***** Lex Czarnek!

fot. Adobe Stock

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Odkąd wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę wszystkie nasze dotychczasowe problemy wydają się mało ważne. Wojna przyciąga całą uwagę i koncentruje wszystkie emocje. Trudno w tym dramatycznym czasie myśleć o czymś innym, ale rozmaite wydarzenia biegną jednak swoim trybem. Między innymi, zbliża się termin, w którym prezydent Andrzej Duda musi zdecydować, czy podpisze ustawę zwaną Lex Czarnek, faktycznie podporządkowującą placówki oświatowe politycznej władzy kuratorów.

I choć pod adresem głowy państwa popłynęła już cała rzeka apeli o zawetowanie tego aktu prawnego, trudno powiedzieć, jaka podejmie decyzję. Tym bardziej, że w ustawie są też regulacje dotyczące klas mundurowych – w obecnej sytuacji weto może być podstawą do oskarżenia o brak patriotyzmu i osłabianie zdolności obronnych państwa.

Zakładając, że w gorączce politycznych wydarzeń pan prezydent znajdzie czas na refleksję, można by spokojnie oczekiwać wyrzucenia ustawy do kosza. Wydarzenia ostatnich dni pokazały bowiem kompletną niezdolność władz oświatowych do reagowania na pojawiające się wyzwania. W obliczu ogólnonarodowej traumy, jaką jest trwająca u naszych granic wojna, dotykającej także dzieci, próżno szukać na urzędowych stronach wskazówek, jak radzić sobie w szkołach w tej sytuacji. Jak mówić o wojnie do młodych ludzi. Ani ministerstwo, ani kuratoria nie mają w tej sprawie nic do powiedzenia, ani do zaoferowania. To, że już w ciągu pierwszych dwudziestu czterech godzin znalazły się w sieci liczne wskazówki na ten temat, zawdzięczamy oddolnym inicjatywom, w tym działaniom organizacji pozarządowych, które – gdyby nowe prawo już obowiązywało – naznaczone byłyby piętnem braku zaufania władz. To oczywisty absurd wynikający z tej ustawy.

W tej nadzwyczajnej sytuacji moje myśli pobiegły równie niezwyczajną drogą. Już nie czekam z obawą na decyzję prezydenta. Jaka by nie była, nikt nie może zakazać mi jako nauczycielowi postępowania dla dobra uczniów, zgodnego z moją najlepszą wiedzą, i z wykorzystaniem w tym celu wszelkich dostępnych środków i możliwości. Dramatyczna sytuacja, w jakiej się znajdujemy, daje mi siłę by zadeklarować, że nie zamierzam podporządkowywać się żadnej biurokratycznej mitrędze, jeśli uznam, że niezbędne jest szybkie działanie, a skuteczną pomoc będę mógł otrzymać ze strony takiej czy innej organizacji pozarządowej. Uznam to za swój obowiązek. Można to nazwać obywatelskim nieposłuszeństwem.

Jeśli prezydent Duda podpisze feralną ustawę, zapewne prędzej czy później przyjdzie mi złamać jej zapisy. Być może zapłacę za to stanowiskiem. Trudno. Zawsze uważałem, że przede wszystkim należy zachowywać się przyzwoicie. Wierzę, że jeśli przyzwoitych będzie dużo, wszystkich wyrzucić nie zdołają.

Nie potrafię bardziej syntetycznie wyrazić swoich myśli, niż uczyniłem to w tytule artykułu:
***** Lex Czarnek!

 

Notka o autorze: Jarosław Pytlak jest dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 24 STO na Bemowie w Warszawie oraz pomysłodawcą i wydawcą kwartalnika pedagogiczno-społecznego Wokół Szkoły. Działalnością pedagogiczną zajmuje się przez całe swoje dorosłe życie. Tekst ukazał się w blogu autora. 

 

Od redakcji Edunews.pl: gwałtowny napływ uchodźców z Ukrainy do Polski w wyniku brutalnej agresji Rosji na naszego sąsiada będzie miał w najbliższych latach (tak, bo to nie kwestia tylko tygodni czy miesięcy) istotny wpływ na polską szkołę. Pojawią się w naszych miastach kolejne tysiące ukraińskich dzieci, które będą potrzebowały pomocy. Najróżniejszej – od tej zapewniającej im warunki do życia i rozwoju w Polsce, po kontynuację nauki przerwanej w ich kraju. Będziemy potrzebowali ogromnego wkładu nie tylko nauczycieli (także ukraińskich, zatrudnianych w polskich szkołach), ale i całej rzeszy specjalistów: od nauki języka, po pomoc psychologów, psychiatrów, animatorów, itp. z organizacji społecznych i pozarządowych. Obowiązek przedstawiania do akceptacji kuratora (i to z dużym wyprzedzeniem) szczegółowego planu działań adresowanych do dzieci i młodzieży z Ukrainy (ale nie tylko – bo przecież chodzi także o integrację, wspólne zabawy z Polakami także) – rozbije niejeden pomysł na sensowną i szybką pomoc dla nich (a kluczowa będzie właśnie taka ad hoc, bez pytania się urzędnika, czy można to czy tamto)...