Dobre relacje pomagają (na pożegnania bez łez)

fot. Jolanta Okuniewska

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Zaraz wakacje. Szkoła ucichnie od gwarów dziecięcych głosów, w budynku zaczną się małe i większe remonty. Kiedy rozstajemy się ze swoimi uczniami tylko na czas letnich ferii, to rozstanie przebiega radośnie, wystarczy całus, przytulenie i po wszystkim. Ale kiedy przychodzi nam pożegnać uczniów, z którymi spędziliśmy trzy lata, to jest dużo trudniej.

Relacje są najważniejsze

Od pierwszych szkolnych dni staram się z moimi uczniami zbudować najlepsze relacje. To będzie procentować przez wszystkie lata. Dzieci będą widzieć we mnie przyjaciela, osobę, która jest im bliska nie dlatego, że spotykamy się codziennie, ale dlatego, że z otwartymi ramionami czekam na nich w drzwiach klasy. Że martwię się, gdy chorują, skaczę z radości, gdy osiągają najdrobniejsze sukcesy i czynią postępy.

Budowanie relacji to wsłuchiwanie się w dziecięce głosy, podsumowanie dnia, tygodnia, miesiąca wspólnej pracy.

Pierwszoklasiści na koniec dnia chętnie wypowiadali się jak im minął i co im się podobało. Na koniec tygodnia wypełniali tabelkę samooceny, taką małą ewaluację naszych zajęć. Na początku niektórzy mieli kłopot jak się ocenić, ale gdy wysłuchali wypowiedzi odważniejszych od siebie zrozumieli na czym to polega. Chętnie oceniali również moją pracę. Zdarzało się, że byłam zaskoczona, bo podobały się banalne zajęcia plastyczne, a mniej przygotowane pieczołowicie przeze mnie zajęcia o pogodzie, albo o wielorybach. Ale każde zdanie brałam sobie mocno do serca, w końcu to dla dzieci pędzę co rano do szkoły, to ich radość jest moją radością a smutek moim smutkiem. Taka wrażliwość pojawi się dopiero wtedy, gdy uda nam się zbudować prawidłowe relacje. Relacje oparte na szacunku i miłości.

Pożegnanie

Zbliża się ostatni dzień w klasie trzeciej. Moi uczniowie od września rozpoczną naukę w czwartej klasie. Mimo, że w tym samym budynku, to już nie będę mogła przyglądać się im podczas pracy i radować się ich pomysłami. O tym myślę już od marca i od wiosny przygotowuję dzieci oraz siebie na nasze rozstanie.

Zawsze na koniec klasy trzeciej przygotowuję pamiętnik i wędruje on od domu do domu, a dzieci wklejają swoje zdjęcie i wpisują się do niego. Mam takich pamiętników tyle, ile klas uczyłam. Cieszę się, że kiedyś wpadłam na taki pomysł, chętnie przeglądam te pamiętniki w jakieś markotne dla mnie dni i wspominam moich uczniów. Łatwo się wtedy rozchmurzyć, a nawet zaśmiać. Doskonała pigułka na poprawę humoru.


Fot. 1. Pamiętnik z 2008 roku i wpis do Foto-książki. Fot. Jolanta Okuniewska.

Tym razem zrobiłam nieco inaczej – rozdałam dzieciom kolorowe kartki z bloku technicznego i poprosiłam o pamiętnikowy wpis ze zdjęciem. Te kartki złożę w pamiętnik, dzięki temu zajmie mniej miejsca, bo moje pudełko na szkolne pamiątki robi się za małe. Pamiętniki są grube, a wpisów zwykle jest około 30. W tym roku szkolnym na pożegnanie wszyscy dostaniemy Photo Książkę. To będzie niespodzianka również dla mnie. Czekam z biciem serca.


Fot.2. Kartki z pamiętnika z 2017 roku. Fot. Jolanta Okuniewska.

W maju zaczynamy wspomnienia naszych trzech lat. Oglądamy klasowy blog, przypominamy sobie ciekawe i zaskakujące wydarzenia. Dzieci opowiadają co zapamiętały i co było dla nich ważne. Bardzo to lubię, bo pamiętają takie drobiazgi, które mi umknęły, a dzięki nim o nich wiem. Potem piszą swoje wspomnienia na kartkach, ilustrują je. Zachowam te kartki na pamiątkę, bo przemyślenia moich uczniów są przepiękne, refleksyjne, a często też zabawne.

Mam taką szczególną karteczkę od Klaudii. Napisała mi tak – "Dziękuję Pani, że mnie Pani uczyła przez trzy lata i przepraszam, że musiała Pani na mnie zdzierać gardło". Zawsze jak to czytam, to się uśmiecham. Nie musiałam zdzierać gardła, na szczęście zbudowane relacje pozwalały mi na dobrą komunikację z dziećmi. Odwoływałam się do uczuć, to działa najlepiej. W tym roku powstał motyl – chmura wyrazowa złożona ze słów, które kojarzą się moim uczniom z ich szkołą, ze szkołą w sali 106. Na pierwszym miejscu emocje. Moi uczniowie są ich świadomi, jestem z nich dumna.


Fot. 3. Nasz motyl – chmura wyrazów.

Od kilku lat piszę do moich uczniów listy. Zawsze otrzymują je na półrocze i koniec roku szkolnego. To osobiste słowa skierowane do każdego dziecka i wiem, że bardzo na nie czekają. Dopytują, czy zaczęłam listy pisać i kiedy im je wręczę. Listy piszę na komputerze, więc nie zabiera mi to za dużo czasu, ale staram się by każdy list zawierał słowa podkreślające mocne strony dziecka, dziękuję za wysiłek i daję jakieś wskazówki na przyszłość.

Na koniec klasy trzeciej piszę listy ręcznie. To już zabiera nieco więcej czasu, ale również mi pozwala na pożegnanie się z dziećmi. Muszę niekiedy przerywać pisanie, wzruszenie nie pozwala mi na jego kontynuowanie. Przypominają mi się momenty smutne, pokonywanie trudności, nasze sukcesy, a często i porażki. Rozmyślam jak dużo razem przeszliśmy, ile trudności udało nam się pokonać, jak uśmiechy moich uczniów pomagały mi w smutnych chwilach. Dla równowagi zajmuję się domowymi czynnościami i po chwili znowu wracam do pisania. W taki sposób przygotowuję się na pożegnanie moich uczniów, ostatniego dnia jestem gotowa, "przepracowałam" to w sobie. Jest mi lżej.


Fot. 4. Listy pisane ręcznie. Fot. Jolanta Okuniewska.

23 czerwca rozstaję się z kolejną klasą, kolejne dzieci wypuszczam z rozpostartymi skrzydłami ku dniom pełnym wyzwań, zaciekawień i radości. Wiedzą, że w moim sercu mają stałe miejsce, że są nadal dla mnie ważne. Tyle razy im to powtarzałam, że musiało się im dosłownie wryć w pamięć. I niech tak pozostanie. Oddałam im dużo z siebie, ale też dużo otrzymałam. Bezinteresowna dziecięca przyjaźń, uwielbienie i podziw. W oczach małych dzieci zawsze jesteśmy piękne, młode i mądre. Zamykam oczy i widzę Juliannę jak tańczy, Nadię jak robi szpagat i mostek, Lenkę jak rysuje, Igę jak wycina kubraczek dla kotka z kartki papieru, Tosię jak opowiada o swoich podróżach, Grzesia jak ze zmarszczką na czole szybko liczy zadanie…. Z tymi dziećmi sięgałam po nagrody i wyróżnienia, to one najgłośniej piszczały, gdy byłam w finale światowego konkursu, rysowały portrety z motylami we włosach i różowym berecie, martwiły się kiedy wrócę z podróży. To dla nich wiozłam drobne prezenty, piekłam ciasteczka i szykowałam niespodzianki. Rozstanę się z nimi i przez wakacje będę szykować miejsce w sercu na kolejne dzieci, z którymi spotkam się we wrześniu. Taka kolej rzeczy. Rozstania i powitania. Najpełniej przeżywane, gdy zbudowaliśmy dobre relacje. One w szkole są najważniejsze.


Fot. 5. Wspomnienia ucznia. Fot. Jolanta Okuniewska.

 

Notka o autorce: Jolanta Okuniewska – nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej i języka angielskiego w Szkole Podstawowej nr 13 w Olsztynie, wieloletnia ambasadorka międzynarodowego programu eTwinning, finalistka światowego konkursu Global Teacher Prize 2016, Honorowy Profesor Oświaty. Niniejszy wpis ukazał się w blogu Superbelfrów i został nieznacznie zmodyfikowany przez Marcina Polaka. Licencja CC-BY-SA