Szkoła przyszłości. Między testami a kreatywnością

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
system oświatyCzego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał. Czy to stare przysłowie jest nadal aktualne? Zapewne tak, ale czego przede wszystkim Jaś ma się nauczyć w szkole? To pytanie jest szczególnie aktualne w dobie Internetu i telefonów komórkowych, gdzie informacje odnośnie tego jak zbudowany jest pantofelek, czy kiedy było Powstanie Styczniowe są na wyciągnięcie ręki.
 
Podstawowy dylemat sprowadza się do tego, czy dzieci w szkole będą uczyć się przede wszystkim rozwiązywania testów, czy też będą nabywać umiejętności rozwiązywania problemów i zdobywania potrzebnych informacji.

Patrząc w przyszłość, szkoła może rozwijać się co najmniej w dwóch kierunkach. Ten pierwszy zakłada kontynuację. Edukacja w dalszym ciągu będzie bazować na ustalonych centralnie programach oraz egzaminach i testach weryfikujących wiedzę uczniów. Taki system pozwoli – według niektórych pozornie – zdobyć każdemu uczniowi porównywalne wykształcenie, na pewnym ustalonym odgórnie poziomie. Jest to scenariusz formatowania – czyli przekazywania uczniom konkretnej wiedzy i umiejętności, które mają pozwolić im odnaleźć się w szerszej wspólnocie, a także na rynku pracy. Zaletą tego systemu może być jego powszechność i użyteczność, pod warunkiem, że programy kształcenia nie są zbyt przeładowane i rzeczywiście są dostosowane do potrzeb na rynku pracy.

Inny kierunek rozwoju edukacji i szkoły to ich ukierunkowanie na proces formowania się uczniów. W tym modelu szkoła staje się przede wszystkim przestrzenią dla nieskrępowanego eksperymentowania. Uczeń stykając się z różnymi sytuacjami problemowymi stawianymi przez nauczyciela lub otoczenie i napędzany wrodzoną ciekawością dociera do rozwiązań i samodzielnie przyswaja sobie potrzebą wiedzę i umiejętności. W systemie edukacji następuje rewolucja! Uczeń w oparciu o współpracę z nauczycielem może samodzielnie decydować o swojej ścieżce uczenia się, bez specjalnego oglądania się na ustalenia centralnych programów i komisji egzaminacyjnych. Także szkoły zdobywają większą i realną autonomię. Dużą uwagę zwraca się na indywidualny potencjał każdego ucznia, a nauczanie skupia się na wspieraniu i rozwijaniu ich naturalnych talentów. W tym scenariuszu uczeń przyjmuje rolę badacza, który odkrywa świat, a zadaniem nauczyciela jest jedynie wesprzeć go w tym spontanicznym procesie. W rezultacie wykształcenie każdego z uczniów – pomimo posiadanych dyplomów i zaświadczeń – będzie zupełnie nieporównywalne.

Wizja ta brzmi może trochę utopijnie, ale wydaje się możliwa, zwłaszcza z uwagi na rozwój nowych technologii pozyskiwania informacji i komunikowania się. Indywidualny tryb nauczania od pewnego momentu mógłby realizować się w przestrzeni wirtualnej, gdzie w jednej klasie, czy też nad danym projektem pracowaliby uczniowie z różnych szkół i z różnych miejscowości. Scenariusz ten niesie jednak także pewne ryzyka związane z nierównym punktem startu poszczególnych uczniów – o ich sukcesie lub porażce edukacyjnej w większym stopniu może bowiem decydować kapitał intelektualny i kulturowy wyniesiony z domu. Problem ten jest jednak także obecny w scenariuszu zakładającym odgórne zarządzanie programami edukacyjnymi.

Wydaje się, że obecnie idziemy raczej w kierunku systemu bazującego na centralnych programach i testach, licząc, że tak zorganizowana publiczna edukacja zapewni sukces jednostkom i całej społeczności. Pojawia się jednak pytanie, czy rzeczywiście jest to system skuteczny, skoro takie poruszenie wywołują popularne ostatnio w kanale You Tube odcinki z cyklu „Matura to bzdura”. Wynika z nich jasno, że statystyczny młody Polak ma problemy z umiejscowieniem na mapie Europy Hiszpanii, nie wie kto napisał Pana Tadeusza, a podstawowe zagadnienia matematyczne i fizyczne są dla niego „czarną dziurą”. Jednocześnie poważne, porównawcze badania międzynarodowe PISA pokazują, że polscy uczniowie są mistrzami jedynie w rozwiązywaniu problemów typowych, natomiast kiedy mają się zabrać za coś, z czym się jeszcze nie spotkali na lekcjach, bezradnie rozkładają ręce.

To który scenariusz przyszłości edukacji się ostatecznie zrealizuje zależy w dużej mierze od nas i naszej mentalności. Przełożenie na polityków i realizowane przez nich programy jest może odległe, ale z pewnością jako rodzice mamy wpływ na ścieżkę edukacyjną naszych dzieci i oczekiwania formułowane w stosunku do szkoły. Pójście na wywiadówkę może być więc tak samo istotnym obowiązkiem obywatelskim jak udział w wyborach.

Autorzy są pracownikami Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Artykuł powstał na bazie prac panelu „Edukacja i wiedza” w projekcie foresight’u regionalnego „Pomorze 2030” realizowanego przez Instytut i współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej. Więcej informacji i pełne scenariusze na stronie www.Pomorze2030.pl. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do dyskusji!
 
Projekt „Pomorze 2030 – scenariusze rozwoju i kluczowe technologie” realizowany przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową jest współfinansowany przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka 2007-2013. Patronat nad projektem objął Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego.