjności, który obejmuje praktycznie wszystkie państwa świata.

Źródło:Edunews.pl - porównanie wyników PISA 2012 (V) i The Global Innovations Index 2012

Tabela 1. Zestawienie wyników Polski w badaniu PISA 2012 (V praca badawcza) i The Global Innovations Index 2012. Źródło: opracowanie własne.

Porównując dane można zauważyć, że:

1. W badaniu PISA przodują kraje, które przodują również w światowym rankingu innowacyjności (dla porównania wybrałem wyniki The Global Innovation Index 2012) – zob. Tabela 1. Ranking innowacyjności obejmuje większość państw świata, więc dla celów porównawczych można pominąć te, które nie brały udziału w PISA 2012 (kolor zielony).

2. Spośród 33 krajów bardziej innowacyjnych od Polski aż 23 osiągnęły lepszy od Polski wynik w badaniu PISA (czyli niemal 70%). Tylko 2 kraje bardziej innowacyjne od Polski osiągnęły gorszy od Polski wynik w badaniu PISA (Izrael i Słowenia).

3. Wśród 22 krajów, które osiągnęły w badaniu PISA wynik powyżej średniej OECD, aż 18 zajmuje miejsca w pierwszej 30 najbardziej innowacyjnych krajów świata. Albo zawężając, aż 14 z nich znajduje się w pierwszej 20-tce. Gdyby natomiast pominąć kraje, które nie uczestniczyły w badaniu PISA (kolor zielony), okaże się, że w pierwszej 20-tce jest 18 krajów z wynikami powyżej średniej OECD.

Już kilka razy postulowałem, aby w systemie edukacji za główną zasadę przyjąć „po pierwsze nie szkodzić“. System szkolny powinien być tak skonstruowany, żeby uczniowie mogli czuć, że wynoszą z tej edukacji wiedzę, która może im się przydać. Niestety o obecnym systemie kształcenia, "leczonym" przez MEN poprzez mnożenie szczegółowych wytycznych, naklejanie plastrów i łatanie dziur gipsem, można raczej powiedzieć, że jest wysoce szkodliwy dla uczniów. Myślenie zabijane jest już w szkole podstawowej, a potem jest już tylko gorzej. Uczenie się poprzez rozwiązywanie problemów (problem-solving learning) jest metodą znaną może promilowi nauczycieli. Za to wszyscy świetnie wiedzą i są ciągle szkoleni z tego, jak wypełniać raporty dla MEN i organów prowadzących. Uczniowie zaś tłuką testy, które nie mają (mamy właśnie dowód) żadnego przełożenia na prawdziwe życie. A w życiu problemów im nie będzie brakować i szkoła powinna ich przygotowywać do tego, jak sobie radzić z problemami, o których dziś nawet nic nie wiedzą. Wypuszczamy ze szkół uczniów nie z tą wiedzą, której potrzebują.

Z takim podejściem Polska będzie dalej dostarczać do zachodnich gospodarek tylko taniej siły roboczej. A w rankingu najbardziej innowacyjnych państw świata będziemy pewnie spadać. I nawet grafen tu nie pomoże.

(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).