Edukacja pokiereszowana i co dalej?

fot. Fotolia.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Spotkanie w ostatnią sobotę i niedzielę tylu fantastycznych nauczycieli w Warszawie z różnych stron Polski (INSPIR@CJE 2021) skłania mnie do pewnej refleksji. Zgadzam się z wieloma głosami pojawiającymi się już w Edunews.pl, że edukacja dla rządzących (i niestety dla urzędników oświatowych chyba też) jest taką męczącą powinnością, żeby nie rzec, że kulą u nogi. Partie polityczne w zasadzie zgodnie spychają ten obszar na peryferie swego zainteresowania, żeby nie powiedzieć na manowce…

Edukacja polska po pandemii wychodzi z niej mocno pokiereszowana/poturbowana – świat nam się skomplikował i dotyczy to także edukacji. Niektórym wydaje się, że po pandemii wróciliśmy do szkoły, którą znaliśmy wcześniej – ale czy tak naprawdę jest? Chyba nie. Zostaliśmy wybici z rytmu nauki, ale też powstały w tym procesie edukacji różne wyrwy, które nie łatwo będzie wypełnić. Angielski termin „disrupted education” dobrze oddaje ten stan, w którym się znajdujemy. Szkoła, która moim zdaniem od dawna miała problem z dobrą jakością nauczania, w jeszcze większym stopniu została zepchnięta do roli opiekuna dzieci na czas, w którym rodzice muszą pracować. Funkcja „przechowalni dzieci” w szkołach publicznych ma chyba dziś większe znaczenie niż funkcja kształcenia i przygotowywania do życia w tym skomplikowanym i coraz bardziej złożonym świecie. A że wszyscy jesteśmy zmęczeni sytuacją (pandemiczną), trudno wykrzesać jakiś optymizm i siły, aby szkolnictwo naprawić, aby wykorzystać pandemię jako katalizator dla sensownych zmian w szkole. Politykom się ogólnie nie chce, a ludziom myślącym i rozumiejącym oświatę pozostają rozmowy i czekanie na lepsze czasy. Byle nie było to czekanie na Godota…

Z punktu widzenia rodzica, który zajmuje się edukacją dość długo i rozumie (tak mi się wydaje) procesy zachodzące w szkole, można powiedzieć, że szkoła jako instytucja nie była i nadal nie jest przygotowana do pracy w warunkach edukacji zdalnej. Chyba nawet z hybrydową ma problem. Oczywiście – bywały wyjątki – szkoły, które poradziły sobie z trudną sytuacją i przeważnie utrzymały dobry poziom nauczania. Myślę jednak, że wymuszone przejście na zdalną formę nauczania nie zapewniało odpowiedniej jakości nauczania, co pewnie wielu rodziców dostrzegło, gdy podglądali e-lekcje swoich dzieci (choć tu też były pozytywne wyjątki). Ogólnie oceniając, zwiększyły się w pewnym stopniu kompetencje cyfrowe (nauczycieli i uczniów), ale z drugiej strony przerwy w nauce i dysrupcja procesu nauczania przyczyniły się do powstania dużej luki w wiedzy uczniów. Luka ta spowodowana jest różnymi czynnikami, nie tylko po stronie szkoły jako instytucji – przede wszystkim brakiem umiejętności nauczania i uczenia się w sieci (w środowisku wirtualnym), niską atrakcyjnością i monotonią przekazu, rozproszeniem uwagi, znudzeniem, brakiem dostatecznej kontroli i samokontroli, niedoborem kontaktów i wymiany (bo przecież uczenie się jest czynnością społeczną), zmęczeniem długotrwałym siedzeniem przed komputerami, elementami depresji i zniechęcenia do wszystkiego, itp.

Pandemia uświadomiła mi, że w rzeczywistości jednym z głównych deficytów jest nieprzygotowanie uczniów do samodzielnego uczenia się, a także to, że muszą oni się uczyć potwornej ilości nieprzydatnych i niepotrzebnych rzeczy, które być może mogą być przedmiotem studiów specjalistycznych, ale ze szkoły ogólnokształcącej powinny być natychmiast wyrzucone. Mam wrażenie, że w mojej osobistej edukacji tak wielu specjalistycznych zagadnień nie trzeba było się uczyć. Dominująca rola świata akademickiego w tworzeniu podstawy programowej dla szkół podstawowych i średnich to błąd systemowy. Chyba komuś zachciało się robić studia na poziomie podstawówki, a w MENie zabrakło racjonalnie myślących ministrów, żeby temu zapobiec. No to mamy to co mamy. Jak się zajrzy do podręczników to można naprawdę się przerazić, jakich bzdur muszą się uczyć nasze dzieci.

Pandemia pokazała także, że generalnie władze oświatowe nie mają dobrego kontaktu ze szkołami i co więcej swoimi działaniami przyczyniają się raczej do pogorszenia warunków pracy dyrektorów i nauczycieli w szkołach niż do poprawy. W pandemii autonomia szkoły zaczęła się kurczyć. I słysząc o kolejnych planowanych zmianach można mieć obawy, że lepiej nie będzie. Może w polskiej oświacie też nastał czas cyklopów, czyli osób patrzących tylko jednym okiem na świat (w tym i na szkolnictwo) i nie dostrzegających szerszego kontekstu i zależności oraz wyzwań, które czekają młodych ludzi w tym skomplikowanym świecie. A może naprawdę naszej rodzimej klasie politycznej chodzi o tylko kształcenie miernych, ale wiernych obywateli…

W polityce aktualnie nikt nie myśli o przebudowie systemu edukacji. Nie ma nastawienia na rozwój, dominuje nastawienie na trwałość. Jakoś to będzie z tą publiczną szkołą. Przecież nie zbankrutuje… Pandemia pokazała, że takich zaburzeń społecznych może być więcej, że naprawdę nie jesteśmy jeszcze gotowi, aby przestawić się w tryby edukacji zdalnej. Oczywiście propaganda sukcesu MEN twierdziła co innego, ale rzeczywistość szkolna jednak wygląda inaczej. Powinniśmy już dawno pracować nad nową koncepcją, wziąć jednak przykład z Finów, którzy uznali edukację za dobro narodowe i porozumieli się ponad podziałami politycznymi. Chyba nie prędko…

Z drugiej strony… w polskich szkołach jest dużo dobrych dyrektorów i nauczycieli, którzy wiedzą, jak zmieniać edukację i starają się to robić na co dzień. Słuchając cudownych nauczycieli podczas INSPIR@CJI nie mam żadnych wątpliwości. Mamy z kim pracować, aby sprawić w Polsce „wiosnę” edukacji, rzeczywistą i społecznie (nawet narodowo) dobrą zmianę. Spróbujmy wykorzystać ten potencjał umysłów, pomysłów i rozwiązań, który już mamy.

 

Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym portalu o nowoczesnej edukacji Edunews.pl (2008-) i organizatorem cyklu konferencji dla nauczycieli INSPIR@CJE (2013-). Zajmuje się zawodowo edukacją od 2002, angażując się w debatę na temat modernizacji i reformy szkolnictwa (zob. np. Dobre zmiany w edukacjiJak będzie zmieniać się edukacja?). Blisko współpracuje z nauczycielami i szkołami. Należy do społeczności Superbelfrzy RP. Realizuje projekty edukacyjne i szkoleniowe o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Szczególnie interesują go inicjatywy związane z tematyką przestrzeni edukacji - był liderem dwóch ważnych projektów międzynarodowych Fundacji Think!Eduspaces21 oraz NOVIGADO. Jest współautorem kilku poradników dla szkół dotyczących przestrzeni edukacyjnych (m.in. Przestrzeń w edukacji).