Uczenie się uczniów a edukacja zdalna

fot. Pexels.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Teoretycznie można założyć, że podczas edukacji zdalnej zwiększyły się kompetencje uczniów w zakresie uczenia się, szczególnie z wykorzystaniem technologii edukacyjnych. Ale może to założenie na wyrost - czy rzeczywiście taka pozytywna i trwała zmiana ma miejsce? Szkoły, nauczyciele i uczniowie (oraz rodzice) – wszyscy w związku z pandemią doświadczyliśmy szczególnego zaburzenia procesu edukacji. System szkolny nie mógł być przygotowany na taką ewentualność, ale chyba też nadal nie jest (na kolejne wstrząsy…). Co moglibyśmy zmienić?

Lista postulowanych zmian jest dość spora i ciągle pojawiają się nowe pomysły, które być może doczekają się kiedyś realizacji. Jeśli mamy być gotowymi na kolejne zaburzenia procesu edukacji (bo nikt chyba nie przypuszcza, że na tej pandemii się skończy i będzie „jak dawniej”), moim zdaniem szkoła powinna w większym stopniu skupić się na uczeniu uczniów, jak mają się efektywnie uczyć.

Umiejętność uczenia się to jedna z kompetencji kluczowych, przydatnych przez całe życie, ale do tej pory szkoły zaniedbywały ten obszar rozwoju uczniów. Szkoła polska raczej koncentrowała się na samej sobie, obrastając biurokracją, papierologią i niezrozumiałymi dla nikogo „reformami”, których częstym skutkiem było zwiększanie zasobu wiedzy, którą uczeń ma w siebie wtłoczyć. Uważam, że w raczej nie koncentrowała się na uczeniu uczniów, jak mają się uczyć w czasach, w których do ich dyspozycji jest tyle ciekawych narzędzi wspierających zdobywanie wiedzy i jej wykorzystanie w życiu. Może i dałoby się znaleźć odsetek szkół, które zwracały na to uwagę, ale myślę, że to był niewielki odsetek – większość (pchana przez MEN i kuratoria) koncentrowała się na przekazywaniu/przelewaniu wiedzy i wypełnianiu tabelek potwierdzających, że wiedzę wtłoczono.

Uważam, że podczas edukacji zdalnej (im dłużej ona trwa, tym lepiej to widać), nastąpił spadek jakości edukacji szkolnej. Chyba wyraźniej widać to od strony rodziców. Prawdopodobnie wielu z nich zauważa niepokojące zjawisko – nasze pociechy podczas lekcji online często robią różne rzeczy, ale niekoniecznie skupione są na nauce. Odkrycie tego nie jest specjalnie trudne – spędzanie przed ekranem komputera kilka godzin codziennie na słuchaniu nauczyciela lub kolegów/koleżanek nie zawsze jest łatwe do zniesienia, zwłaszcza jeśli mają uczyć się tylu trudnych do wytłumaczenia zagadnień bez rzeczywistego kontaktu z nauczycielem. Ale też nikt ich tego nie nauczył – jak mają się efektywnie uczyć. Z drugiej strony też nie ma się im co dziwić – nie do końca wiedzą, po co mają się tego uczyć. A rodzice, którzy przejrzeli podręczniki szkolne (i porównali je z własnymi doświadczeniami) być może dochodzą do podobnych wniosków.

Coś złego dzieje się z uczeniem się uczniów, ale mało się o tym w Polsce mówi. Może to „wina” samej formuły edukacji zdalnej, która nie jest odpowiednia dla uczniów w wieku szkolnym?

Rodzice zauważają, że coś się dzieje z edukacją – chyba świadczą o tym ostatnie sondaże CBOS (Newsletter 7/2021):

Nieco ponad połowa badanych rodziców dzieci, które uczyły się zdalnie, uważa, że jesienią 2020 roku szkoły radziły sobie z nauką zdalną lepiej niż wiosną, mniej więcej co czwarty – że porównywalnie, a relatywnie niewielu sądzi, że gorzej.

Pomimo dostrzeganej poprawy, jaka nastąpiła w przygotowaniu szkół do edukacji zdalnej, rodzice na ogół gorzej oceniają jakość nauki online niż stacjonarnej. Ogromna większość z nich uważa, że jakość nauki zdalnej jest gorsza od jakości nauki stacjonarnej, a ponad połowa jest zdania, że jest ona zdecydowanie gorsza. Jedynie nieliczni sądzą, że jest porównywalna bądź lepsza.

Myśląc pragmatycznie, w systemie polskiej edukacji powinniśmy mieć wyspecjalizowane instytucje, które zajmowałyby się badaniami i analizami różnych zjawisk w szkołach, także tych, które z różnych przyczyn (upolitycznienie edukacji) mogłyby okazać się niewygodnymi dla aktualnie rządzących. Niestety na przestrzeni wielu lat (czytaj: wielu ekip zawłaszczających MEN) sukcesywnie i świadomie nie podejmowano badań, które mogłyby przynieść złe wyniki. Każda władza oświatowa próbowała tak manipulować danymi, aby z nich wynikało, że w polskiej szkole jest dobrze, albo nawet jeszcze lepiej. Jest wiele tematów do zbadania w polskiej oświacie, a jednym z takich (aktualnie niewygodnych) obszarów jest kwestia efektywności nauczania w edukacji zdalnej. Bo na pewno nie jest tak, że „odnieśliśmy pełen sukces”. Polityczny optymizm nie ma nic wspólnego z codzienną rzeczywistością edukacyjną obserwowaną przez rodziców.

Wydaje mi się, że na już, na cito, potrzebne są w szkołach programy zajęć dla uczniów poświęcone różnym metodom i technikom uczenia się. To się im naprawdę przyda teraz i potem, przez całe życie.

 

Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl (2008) i organizatorem cyklu INSPIR@CJE. Zajmuje się zawodowo polską edukacją od ponad 15. lat i jest głęboko zaangażowany w debatę na temat modernizacji i reformy szkolnictwa (zob. np. Dobre zmiany w edukacjiJak będzie zmieniać się edukacja?). Realizuje projekty edukacyjne i szkoleniowe o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Blisko współpracuje z nauczycielami i szkołami. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP.