Śmiecę, bo lubię?

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
edukacja społecznaCzy Polacy mają śmiecenie we krwi? Podróżując nie sposób nie zauważyć, jak lekko i łatwo przychodzi nam rzucenie śmiecia, niedopałka papierosa na ziemię, wyrzucenie odpadów do lasu... Głośne akcje edukacji społecznej – Sprzątanie świata, Śmieci do śmietnika, promowanie recyclingu – ciągle jeszcze nie przynoszą pożądanych efektów.
 
Każdy kto podróżował trochę po Europie dostrzeże, że da się gdzieś wytyczyć w miarę wyraźną granicę. Po jednej stronie przeważnie mieszkają ludzie, którzy dbają o otoczenie publiczne równie mocno jak o swoją własność. Utrzymują czystość nie tylko w swoim domu, ale i w jego otoczeniu. Po drugiej strony granicy bywa różnie – niestety częściej widać, że śmiecenie przychodzi tu mieszkańcom całkiem naturalnie, o czym można się przekonać zwłaszcza podczas wakacji, gdy więcej podróżujemy.
 
A Ty, po której stronie tej granicy mieszkasz?



Socjologowie tłumaczą nasze zachowania niechęcią do tego, co jest publiczne. No bo jak inaczej można wytłumaczyć wszechobecne niedopałki papierosowe na przystankach (skoro zazwyczaj na każdym jest kosz), albo wyrzucanie niedopałków z jadących samochodów (skoro w każdym jest popielniczka). Może jest po prostu tak, że czujemy przyzwolenie na śmiecenie, bo przecież nikt nas nie ściga ani nie piętnuje za nasze zachowania?

Potrzebujemy zmiany mentalności, ale można odnieść wrażenie, że nie wystarczą do tego ogólnopolskie akcje edukacyjne ani nawet ścieżki edukacji ekologicznej w nauczaniu szkolnym. To tylko połowa niezbędnych działań. Problem śmiecenia – zwłaszcza tego codziennego, które mamy we krwi - można rozwiązać szybko w podobny sposób, jak uczyniły to władze Singapuru i jeszcze kilku wielkich metropolii. Rzucenie papierka czy niedopałka powinno kosztować i to dużo – 500, a może nawet 1000 złotych. Przecież w wielu miastach Straż Miejska wyraźnie się nudzi. Zamiast ciągle karać biednych kierowców za złe parkowanie, lepiej byłoby aby zajęli się również problemem śmiecenia, bo wówczas ich praca miałaby znacznie większy sens dla nas mieszkańców. A policja? Czy kierowca wyrzucający niedopałek czy inne odpadki z samochodu różni się od tego, który przekracza dozwoloną prędkość? Chyba obaj popełniają wykroczenia przeciwko przepisom. Oczywiście w obu przypadkach łatwiej jest dorwać kierowcę, bo wiadomo – ma samochód, więc musi też mieć pieniądze - trzeba go złupić. Ot, prosta nasza „ekologiczna” mentalność urzędnicza...