Szkoły świata: Steve Jobs Schools

fot. Witold Kołodziejczyk

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Można stworzyć w istniejącym systemie szkolnictwa placówki oświatowe, które choć publiczne, wcale nie są zorganizowane tak samo, jak większość szkół. Wszystko zależy od koncepcji szkoły, wizji i siły organizatorów, którzy swoją wizję wprowadzają w czyn. Potrzebujemy edukacji dla nowej epoki? To ją spróbujmy wymyśleć. Wystarczy „tylko” zrozumieć, po drugie chcieć, a po trzecie wykonać.

Podejście indywidualne

Podstawowe założenie w koncepcji holenderskich publicznych szkół podstawowych sieci Steve Jobs Schools, nie jest wcale oryginalne: każde dziecko jest inne. Oryginalność polega na tym, że prowadzący szkołę zrozumieli tę potrzebę i dlatego w tych szkołach nie każdy uczeń idzie tym samym rytmem. Odwrotnie, rytm jest wyznaczany postępami każdego z uczniów oddzielnie. Zmienia się organizacja pracy, ale nadal chodzi o masową edukację dzieci i młodzieży.

„Wszyscy chcielibyśmy, żeby każde dziecko było traktowane indywidualnie. Dziś technologia umożliwia nam stworzenie programu nauczania właśnie dla jednego dziecka.” – mówi Teun Gautier z sieci Steve Jobs Schools, z którym rozmawialiśmy przy okazji majowej konferencji „E-wyzwania. Rola samorządów w budowaniu szkoły jutra” w Warszawie.

Nasz rozmówca zaznacza, że taka zmiana to raczej ewolucja niż rewolucja w systemie oświaty. Jest to innowacja, która dotyczy organizacji pracy, ale program nauczania pozostaje taki, jaki jest w danym państwie. Nadal stanowi punkt odniesienia dla zajęć szkolnych.

„W naszym systemie nie naklejamy łatek uczniom. Jedni są słabsi, inni mocniejsi, ale różnice w danej grupie nie są wyraźnie widoczne, bo każdy ma inny program nauczania, inny rytm, inne aktywności. I każdy może wybrać, czego chce się uczyć!” – podkreśla Gautier.

fot. Witold Kołodziejczyk

Dobra edukacja to wspólna sprawa

Taka zmiana mogła jednak dość łatwo zaistnieć ze względu na specyfikę systemu szkolnego w Holandii – tu wszystkie szkoły, bez względu na to, kto je zakłada, są publiczne. Ponad 100 lat temu w Holandii przyjęto ustawę o wolności edukacji i dziś to procentuje. Każda szkoła otrzymuje odpowiednie finansowanie w przeliczeniu na jednego ucznia (ok. 5500 EUR rocznie na dziecko). Środowisko oświatowe jest otwarte na nowe koncepcje szkolnictwa – tu według Teuna Gautier’a panuje zgoda. Wszyscy: nauczyciele, rodzice, rząd uważają, że system edukacji w znanym nam wydaniu dobiega powoli końca. Ludzie rozumieją, że trzeba go zmienić i to raczej szybko. Dlatego też wiele osób przygląda się rozwojowi sieci STS, w tym również ministerstwo edukacji.

Punktem wyjścia STS była chęć założenia jednej szkoły, która będzie wyróżniać się koncepcją edukacji. Po upublicznieniu koncepcji szkoły w internecie zaczęły się telefony. Okazało się, że inne szkoły też chcą tak działać. W 2013 było 7 szkół, rok później doszło 15 i kolejne 20 w 2015. Obecnie w szkołach STS uczy się około 4000 uczniów. Najczęściej w jednej szkole jest od 80 do 300 uczniów.

„Nasz system nie różni się tak bardzo od tradycyjnego systemu edukacji. Nadal są budynki, są sale, są uczniowie i są przestrzenie, w których się uczą. Sale są przedmiotowe i zawierają wszystkie pomoce do danego przedmiotu. Dokonała się jednak zmiana podejścia do ucznia.” – mówi Teun Gautier.

Szkoła jest otwarta od godziny 8:00 do 18:00. Do godziny 15:00 jest bezpłatna, za zajęcia popołudniowe rodzice płacą. Co istotne, szkoła STS otwarta jest przez 50 tygodni w roku. Nie ma tu klasycznych , długich wakacji. Ale też nie ma przeszkód, aby wakacje mieć w dowolnym momencie. Skoro mamy indywidualne podejście, jeśli rodzice chcą jechać na wakacje w maju, nie ma problemu – to kwestia odpowiedniej modyfikacji programu uczenia się. To daje duży komfort i nauczycielom i przede wszystkim uczniom, którzy mogą lepiej zaplanować sobie czas nauki.

Doświadczenia pokazują, że proces przejścia z tradycyjnej szkoły do szkoły działającej wg koncepcji STS nie jest łatwy. To przejście do nowego systemu nauczania trwa od 4 do 6 miesięcy. Najważniejsze jest to, czy dyrekcja szkoły wierzy w nową wizję. Nauczyciele są odpowiednio przygotowywani do nowych realiów. Mają przygotowane jedno szkolenie i osobne szkolenie na tematy związane z coachingiem. Jak dotąd okazało się, że wszyscy nauczyciele potrafili się przestawić - nie mieli takiego przypadku, aby ktoś odszedł ze szkoły.

Czy system pasuje do wszystkich dzieci? Twórcy koncepcji STS uważają, że ten system nie pasuje do 2-3% dzieci, którym potrzebna jest bardziej sformalizowana i kontrolowana/nadzorowana forma edukacji.

Przygotowanie do zmiany

Największa zmiana, przed jaką stają nauczyciele w sieci STS to przejście z systemu klasowego na system pracy grupowej i pracy z dynamicznym planem nauczania.

Nie da się tak z marszu wejść w ten nowy system pracy. Potrzebne jest przestawienie mentalne i takie przejście do tej nowej szkolnej rzeczywistości może zająć nauczycielowi i rok czasu.

Pierwsza różnica - nauczyciel nie jest już głównym przekaźnikiem wiedzy - jest coachem. Na jednego nauczyciela nadal przypada około 30 uczniów, tyle że pracujących swoim rytmem. O każdym z nich musi wiedzieć niemal wszystko – na jakim poziomie jest w danym momencie, z czym radzi sobie świetnie, co musi poprawić. Olbrzymią pomocą, bez której nie dałoby się takiego monitoringu prowadzić, jest technologia. Nauczyciel może sam zdecydować, kiedy powinien coś wszystkim wyjaśnić, opowiedzieć, a także ma swobodny wybór, jakimi metodami może to uczynić.

Kolejne wyzwanie to tworzenie planu nauczania. „Na dany semestr ładujemy ok. 200 jednostek lekcyjnych, nauczycieli i uczniów. Około 2 dni zajmuje poustawianie wszystkich elementów. Potem dochodzą do tego bieżące zmiany w każdym tygodniu.” – opowiada Teun Gautier. Praca z planem nauczania zajmuje ok. 6 godzin tygodniowo i to wydaje się być największym problemem wynikającym z potrzeb uczniów i indywidualnego podejścia.

Nauczyciele w STS pracują tygodniowo 36 godzin zegarowych, z tego około 24 to jest czas bezpośrednio spędzany z uczniami.

Anonimowe ankiety prowadzone z wszystkimi nauczycielami w STS pokazują, że nikt nie tęskni za „starym” systemem pracy. Żadna osoba nie chciała wrócić do starej szkoły. Najczęściej w wypowiedziach nauczycieli pojawiają się stwierdzenia, takie jak: „wreszcie możemy pracować z dziećmi”, „wreszcie mamy więcej czasu na nauczanie”. Nauczyciele STS deklarują, że mają duży komfort pracy. Pracują bez presji i bez obciążeń biurokratycznych, typowych dla systemu oświaty.

Grupy zamiast klas wiekowych

Nie ma podziału na klasy wiekowe. Jest natomiast podział na grupy po ok. 30 uczniów. Różnice wieku w grupie mogą być do trzech lat. Każde dziecko ma swój program nauki (zgodny z powszechną podstawą programową). Edukacja w szkole zaczyna się od rozmowy z coachem i sprawdzania poziomu wiedzy i umiejętności ucznia. Potem trafia on do różnych grup, zgodnie z aktualnym poziomem wiedzy. Taka rozmowa zazwyczaj odbywa się co 6 tygodni. Wspólnie: uczeń, nauczyciel i rodzic analizują postępy i ustalają, na co należy więcej czasu poświęcić. Nauczyciel ma wgląd w osiągnięcia ucznia dzięki technologiom – może monitorować jego wyniki przy poszczególnych zagadnieniach z programu nauczania.

„Wiemy, że dziecko musi osiągnąć pewien poziom minimum, ale jeśli jest bardzo dobrze z matematyki, to dajemy mu na przykład przerwę z matematyki na dwa tygodnie. I przenosimy jego aktywność na inne zagadnienia, na przykład na języki czy pogłębianie kreatywności” – opowiada Teun Gautier. Poziom dziecka zależy od umiejętności. „Językowo może być na poziomie 4a, ale matematycznie 3b. Dobre rozpoznanie jego potrzeb pozwala skierować je na odpowiednie zajęcia.” – kontynuuje. Jeśli ktoś jest bardzo dobry na przykład z matematyki na danym poziomie, można mu zaproponować naukę wyższego poziomu matematyki.

fot. Witold Kołodziejczyk

Dzień szkolny

Każdego dnia zajęcia zaczynają się w grupie i w niej się kończą (łącznie to trwa około godziny). Ale to nie są lekcje, podczas których nauczyciel coś przekazuje - to takie wprowadzenie do dnia zajęć i jego podsumowanie. Pośrodku każde dziecko ma swój indywidualny program. Rozchodzą się po szkole, idą do rożnych pracowni i do rożnych nauczycieli. Warsztaty i prace indywidualne trwają ok. 5 godzin dziennie.

Uczeń zawsze ma w pobliżu coacha, którego może poprosić o pomoc, lub innych nauczycieli w pracowniach przedmiotowych. Nacisk jest jednak na samodzielność – uczniowie najpierw powinni szukać pomocy u innych uczniów. Uczniowie kiedy mogą, to sami zdobywają wiedzę i prezentują też różne zagadnienia innym uczniom.

Każde dziecko ma własnego iPada. Po przyjściu do szkoły logują się do sieci szkolnej, w której mają dostęp do wszystkich niezbędnych narzędzi i informacji. Jeśli się natomiast nie zaloguje do sieci, otrzymuje wiadomość ze szkoły, która na niego „czeka”. iPad używany jest przede wszystkim w dwóch przypadkach:

  • tu znajduje się plan lekcji dla danego dziecka – z którego dokładnie wynika, czego w danym dniu się uczy, gdzie i z kim;
  • tu uczeń wykonuje ćwiczenia z różnych przedmiotów. Do każdego z nich są dopasowane aplikacje, które rozwijają kompetencje z danej dziedziny. Np. w nauczaniu matematyki stosowany jest Math Garden, który wykorzystuje także elementy gamifikacji. Ten system zaprojektowany został specjalnie przez uniwersytet amsterdamski. Aplikacje pozwalają nauczycielowi monitorować postępy i porównywać na tle grupy. Dokładnie wiadomo ile ćwiczeń zostało wykonanych i z jakim rezultatem.

W takim systemie testy nie są już potrzebne. Monitoring pozwala reagować na problemy w nauczaniu w czasie rzeczywistym.

Uczenie się w dialogu

Program nauczania jest rozbity na drobne kawałki. W czasie spotkań rozmowa jest o tych właśnie cząstkach. Jeśli ktoś już dojrzał do tematu, przechodzi do następnych zagadnień; jeśli ktoś ma trudności – organizowane są specjalne warsztaty w kilkuosobowych grupkach na dany temat. Istotne jest to, że ocenianie osiągnięć i ustalanie celów odbywa się w dialogu. To nie rodzic decyduje, czego ma się uczyć jego dziecko. Decyzja jest podejmowana przez trzy osoby razem na spotkaniu. Pewne rzeczy są obowiązkowe, a pewne fakultatywne. Uczeń świadomie wybiera swoją ścieżkę edukacji. Jeśli uczeń sobie radzi z danym tematem, kończymy i przechodzimy do następnego punktu programu. W dialogu, uczeń faktycznie ma możliwość uświadomienia sobie postępu: „czegoś nie wiedziałem, a teraz już wiem”.

Istotne jest też to, że szkoła wspiera różnorodne talenty uczniów. „Jesteśmy elastyczni w tematach. Mamy czas na dokładanie nowych ciekawych zajęć.” – mówi Teun Gautier. „Nie ma problemu. Na przykład w tym tygodniu dodatkowo zaoferujemy warsztaty z jogi. Albo z programowania.” Elastyczność oferty szkoły jest wysoka. Uczniowie zgłaszają potrzeby, a szkoła stara się reagować na pomysły.

Rodzice w szkole

STS to szkoła, która jest zawsze otwarta dla rodziców. Jak już wspominaliśmy, są głęboko zaangażowani w proces planowania nauki i uczestniczą w spotkaniach z uczniem i nauczycielem, które podsumowują zakończone etapy edukacji i wyznaczają dalsze kierunki. Mogą oni też przyjść do szkoły w każdej chwili i tu pracować w pomieszczeniach, które przeznaczone są do pracy indywidualnej. Wielu rodziców tak robi, zwłaszcza tych, którzy prowadzą własną działalność. Rodzice maja też otwartą godzinę w miesiącu, która może być przeznaczona na konsultacje.

fot. Witold Kołodziejczyk

Organizacja przestrzeni szkolnej

W szkołach STS dużą uwagę poświęcono środowisku uczenia się. Nie chodzi o to, aby zburzyć szkoły i zbudować je od nowa. To raczej kwestia takiej organizacji przestrzeni, żeby była ona odpowiednia dla różnych typów aktywności edukacyjnej.

Inne pomieszczenie potrzebne jest do warsztatów i prac w grupkach/zespołach oraz rozmów z uczniami (sale), a inne do indywidualnej pracy i ćwiczeń (przestrzeń otwarta, strefa ciszy). W ciągu dnia to nawet połowa uczniów siedzi w takiej otwartej przestrzeni, zajmując się zagadnieniami, które mają w tym danym dniu w programie. Opiekę nad taką strefą sprawuje jeden nauczyciel.

Z kolei warsztaty dla osób potrzebujących wsparcia odbywają się w małych salkach. Przeciętnie wypada po 9 dzieci na warsztat. Nauczyciel spotyka się tu z uczniami mającymi podobne problemy ze zrozumieniem zagadnienia. Bezpośrednio tłumaczy problem i pracuje z każdym uczniem. Takie warsztaty trwają ok. 30 minut. Efektywność uczenia się jest duża.

W szkole jest cicho. Dzieci same przechodzą w skupieniu ze swoimi iPadami do odpowiednich zajęć. Nie ma krzyku, harmider. Dzieci są radosne, szczęśliwe. Nie ma przerw, gdyż każdy sam decyduje, czy już opanował materiał, czy nie. Nie ma w związku z tym tego hałasu, jaki jest na przerwach w polskich szkołach, kiedy następuje eksplozja energii. W ten sposób efektywnie wykorzystany jest potencjał ucznia. Nie ma pruskiej dyscypliny. Nie jest do niczego potrzebna.

Specjalne podziękowania dla Witolda Kołodziejczyka za udostępnienie zdjęć ze szkół SJS z Amsterdamu.

Opracowano na podstawie rozmowy z Panem Teun Gautier’em, koordynatorem ds. współpracy międzynarodowej sieci holenderskich szkół Steve Jobs Schools (STS), www.stevejobsschool.nl. Materiał opracowany w ramach projektu "Educational Spaces 21. Open up!" (Przestrzenie edukacji 21. Otwieramy szkołę!) realizowanego przez Fundację Centrum Edukacji Obywatelskiej w partnerstwie z Fundacją Rozwoju Społeczeństwa Wiedzy Think!, Gesellschaft zur Förderung des Hanseatic Institute for Entrepreneurship and Regional Development an der Universität Rostock e.V. oraz Rektorsakademien Utveckling AB ze środków Komisji Europejskiej w ramach programu ERASMUS+.
 

(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).

Zobacz także w Edunews.pl: