Dokąd zmierzają (e)podręczniki?

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

W Warszawie w ubiegłym tygodniu miała miejsce międzynarodowa konferencja „Od Ala ma kota do e-matury“, poświęcona tematyce projektowania podręczników szkolnych, w tym także e-podręczników i cyfrowych narzędzi edukacyjnych. Podsumujemy dziś najciekawsze wypowiedzi ekspertów, którzy uczestniczyli w dyskusji.Photo: EUNIC

„Dziś w edukacji powinniśmy zwracać uwagę nie tylko na wiedzę, ale i kompetencje – zarówno cyfrowe, jak i spoleczne. Czyli nie tylko bycie bardziej kreatywnym, ale i bycie zdolnym do współpracy” – zauważyła Monika Smoleń z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego otwierając konferencję. Dlatego tak istotne jest odpowiednie zaprojektowanie narzędzi edukacyjnych – nie mogą służyć one wyłącznie przekazywaniu wiedzy.

Pierwsza sesja poświęcona była podsumowaniu obecnej sytuacji w projektowaniu materiałów edukacyjnych. Praktycznie wszyscy uczestnicy konferencji wypowiadali się mniej lub bardziej krytycznie o polskich podręcznikach (na wszystkich poziomach kształcenia). W dużej mierze główne zarzuty dotyczyły atrakcyjności wizualnej i jakości różnego rodzaju obiektów osadzonych w tekście, a służących wspieraniu procesu uczenia się. Dr Magdalena Szpotowicz z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego zauważyła, że proces tworzenia zawartości merytorycznej i projektowania graficznego podręcznika są powiązane od samego początku. Jej zdaniem to w głowie autora treści merytorycznej musi się urodzić pomysł na wizualizację całości. Autor musi przygotować wytyczne dla grafików i ilustratorów podręcznika.

Tomasz Szymczak z Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji zwrócił uwagę, że największy obecnie błąd w projektowaniu podręczników to prosty transfer książki tradycyjnej do formy cyfrowej, czyli najprościej ujmując zastąpienie szeleszczącej kartki formatem PDF. Ale z drugiej strony należy zastanowić się, czy należy myśleć o przenoszeniu całości materiału szkolnego z papierowych podręczników do formy cyfrowej. „Być może przeniesienie podręcznika do formy cyfrowej w skali globalnej to zbyt ambitne wyzwanie.” – powiedział Szymczak, zwracając uwagę na Koreę Południową, która przyjęła taki plan do realizacji do 2015 r., z którego jednak częściowo się wycofuje. „Nie jest łatwym zadaniem stworzenie zasobów edukacyjnych wyłącznie w formie cyfrowej. Książka tradycyjna i e-książka to dwie różne sfery. Nie ma sensu digitalizowanie treści papierowego podręcznika w 100 procentach. Tu chodzi o interaktywność.” – zauważył Szymczak.

Uczestnicząca w debacie Aleksandra Janiec, redaktor naczelna pisma internetowego „Looksfera” zwróciła uwagę, że uczniowie odrzucają podręczniki w tradycyjnej formie. Ta forma im nie odpowiada. Czasem nawet sami coś tworzą – na przykład własne rysunki, mapy myśli - aby zrozumieć problem. Młodzi ludzie mają inne oczekiwania wobec podręczników. Problem, że nikt ich nie pyta o zdanie. „Byłoby oczywiście wskazane dla uczących się, gdyby podręczniki były lepiej dostosowane do potrzeb uczniow.

Nawiązując do tej wypowiedzi Dr Szpotowicz zauważyła, że podręczniki szkolne nie tylko mają dziś problem z atrakcyjnością wizualną, ale także nie nadążają za tym, co mówi nam psychologia uczenia się. Powielamy w Polsce złe wzorce podręcznikowe. W podręcznikach w Europie Zachodniej strona wypełniona wyłącznie tekstem praktycznie się już nie zdarza. U nas jest to jeszcze problem, który jej zdaniem może wynikać ze złej organizacji pracy i ilości czasu przeznaczonego na skład podręcznika.

Podczas konferencji wspomniano również o polskich doświadczeniach z e-podręcznikami. Korzysta z nich około 650 uczniów i 40 nauczycieli gimnazjów w Ostrowie Wielkopolskim, którzy otrzymali czytniki z wgranymi podręcznikami i ćwiczeniami z przedmiotów: matematyki, języka polskiego, plastyki i muzyki (program e-tornister). Doświadczenia te są generalnie pozytywne, chociaż zdaniem Tomasza Szymczaka okazuje się, że niekiedy e-papier to za mało. Takie podręczniki są za mało kolorowe, zbyt wąsko wykorzystują zasoby internetu (dostęp tylko na stronę Wikipedii w wersji polskiej i angielskiej, słownika obcojęzycznego Ling.pl, encyklopedii PWN.pl oraz do stron internetowych szkół gimnazjalnych). Mimo tego dzieci chętnie wracają do treści w czytnikach, a władze Ostrowia Wlkp. poszukują nowych rozwiązań. Z badań Urzędu Miasta wynika, że używalność urządzenia wzrasta w weekendy. „Dzieci chętniej korzystają i wracają do treści w czytnikach. Przywiązały się do urządzeń i nie chcą z tego już rezygnować. Nawet jeśli urządzenie jest niedoskonale, przywiązują się do technologii.” – powiedział Szymczak.

„Zastanówmy się, w jakim wieku dzieci powinny zaczynać naukę z ekranu, czy chcemy aby nauczyły się pisać i aby miały fizyczny kontakt z papierową książką. Książka jest przewodnikiem -  ma swój początek i koniec. Więc dziecko wie, kiedy skończy.” – skomentowała doświadczenia z Ostrowia Wielkopolskiego dr Szpotowicz, zwracając uwagę, że w przypadku zasobów cyfrowych takiego zakończenia nie ma.

Istotne jest na pewno to, że w przypadku e-podręczników wzrasta atrakcyjność nauki. I to jest chyba najważniejsze w tym momencie, jak zauważył Tomasz Szymczak, nie zaś pytanie o wpływ na wyniki w nauce.

Podsumowując pierwszą część dr Szpotowicz zauważyła, że na pewno jeszcze jest wiele do poprawienia, jeśli chodzi o jakość polskich podręczników. Musimy pracować nad jakością przekazu edukacyjnego do ucznia i to w obu formach podręczników – tradycyjnej i jednocześnie przy projektowaniu podręczników elektronicznych.

Kolejne sesje konferencji poświęcono szeroko rozumianej tematyce projektowania podręczników i e-podręczników. „Powinniśmy projektować zrozumienie” – zauważył Gerry Leonidas z Uniwersytetu Reading (Wielka Brytania). Jego zdaniem wyzwań dla projektantów podręczników jest wiele (w swojej prezentacji przedstawił kilka podstawowych błędów): niedoskonały proces edytorski tekstu i ilustracji, co często wychodzi przy dzieleniu się stron, zła struktura treści i nawigacja po podręczniku (zwłaszcza elektronicznym), integracja obiektów graficznych, audiowizualnych i dźwiękowych z tekstem e-podręcznika.

Zdaniem Leonidasa, jeszcze kilka lat będziemy uczyć się, jak tworzyć e-podręczniki. Przez najbliższe 3-5 lat będziemy raczej mieć do czynienia z rozwiązaniami konserwatywnymi w edukacji. Wydaje się też, że powstające coraz częściej platformy edukacyjne (edukacji online) będą szybciej rozwijać niż e-podręczniki. Pewnym jest również to, że wydawcy, autorzy i uczniowie będą znacznie szybciej adaptować się do zmieniających się warunków niż nauczyciele.

Na niewłaściwe podejście do procesu uczenia się zwracał uwagę Veselin Pramatarow, grafik, ilustrator i wydawca z Bułgarii. „Ucznia cały czas traktujemy jako potencjalnego podejrzanego, przestępcę. Przesłuchuje go zaś cały system edukacji. Szkoła jako miejsce jest dla ucznia czymś obcym.” – zauważył Pramatarow, opowiadając, że w swojej pracy z podręcznikami poszukuje przede wszystkim przestrzeni dla ucznia i stara się uciec od nauczania traktowanego jako z góry narzucony plan. „W jaki sposób artysta powinien stosować się do programów i planów edukacyjnych, czyniących z ucznia „wykształcone dziecko”? Czy artysta gra w drużynie dzieci, czy Ministerstwa Edukacji? Spróbujmy trochę odejść od treści pedagogicznej, zapomnijmy o przesądach i przede wszystkim wykorzystajmy w podręcznikach humor.” – powiedział Pramatarow.

„Czy ‘polskie’ musi oznaczać brzydkie?” – to było główne pytanie postawione przez Janusza Górskiego z Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. W swoim wystąpieniu skoncentrował się na podręcznikach dla szkoły podstawowej. Zaprezentowane przykłady ilustracji używanych aktualnie w nauczaniu podręczników faktycznie wywołały szok na sali (naprawdę tego używa się w szkołach?). Zdaniem Górskiego podręczniki w szkołach podstawowych są naprawdę nieładne i prezentują bardzo niski poziom. Ciekawe jest to, że co roku uczelnie artystyczne kończy kilkuset ilustratorów. Problem jest w tym, że wydawcy nie akceptują często prac ilustratorów, ponieważ... nie akceptują ich nauczyciele. Jak zauważył Górski, bardzo często nauczyciele nie rozumieją proponowanych ilustracji i wydawnictwa wolą na przykład wybrać okładkę czy grafiki brzydkie, ale takie, które przyjmą się wśród nauczycieli, którzy najczęściej w Polsce decydują o tym, jakie podręczniki będą używane. Wynika z tego, że nie pytamy się w ogóle o zdanie uczniów – zaś nauczyciele subiektywnie oceniają, czy coś się im spodoba czy nie.

„Powinniśmy przeprowadzić poważne badania nad percepcją ilustracji edukacyjnych wśród dzieci. A potem je upublicznić.” – powiedział Janusz Górski. „Od zaraz musimy zmienić program wychowania plastycznego i zacząć nauczać dzieci odróżniać ‘ładne’ od ‘brzydkiego’. Warto tego nauczyć także rodziców i nauczycieli. A potem powinniśmy zmienić podręczniki.” Poszukując przyczyn niskiej jakości wizualnej podręczników Górski zwrócił uwagę na fakt, że w Polsce ceni się przede wszystkim słowo. „To słowo jest ważne, a obraz nie. Sprawdzamy w podręcznikach, czy nie ma błędów w treści, ale nikt nie sprawdza warstwy wizualnej. Ministerstwo Edukacji Narodowej powinno zatwierdzać także formę graficzną podręczników!” – podsumował swoje wystąpienie.

„Aby zrozumieć, jaka jest przyszłość podręczników, musimy najpierw zrozumieć ich przeszłość. Przed podręcznikami istniały leksykony, ponieważ społeczeństwa zawsze chciały i będą chciały przekazywać wiedzę i kulturę. Choćby za pomocą opowieści i rysunków na piasku, jeśli zajdzie taka potrzeba.” – powiedział Bulent Akman, nauczyciel z Kanady i jednocześnie moderator konferencji „Od Ala ma kota do e-matury”. „Czy podręczniki staną się zbędne? Czy radio z 1952 r. w czymkolwiek przypomina to z 2012? Czy podręczniki zostały przekształcone z równym powodzeniem, co radio?” – zadał pytania

Być może tradycyjne podręczniki nie znikną nigdy całkowicie. Ale najlepsze z nich będą musiały dostosować się do rzeczywistości współczesnej usieciowionej klasy.” – uważa Akman. „Interaktywność jest ulubionym kanałem komunikacyjnym dzisiejszych uczniów, dlatego podręczniki uwzględniające interaktywność w designie mogą liczyć na ich większą uwagę. Każdy uczeń potrafi zrobić copy-paste, musimy zatem znaleźć sposób na sprowokowanie dzieci i młodzieży do autentycznej nauki.”

Akman zwrócił również uwagę na różne znaczenie e-podręczników dla różnych poziomów kształcenia. Jego zdaniem e-podręczniki pełnią zupełnie inne funkcje w szkole podstawowej i na poziomie akademickim. To nie są „takie same” narzędzia. To jest otwarte pytanie, czy w szkole podstawowej są one ważniejsze niż tradycyjne podręczniki. Powinniśmy mieć różne narzędzia dostępne na różnych poziomach rozwoju.

Kees Versteeg, dyrektor szkoły średniej w Emmen w Holandii podzielił się swoimi osobistymi doświadczeniami na temat nowego modelu edukacji nazywanego Adaptive Recommended Learning (ARL) oraz wykorzystania na szeroką skalę iPadów w procesie nauczania. Razem z firmą Luminis specjalizującą się w usługach IT, Versteeg opracował narzędzia wspierające nauczycieli w tworzeniu materiałów edukacyjnych wspomaganych komputerowo, dostosowanych do potrzeb poszczególnych uczniów. Oferując lekcje oparte na metadanych, nauczyciele mogą tworzyć dla uczniów indywidualne programy nauczania. Platforma umożliwiające te rozwiązania wykorzystuje do tworzenia zindywidualizowanych lekcji dla każdego ucznia analizę procesu uczenia się, podczas gdy nauczyciel może śledzić postępy uczniów dzięki podglądowi tego, co wyświetla się na ich iPadach. Platforma wykorzystuje profile uczniów, w których zawarte są informacje o ich zainteresowaniach i sposobie uczenia się.

„Ten sposób myślenia o nauce zmienia strukturę, organizację, warunki lokalowe, rozplanowanie w czasie i zasady edukacji. To jest początek prawdziwego uczenia się przez całe życie!” – mówi Versteeg. „Potrzebuję dziś w nauczaniu trzech urządzeń: iPhone, iPada i to trzecie, które nie wiem jeszcze, czym będzie.”

Kolejny prelegent, Ademar Aguiar, przedsiębiorca z Portugalii kilka lat temu zaczął „bawić się” tworzeniem nowych środowisk uczenia się, mających wypełnić technologiczną lukę dzielącą szkoły od zewnętrznego świata. „Nigdy dotąd komunikowanie się, kolaboracja i dzielenie się wiedzą nie było łatwiejsze. Czego możemy się spodziewać?” – pytał Aguiar. Jego zdaniem mamy dziś do czynienia z powiększającą się cyfrową luką pomiędzy szkołą a domami uczniów. „Uczniowie potrzebują bogatego środowiska mediowego i edukacyjnego, w którym będą mogli się swobodnie uczyć. Potrzebują pedagogiki partnerstwa. Są przecież nie tylko konsumentami, ale i producentami informacji” – mówił Aguiar. Być może rozwiązaniem są platformy edukacyjne, jako pewne „odwrócone” podręczniki, narzędzie, które ewoluuje. Ademar nie uważa, by technologia per se stanowiła rozwiązanie współczesnych problemów tradycyjnego modelu edukacji. Widzi raczej technologię jako konieczne i ważne narzędzie zdolne przekształcić szkolne praktyki i strategie nauczania, od zwykłego odwrócenia (e)podręczników, do odwróconych lekcji i otwartej szkoły.

Piotr Właziński z Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych przedstawił uczestnikom koncepcję multibook’ów, jako narzędzi aktywizujących klasę i pozwalających pracować zarówno na komputerze, jak i tablicy interaktywnej. Zwracał uwagę, że myśląc o narzędziach edukacyjnych musimy więcej nacisku położyć na interaktywność. Jego zdaniem jednak polski rynek nie jest jeszcze gotów na e-podręczniki. „Dziś najbardziej optymalnym rozwiązaniem jest połączenie papieru z elektroniką. Multimedia, interaktywność i diagnostyka edukacyjna – to trzy najbardziej istotne elementy współczesnej nowoczesnej edukacji” – powiedział Właziński.

Konferencja "Od Ala ma kota do e- matury" odbyła się w Warszawie 18.04.2012 i była przeznaczona dla szerokiej grupy odbiorców: wydawców, projektantów podręczników, twórców polityki edukacyjnej oraz nauczycieli. Jej organizatorami byli EUNIC, Komisja Europejska, Narodowy Instytut Audiowizualny oraz Biblioteka Analiz.

(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)