Po pierwsze, wychowanie

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Słowo éducation w języku francuskim oznacza wychowanie. Wychowanie przez rodziców i nauczanie w szkole są we Francji rozumiane jako procesy wzajemnie się uzupełniające. Inaczej niż w Polsce. Najprostsza francuska dewiza dobrego nauczyciela to comprehensible et compréhénsif – być zrozumiałym i wyrozumiałym.fot. sxc.hu

Ikoną wzorowego nauczyciela jest we Francji Louis Germain, mentor Alberta Camus, któremu pisarz złożył szczególne podziękowanie, gdy odbierał Nagrodę Nobla. Jak twierdził, to Germain przekazał mu ogrom wiedzy, nieustannie go motywował do nauki, a także zbudował w nim poczucie godności i odwagi do odkrywania świata.

Sfrustrowani entuzjaści

Nauczyciel we Francji odgrywa zasadniczą rolę w procesie nauczania i to od niego w dużej mierze zależy sukces ucznia. Z drugiej strony, praca pedagogów nie jest doceniana. W lipcu instytut OpinionWay przeprowadził sondaż wśród 499 nauczycieli szkół publicznych w wieku poniżej 35 lat. Okazało się, że ponad połowa pedagogów – i tych ze szkół podstawowych, i tych z liceum – odczuwa frustrację związaną z wykonywaniem zawodu.

„Nasz autorytet jest zachwiany. Status nauczyciela nie wystarcza, byśmy byli szanowani. (…) Musimy wciąż się usprawiedliwiać przed rodzicami. W czasach, kiedy dziecko jest traktowane jak król, za każdym razem kiedy chcemy ukarać ucznia lub strofujemy go, rodzice mają pretensje” – to słowa 29-letniej nauczycielki z Paryża, cytowanej przez „Le Figaro”.

Frustrację wywołuje przede wszystkim niedocenienie, brak uznania dla nauczycieli, niskie pensje oraz częsty niedobór środków i materiałów do nauczania. Pocieszające jest to, że aż 40 proc. ankietowanych nauczycieli określa się mianem „entuzjastów” swojego zawodu.

Zdają najlepsi

We Francji kształceniem nauczycieli zajmuje się specjalnie do tego powołany instytut: École supérieure du professorat et de l’éducation (ESPE). Prowadzi on różne szkolenia dla nauczycieli etatowych, ale także roczne kursy przygotowawcze do egzaminów. Zaliczenie tych kursów, zwieńczone egzaminem ustnym i pisemnym z przedmiotu, którego absolwent będzie uczył, równa się otrzymaniu dyplomu Master i pracy, o ile w danej szkole jest wakat na stanowisku nauczyciela. Co ciekawe, w trakcie kursu nie prowadzi się zajęć typowo pedagogicznych. To doświadczenie jest częściowo zdobywane dopiero podczas stażu odbywanego przez kursanta.

Nauczyciele w klasach początkowych i opiekunowie w przedszkolu są przyjmowani na taki kurs już od tzw. poziomu bac+3 (licencjat). Materiał, który mają do opanowania, obejmuje wszystkie przedmioty z programu wczesnoszkolnego. Zdają egzamin CRPE, który odbywa się na szczeblu regionalnym. Odsetek zdających i przyjętych do pracy nowych nauczycieli w 2013 roku wahał się, w zależności od okręgu, od 11 do nawet 73 proc. tych, którzy przystąpili do kursów.

Nauczyciele rekrutowani na zasadzie konkursu państwowego, na przykład CAPES (są jeszcze inne konkursy), mają uprawnienia do nauczania w szkołach ponadpodstawowych (gimnazja i licea) oraz pomaturalnych. Wymogiem jest wykształcenie na poziomie Master 2 oraz rok kursu ESPE (mogą one być zaliczane równocześnie).

Egzamin zaliczają najlepsi kandydaci z każdej z dziedzin. Liczba przyjętych nauczycieli zmienia się co roku, gdyż zależy od ilości wolnych stanowisk nauczycielskich. Wadą tego egzaminu jest to, że nie ocenia on przygotowania pedagogicznego. Na żadnym kierunku studiów nie ma specjalizacji nauczycielskiej (oprócz językowych), a egzamin składa się z części pisemnej i ustnej – całkowicie teoretycznych.
Nauczyciele akademicy zatrudniani są na podstawie kwalifikacji i dorobku naukowego, a w niektórych dziedzinach na podstawie egzaminu agrégation o podobnej formie i zasadach jak CAPES, tylko merytorycznie znacznie trudniejszym. Rekrutacja zawsze najpierw odbywa się na poziomie państwowym. W roku 2013 agrégation zdało 15 proc. kandydatów, a CAPES 34 proc. Na tym drugim poziomie było jednak cztery razy więcej wakatów.

Edukacja, czyli wychowanie

We Francji naucza się w sposób dosyć autorytarny. Takie jest też wychowywanie dzieci w domu, czyli éducation. Słowo éducation w języku francuskim oznacza bowiem wychowanie, zaś edukacja w znaczeniu: nauczanie – to enseignement.

Wychowanie przez rodziców i nauczanie w szkole są bowiem rozumiane jako procesy wzajemnie się uzupełniające. Inaczej niż w Polsce, gdzie obserwujemy widoczny podział na edukację, która kojarzy się przede wszystkim z instytucjami zajmującymi się nauczaniem, oraz wychowanie, kojarzone ze sferą rodzinną.

Do wzmocnienia autorytarnego wychowywania w szkołach przyczyniła się reakcja na rewolucję obyczajową w maju 1968 r. Nadal opiera się ono przede wszystkim na dyscyplinie, intensywnej pracy oraz uważnym słuchaniu nauczyciela. Przyjemność i nauka przez zabawę są włączone do programu edukacyjnego w przedszkolach, a w szkole podstawowej nauki przez zabawę jest coraz mniej. W gimnazjach podejście to nie jest stosowane w ogóle.

Nie wszyscy się z tym modelem nauczania zgadzają. Pierre Frackowiak, honorowy inspektor edukacji narodowej, mówi wprost: – Gimnazjaliści coraz bardziej nudzą się w szkołach, nie rozumieją sensu uczenia się niektórych rzeczy, zabija się w nich przyjemność, którą można czerpać z nauki.

Aż 73,3 proc. spośród 760 fracuskich dzieci spytanych w 2010 roku o to, czy lubią chodzić do szkoły, przyznało, że nie. Uczniowie stresują się podczas lekcji, rodzice obawiają się o ich wyniki. Powtarzanie klasy jest nadal częstym zjawiskiem we Francji. Według badań przeprowadzonych przez instytut PISA w 2009, 38 proc. uczniów poniżej 15. roku życia przynajmniej raz powtarzało klasę. Średnia krajów OECD to 15 proc.

Między skrajnościami

Francuski model nauczyciela rozpięty jest między dwiema skrajnościami: pedagoga i tzw. republikanina.

System premiujący bycie ekspertem nauczanego przedmiotu kosztem przygotowania pedagogicznego to spuścizna republikańska. Tu nauczyciel jest instruktorem, który kieruje ucznia na właściwą drogę i pomaga mu samodzielnie „konstruować siebie” poprzez zdobywaną wiedzę i doświadczenia.

Z kolei bycie pedagogiem oznacza pełnienie roli wychowawcy. Pedagog opiekun towarzyszy uczniowi przez całą ścieżkę edukacji. Ten model aktywuje, rozwija w uczniach zdolności oraz chęć działania.

Szkoły eksperymentalne

We Francji na polu nauczania nieustannie się eksperymentuje. Przykładem udanego eksperymentu edukacyjnego jest szkoła w Marciac. To rolnicza miejscowość w Gaskonii licząca 1200 mieszkańców, oddalona o wiele kilometrów od większych miast. Tamtejszemu gimnazjum w 1993 roku groziło zamknięcie. Uratowali je doświadczony nauczyciel Jean-Michel Cillaire oraz przełożony gimnazjum Jean-Louis Guilhaumon. Obaj wiedzieli, że placówkę może ocalić tylko jakaś naprawdę oryginalna inicjatywa. Postanowili więc utworzyć klasę jazzu.

Ich pomysł nawiązywał do stworzonego piętnaście lat wcześniej przez Guilhaumona festiwalu jazzowego Jazz in Marciac, który zyskał wielką międzynarodową sławę (grali na nim Keith Jarrett, Wynton Marsalis, Ray Charles, Herbie Hancock czy Buena Vista Social Club). Pomysł się przyjął i w 1993 r. powstała pierwsza klasa muzyczna licząca 21 uczniów. Uczniowie mieli tygodniowo pięć godzin muzyki, a dodatkowo we środy warsztaty z gry na instrumentach.

Przesłanie, które nauczyciele z Marciac chcieli przekazać swoim uczniom, brzmiało: „Odważcie się. Wszyscy muzycy popełniają błędy. Ale to, co robicie, zawsze wykonujcie z przekonaniem i całymi sobą”. Nauczyciele nie chcieli zrobić z tych dzieci muzyków. Chodziło o to, by rozwinąć w nich wiarę w siebie, ciekawość, kreatywność i umiejętność czerpania przyjemności z tego, co robią. – Jesteśmy pewni, że to ułatwi im uczenie się innych przedmiotów oraz pomoże w życiu – mówili w powstałym dwadzieścia lat temu reportażu o eksperymentalnej klasie.

Według nich tradycyjny model szkoły, polegający na podporządkowaniu się, nie mógł się już dłużej sprawdzać. Cillaire i Guilhaumon chcieli, aby uczniowie nawiązali nową więź ze szkołą. Postawili sobie także za zadanie nauczyć ich podejmowania ryzyka, a nie milczenia z obawy, że źle odpowiedzą na postawione pytanie.

W dwudziestą rocznicę założenia klasy jazzowej w Marciac dziennikarze „Le Monde” postanowili odnaleźć uczniów tej pierwszej eksperymentalnej klasy. Okazało się, że spośród 21 jej absolwentów, dzieci rolników i robotników z Marciac, tylko dwoje zostało w rodzinnej miejscowości. Wszyscy natomiast odnieśli sukces w życiu prywatnym i zawodowym. Z dawnych uczniów gimnazjum dwoje zostało naukowcami, dwoje inżynierami, jeden lekarzem, inny urzędnikiem, jest też web designer, artysta, właściciel dyskoteki, a dwoje absolwentów kontynuuje działalność muzyczną.

Szkole od tego czasu ani razu nie groziło zamknięcie, a profil jazzowy istnieje do dziś i cieszy się ogromnym powodzeniem – choć nauczyciele, którzy go utworzyli, już od dawna są na emeryturze.

Jednak pomimo sukcesu szkoły w Marciac, podobnych przykładów nie ma we Francji wiele. Szkoły takie jak ta w Montessori czy w Neuville, która powstała w 1973 i stosuje metody wychowawcze Françoise Dolto (dzieci czynnie uczestniczą nie tylko w życiu codziennym, ale i w decyzjach dotyczących szkoły), stanowią margines we francuskim systemie.

Notka o autorce: Małgorzata Mandola – językoznawczyni, romanistka na Université Rennes 2 we Francji oraz Uniwersytecie Warszawskim. Członkini grupy badawczej LDILE, ICOS i UNGEGN. Niniejszy artykuł ukazał się w Lupie Instytutu Obywatelskiego.