Byle nie przerywać nauki

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Bezrobocie wśród młodzieży rośnie w krajach UE w dość szybkim tempie. We Włoszech już ok. 36% młodzieży w wieku 15-24 lat nie ma pracy, jeszcze więcej w Hiszpanii, a w Polsce liczba bezrobotnych młodych ludzi w tej grupie wiekowej wynosi ok. pół miliona osób. Czy to wina szkoły, która nie przygotowuje do rynku pracy, czy skutek porzucania szkoły? Rozmawiamy z Agnieszką Luck, koordynatorką sieci ReferNet w Polsce - europejskiej sieci gromadzenia i wymiany danych o systemach kształcenia i szkolenia zawodowego w krajach członkowskich EU, administrowaną przez Cedefop [1].photo: sxc.hu

Czy przedwczesne kończenie nauki to dla nas rzeczywiście poważny problem? Przecież odsetek młodzieży przerywającej naukę jest u nas dużo niższy niż w wielu krajach Europy czy średnia EU?

Może nie jest to tak duży problem, ale zjawisko, którego nie można bagatelizować. Mówimy „tylko 5%” i wydaje się nam, że jest to bardzo mało. Jednak, gdy spojrzymy na konkretne liczby, to sytuacja nie wygląda już tak różowo. Np. w roku szkolnym 2010/2011 w technikach w Polsce uczyło się ponad 550 tys. uczniów, jeśli tylko 5% nie ukończyłoby szkoły to daje nam już ponad 27 tys. młodych ludzi, którzy będą mieli problemy ze znalezieniem pracy i najprawdopodobniej zasilą szeregi bezrobotnych i podopiecznych opieki społecznej. Jeśli popatrzymy na całą populację młodzieży w wieku 15-18 lat, czyli w wieku uczniów szkół ponadgimnazjalnych to robią się nam już całkiem poważne liczby. Niestety zjawisko przedwczesnego kończenia nauki niesie za sobą ogromne konsekwencje ekonomiczne w postaci mniejszej liczby wykształconych pracowników przyczyniających się do rozwoju gospodarczego i większych obciążeń budżetu państwa czyli de facto pieniędzy podatników, które zamiast na cele rozwojowe, inwestycje, edukację czy podniesienie standardów opieki medycznej będą wydawane na zasiłki, szkolenia bezrobotnych itp.

„Perspektywa uczenia się przez całe życie”, dokument wyznaczający kierunki polskiej polityki edukacyjnej, zakłada obniżenie odsetka młodzieży przedwcześnie kończącej naukę z 5% do 4,5 %. Jednak dokument ten nie wskazuje konkretnych działań, które będą realizowane, aby ten cel osiągnąć. Jak więc nasze władze mają zamiar sobie z tym problemem poradzić?

Strategia wyznacza jedynie cele, priorytety i ogólne kierunki działań. Obecna reforma systemu kształcenia i szkolenia zawodowego, która ruszyła od września tego roku, mająca na celu zwiększenie atrakcyjności, elastyczności systemu i jego lepszego dostosowania do potrzeb rynku pracy ma również przyczynić się do ograniczenia zjawiska rezygnacji młodych ludzi ze zdobywania kwalifikacji zawodowych. Młodzież z pewnością będzie bardziej wytrwała w kontynuowaniu edukacji zawodowej jeśli będzie miała gwarancję, że zaowocuje ona kwalifikacjami gwarantującymi dobra pracę i godziwe zarobki. Ku temu zmierzają zainicjowane przez MEN zmiany. Istotne jest również to, że ministerstwo zaplanowało też działania ułatwiające powrót do edukacji i zdobycie kwalifikacji zawodowych w dorosłym życiu przez tych, którzy z niej w młodości zrezygnowali. Temu celowi służy podział zawodów na kwalifikacje i zmiany w egzaminach zawodowych, a przede wszystkim wprowadzenie szybkich form kursowych dla dorosłych umożliwiających nadrobienie braków w kompetencjach, wykształceniu ogólnym czy zdobycie nowych kwalifikacji. Mamy więc tu do czynienia zarówno z działaniami zapobiegawczymi, oddziałującymi na system kształcenia młodzieży, jak i z działaniami o charakterze naprawczym, dającymi „druga szansę” tym, którzy nie wykorzystali swoich możliwości edukacyjnych w normalnym trybie.

Czy ocenia Pani zmniejszenie odsetka przedwcześnie kończących naukę do 4,5% za cel realny do osiągnięcia?

Jak najbardziej. Musimy pamiętać, że jest to zmiana o 0,5% w perspektywie 10 lat. Wiele bardziej ambitnych celów założonych na poprzednią dekadę w programie „Edukacja 2010” udało się zrealizować np. obniżenie liczby młodzieży z niskimi osiągnięciami w czytaniu (wg badania PISA) o co najmniej 20%, zwiększenie liczby osób w wieku 20-24 lat z wykształceniem co najmniej średnim lub zasadniczym zawodowym do 85% czy zwiększenie liczby absolwentów kierunków matematycznych, przyrodniczych technicznych o co najmniej 15%. Należy też mieć świadomość, że osiągnięcie tego celu nie zależy tylko od tego, co w reformie zaplanuje MEN i jak to zrealizuje, ale także od tego co dzieje się lokalnie i na poziomie szkoły. Samorządy terytorialne jako organy prowadzące szkoły mogą kreować własną politykę i działania zmierzające do ograniczenia tego zjawiska, adekwatne do warunków panujących w regionie. Mają do dyspozycji szereg instrumentów m.in. regionalne komponenty programów operacyjnych. Szkoły także mogą wiele zrobić, aby przyciągnąć i utrzymać uczniów. Jako sieć ReferNet zbieramy przykłady szkół zawodowych, które są aktywne, uczestniczą w projektach organizując zagraniczne praktyki zawodowe dla swoich uczniów, nawiązują ścisłą współpracę z lokalnym przemysłem czy biznesem, uczestniczą w regionalnych klastrach innowacyjności, animują imprezy lokalne, organizują targi pracy, spotkania z przedsiębiorcami, dbają o wysoki poziom nauczania i dobrą atmosferę w szkole. Takie szkoły z pewnością w bardzo ograniczonym stopniu stykają się z problemem porzucania nauki.

Czy w takim razie problem przedwczesnego porzucania nauki dałoby się wyeliminować całkowicie?

Obawiam się, że bez wprowadzenia jakichś zupełnie totalitarnych rozwiązań jest to nie możliwe. Z tym zjawiskiem jest trochę tak, jak z przestępczością – wynika z różnych powodów: biedy, czasem głupoty, ale niektórzy to po prostu lubią, a niewielki odsetek staje się przestępcami z powodu uwarunkowań medycznych np. z powodu zaburzeń psychicznych. Możemy walczyć z biedą, edukować, resocjalizować, ale nie wszystkie przyczyny jesteśmy w stanie zlikwidować. Podobnie jest w przypadku wczesnego porzucania nauki. Poprzez różne instytucje i programy możemy zapewnić wsparcie tym, którzy rezygnują z nauki, bo nie mają odpowiednich warunków społeczno – ekonomicznych czy tym, którzy mają problemy z uczeniem się. Możemy uświadamiać konieczność zdobywania kwalifikacji zawodowych i ułatwiać dostęp do edukacji także tym grupom, które są tym zjawiskiem najbardziej zagrożone jak np. niektóre mniejszości narodowe m.in. Romowie czy imigranci. Trzeba jednak mieć świadomość, że pewien niewielki odsetek młodych ludzi nie kończy nauki z powodu ciężkiej choroby lub poważnej niepełnosprawności i z tym, na razie nie wiele możemy zrobić. Niemniej jednak, należy próbować robić wszystko to, co możliwe i nie bagatelizować sprawy, bo jak najlepiej wykształcone społeczeństwo, obarczone jak najmniejszym „bagażem” osób wymagających pomocy państwa, leży nie tylko w interesie władz centralnych czy lokalnych, ale nas wszystkich.

Dziękuję za rozmowę.

[1] Cedefop – Europejskie Centrum Rozwoju Kształcenia i Szkolenia Zawodowego, agencja Komisji Europejskiej zajmująca się zbieraniem informacji i monitorowaniem realizacji polityki UE w zakresie kształcenia i szkolenia zawodowego.