Nauczycielu: zalecana aktualizacja oprogramowania

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
Debaty edukacyjneOd czego zależy rozwój kompetencji cyfrowych w polskiej szkole? Czy od tego, ile w niej pojawi się nowego sprzętu: komputerów stacjonarnych, przenośnych, tablic interaktywnych? Od tego, ile interaktywnych programów edukacyjnych trafi do nauczycieli? Szkoła nie będzie potrafiła nauczyć korzystania z technologii edukacyjnych, jeśli sama nie zostanie do tego przygotowana.
 
Nie tak dawno w Dzienniku Gazeta Prawna można było przeczytać, że młodzi nauczyciele są nieprzygotowani do wykonywania zawodu. W rozmowie z dziennikarzami dyrektorzy szkół i przedstawiciele kuratoriów narzekali, że nauczycielom stażystom brakuje umiejętności potrzebnych do pracy w szkole, zaś przyczyną tego stanu rzeczy jest zbyt mała ilość praktyk pedagogicznych podczas studiów. W rezultacie dyrektorzy wolą zatrudniać starszych nauczycieli, którzy mają większe doświadczenie w pracy z młodzieżą.
 
Joanna Berdzik, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty uważa, że winę ponoszą uczelnie, które nie potrafią przygotować kandydata na nauczyciela. "System kształcenia nauczycieli prowadzony na uczelniach w ogóle nie nadąża za zmianami w oświacie. Nie uwzględnia nowej podstawy programowej oraz metody pracy z uczniami." Z taką opinią zgadzają niektórzy rektorzy uczelni wyższych podkreślając, że jest zbyt mało praktyk pedagogicznych, a poza dyplomem ukończenia studiów pedagogicznych nie ma żadnego kryterium włączenia do zawodu. 

Ale to chyba tylko część problemu. Pytanie, co z bardziej doświadczonymi nauczycielami? Czy oni są lepiej przygotowaniu do wykonywania zawodu nauczyciela na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku? Można mieć wątpliwości (choć na pewno jest grupa nauczycieli, która sobie świetnie radzi). Mają na pewno duże doświadczenie w prowadzeniu zajęć tradycyjnymi metodami, najczęściej bez użycia, lub przy niewielkim wykorzystaniu, technologii edukacyjnych. Potrafią posłużyć się podstawowym oprogramowaniem w ich komputerach osobistych, ale czy potrafią posłużyć się oprogramowaniem dostępnym w sieci? Czy potrafią dotrzeć do młodzieży, która jest przez większość dnia „podłączona“ do sieci, funkcjonuje stale w różnych społecznościach, które niekoniecznie znajdują się w klasie szkolnej, w której przebywa? Czy nauczyciel i uczeń mówią tym samym językiem? Jaki odsetek nauczycieli w szkole posługuje się swobodnie komputerem, tablicą interaktywną, cyfrową kamerą i dyktafonem – i tworzy z dostępnych zasobów informacji nowoczesne i aktualne narzędzia dydaktyczne? 

Można dojść do wniosku, że w obecnych czasach głębokiej aktualizacji wymaga (proszę wybaczyć posłużenie się terminami komputerowymi) cały "program Nauczyciel" – czyli w ogóle instytucja nauczyciela. Tak, ten system, którym posługuje się nauczyciel - nazwijmy go np. Nauczyciel.exe - wymaga natychmiastowej aktualizacji oprogramowania! Do takich wniosków skłania m.in. lektura raportu Młodzi i media. Nowe media a uczestnictwo młodych Polaków w kulturze, ale i wielu innych badań i analiz dotyczących współczesnej szkoły i młodzieży w niej się uczącej. Globalizacja i rozwój technologiczny świata zrobiły swoje – mamy do czynienia z kształtującym się społeczeństwem informacyjnym i nie zawsze (już coraz rzadziej) dobre praktyki edukacyjne właściwe dla edukacji XX-wiecznej, będą sprawdzały się w nowej rzeczywistości. Oznacza to być może konieczność gruntownej przebudowy systemu kształcenia nauczycieli, ale – co jeszcze istotniejsze – wprowadzenia takiego systemu szkoleń nauczycieli, który pozwoli na bieżąco aktualizować (nie bójmy się tego sformułowania!) "oprogramowanie" potrzebne do nauczania współczesnej młodzieży.

Z całą pewnością obszar kompetencji technologicznych polskiego nauczyciela – nie tylko tego młodego zaraz po studiach, ale i starszego, wymaga poważnych badań i analiz, a następnie podjęcia zdecydowanych działań w celu uzupełnienia (ciągle powiększającej się!) luki wiedzy i umiejętności związanych z obszarem nowoczesnych technologii edukacyjnych. Problem jest dużo głębszy i trudno jest winić za niego wyłącznie uczelnie pedagogiczne. Duże zaniedbania są również po stronie systemu oświaty – od lat brakuje szkoleń nauczycieli, które rozwijałyby (bardziej niż powierzchownie) ich kompetencje cyfrowe i uczyły, jak twórczo uczestniczyć w sieci przyczyniając na przykład się do powiększania polskojęzycznych zasobów edukacyjnych w Internecie. 

Oczywiście – podkreślam raz jeszcze – są na pewno wyjątki: szkoły i nauczyciele, którzy potrafią świadomie i twórczo wykorzystywać nowoczesne technologie edukacyjne z pożytkiem dla swoich uczniów, siebie i swojej szkoły. Ale jest ich ciągle jeszcze za mało...

Uważam, że nie osiągniemy poprawy jakości edukacji w szkole, tylko opierając się na budowie nowoczesnej sprzętowej infrastruktury w szkołach. Nic nam też po nowoczesnym oprogramowaniu, zwłaszcza interaktywnym, jeśli nauczyciel będzie używał takich narzędzi niezgodnie z ich przeznaczeniem (np. na tablicy interaktywnej – wykorzystując tylko funkcje, które są podobne do tych z tablicy czarnej lub zielonej). Jest wiele fantastycznych narzędzi i świetnych programów oferowanych przez wydawców edukacyjnych, ale żeby przyniosły one edukacyjne owoce, muszą być wykorzystywane przez szkołę, która jest przygotowana do korzystania z takich narzędzi (na wszystkich przedmiotach!). Inaczej, z jednej strony, faktycznie – jak przestrzega Leszek Hojnacki w artykule o Netbookach, możemy mieć do czynienia z „produktami szkodliwymi“, z drugiej – nie nastąpi oczywiście żadna zmiana na lepsze jeśli chodzi o poprawę jakości nauczania w polskich szkołach.

(Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, opr. własne)
 
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)