Zmiany, zmiany… Szkoło, idzie nowe!

fot. Fotolia.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Praca wre! Sztandary piorą i szyją, wokół szkół niemal okopy szykują, hasła do skandowania układają, krótko - mobilizacja trwa. Po obu stronach „barykady” zresztą (podobno jedynie słuszne media mają już gotowe do emisji nagrania z 8 kwietnia oburzonych rodziców i dziadków na żywo komentujących protest…). Zapowiadany przez nauczycieli ogólnopolski strajk - jedyna sensowna "broń" nauczycieli w walce z bezdusznymi politykami i urzędnikami - na dniach, a tymczasem może się okazać… że go wcale nie będzie. Nadchodzą ważne i potrzebne zmiany!

Nowa misja Pani Minister

Minister Edukacji Narodowej podjęła decyzję. Nie jedzie do Parlamentu Europejskiego, bo ma nową misję. Tu w Polsce! Z całą pewnością - jak Polska długa i szeroka rozległy się w szkołach wiwaty i okrzyki radości. O zbawicielko! Skąd taka nagła zmiana? Otóż jak donoszą dobrze poinformowane źródła, po wielu miesiącach poszukiwań w dokumentach ministerstwa (potworny bałagan w resorcie to rzecz nie nowa – jak to skomentował nam jeden z rozmówców z MENu parafrazując słynne zdanie z "Seksmisji": „bo my siostry to b… mamy w tym archeo”), odnalazła się zagubiona instrukcja z Nowogrodzkiej. To ważny dokument! A w nim "pisze", żeby postulowaną w kampanii wyborczej reformę likwidacji gimnazjów odłożyć na przyszłość, bowiem nastroje nie są sprzyjające tym zmianom, pomimo że na propagandę sukcesu przeznaczone wielomilionowe „granty” i darowizny. Szefowa resortu edukacji otrzymała zatem misję przywrócenia „starego systemu”, bo wybory za pasem, a środowisko nauczycieli i rodziców jak nigdy zjednoczyło się w negatywnym komentowaniu deformy oświaty. Więc coś z tym bajzlem trzeba zrobić. Jak sama przyznaje, re-reforma (to taka kontra do de-forma) jest konieczna i uzasadniona, a dotychczasowe zmiany były „nie do końca skonsultowane” ze społeczeństwem. W związku z tym ponownie zostaną zorganizowane „szeroko zakrojone konsultacje społeczne”, które – jak już wie szefowa resortu – zakończą się sukcesem i pełnym poparciem dla zmian. Przywrócenie gimnazjów jest wstępnie planowane już od września br., ponieważ Dobra Zmiana2 (to roboczy tytuł Nowego Planu Czteroletniego MEN) musi być jeszcze lepiej przeprowadzona niż poprzednia. To nie jest żadna kwadratura koła! To coś znacznie więcej!

Prawdziwa ulga dla rodziców tuż

Przed wyborami Rząd chce się przypodobać wyborcom mającym dzieci w wieku szkolnym. Otóż już na dniach ogłoszony zostanie nowy program rozwoju świetlic szkolnych, który wdrożony zostanie od września br. Obejmie obowiązkowo wszystkie dzieci - w wieku od 6 do pełnoletności. Wiadomo, czasy się zmieniają, rodzice spędzają w pracy więcej czasu, więc coś trzeba zrobić z dziećmi. MEN postanowiło pójść rodzicom na rękę – uwaga, teraz świetlice będą otwierać się o 6.30 rano i zamykać o 21.30 wieczorem, żeby rodzice mogli spokojnie wieczorkiem po pracy kino jeszcze odwiedzić jakieś (a może i restaurant jakiś, a nie tylko fast food w biegu po odbiór dziecka). Pomysł ze świetlicami czynnymi do późnych godzin nocnych nie jest niczym nowym, bowiem takie rozwiązania funkcjonują w szkołach koreańskich, gdzie dzieci i młodzież z radością po lekcjach odrabiają lekcje i rozwijają swoje kompetencje społeczne – a ponieważ szkoła Dobrej Zmiany2 ma być idącą za najnowszymi trendami światowej edukacji, prace nad podobnym rozwiązaniem w Polsce są daleko zaawansowane. Pomysł ten będzie nieco wymagał rearanżacji przestrzeni szkoły, ale to nie problem, ponieważ nawet w istniejącym systemie dwu- lub trzy-zmianowym, po prostu klasy stają się świetlicami natychmiast po zakończeniu lekcji. Nigdzie dzieci nie muszą przechodzić, są doskonale „zaopiekowane”, a ponadto będą w sposób twórczy i ciekawy spędzać czas wolny, ciągle się rozwijając. Szefowa resortu jest jak zwykle pełna optymizmu – liczy, że w ten sposób wreszcie uda się w pełni „zrealizować” całą podstawę programową, którą wymyślono na wielu kolanach kilkanaście miesięcy temu (i to bez siedzenia po nocach! – koniec dzieci z odrabianiem lekcji do 24:00!). Choć może zmiany pójdą nawet dalej. W wewnętrznych konsultacjach w najważniejszej z Partii jest jeszcze inna wersja tego programu, nazwana Świetlica 7/24. Przez siedem dni w tygodniu, dwadzieścia cztery godziny na dobę. Opieka DeLux po prostu... Specjaliści i eksperci zastanawiają się tylko, w jaki sposób zorganizować wizytacje rodziców w szkolnych celach klasach, żeby nie zaburzyć więzi rodzinnych. Jedną z możliwych opcji jest też szersze wykorzystanie możliwości dzienników elektronicznych – pojawiłaby się w nich możliwość dla rodziców komunikacji ze swoimi dziećmi.

Prezentowany tu pomysł ma też głębokie uzasadnienie dydaktyczno-wychowawcze. Rodzice w całej Polsce rozmyślają, jakie tu zapewnić zajęcia dzieciom po szkole (i ile to będzie ich kosztować). Tu – jednym cięciem dostają darmowe zajęcia pozalekcyjne w pełnym wymiarze. Błogosławiony Rząd i Minister zdejmą im ten ciężar z głów i portfeli. W szkołach nareszcie będzie pełno zajęć pozalekcyjnych – dyrektorzy będą mieli obowiązek zaproponowania pełen katalog aktywności powiązanych z edukacją przedmiotową. „Będziesz zadowolony Rodzicu!” – z uśmiechem dodaje Minister.

Przy okazji być może zastanawiają się nasi Czytelnicy, kto będzie zajmował się opieką dzieci w świetlicach? Na początek, jak Polska długa i szeroka, do dyspozycji będą nauczyciele z (tymczasowo) zlikwidowanych gimnazjów (bo zanim te zostaną w pełni reaktywowane – nie dla wszystkich nauczycieli starczy w szkołach etatów). Ponadto przywrócone zostaną tzw. godziny karciane, tylko zwiększony zostanie ich wymiar per capita do 10 godzin tygodniowo. Będą to tzw. godziny misyjne, tj. wzmacniające godność i prestiż nauczyciela. Nauczyciele będą mogli rozwijać się razem z dziećmi, dzięki czemu stopniowo „będzie zasypywana luka kompetencyjna” (czyja? Nie wiadomo jeszcze – przyp. red.). Ponadto wspólnie z Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego rozważany jest pomysł, aby obowiązkowo na każdych kierunkach pedagogicznych wprowadzić obowiązkowe praktyki dla każdego studenta w wymiarze co najmniej 20 godzin tygodniowo (w godzinach popołudniowych i wieczornych), ponieważ nic tak dobrze nie rozwija kompetencji przyszłych nauczycieli, jak kontakt z „żywymi” uczniami. Dzięki temu każdy student na drodze swojej pedagogicznej kariery zaliczy późnym popołudniem i wieczorkiem Szkołę Ćwiczeń, która przygotuje go do zawodu. Na amen! Rozwiązanie to nawiązuje trochę do modelu fińskiego. Kto na tym etapie się nie z(a)łamie, udowodni tym samym, że jest godzien stać się nauczycielem i zalicza się do najlepszych z najlepszych. Taka przynajmniej jest intencja obu resortów.

Nauczyciel w pracy - aplikacja prawdę powie

Ministerstwo Cyfryzacji i MEN pracują nad nową platformą internetową dla nauczycieli. Każdy z nauczycieli zatrudnionych w szkołach otrzyma login do platformy i będzie musiał od września br. założyć w niej konto. Więcej! Nie tylko założyć, ale i codziennie używać. Ministerstwo edukacji zirytowane faktem, że nie wie, ile tak naprawdę pracują nauczyciele (nie ma już pieniędzy unijnych, żeby znów IBE zrobiło badania), namówiło resort cyfryzacji na stworzenie obowiązkowej dla każdego nauczyciela aplikacji "Transparentny Nauczyciel" dostępnej na telefon, tablet, komputer (a jak ktoś nie ma to będzie wersja offline z PDF-mi do druku). Tak więc już za parę miesięcy po przekroczeniu drzwi szkoły aplikacja będzie powiadamiała nauczyciela, że rozpoczyna ewidencję czasu pracy. Programiści chcą tu zastosować dość proste rozwiązania, z których każdy nauczyciel, bez względu na to jak na bakier jest z nowymi technologiami, będzie mógł korzystać. Tak więc z automatu aplikacja odnotuje, że po przekroczeniu szkoły nauczyciel „nic nie robi”. Tej opcji nie będzie można wyłączyć (dla dobra nauczycieli oczywiście – jak dodaje jeden z urzędników MENu), ponieważ chodzi o to, aby nauczyciele aktywnie korzystali ze zdobyczy cywilizacji. Tak więc rozpoczęcie zajęć w szkole trzeba będzie „tapnąć”, aby aplikacja zaczęła odliczać czas. Uwaga, podczas zajęć trzeba będzie mieć włączony telefon, ale wyciszony (no i bez wibracji), bo aplikacja pracuje. Jednak aplikacja będzie inteligentna – jeśli przypadkiem w trakcie zajęć nauczyciel będzie chciał skorzystać z innej aplikacji w telefonie albo - nie daj Boże! – porozmawiać przez telefon czy czat, aplikacja natychmiast odnotuje to w ewidencji. Zakończenie lekcji nastąpi z automatu po 45 minutach (żeby nauczyciel nie zapomniał wyłączyć ewidencji). Będzie dostępnych też kilka innych „tapnięć” – dyżur na korytarzu, wizyta w ubikacji, wyjście na wycieczkę, posiedzenie rady pedagogicznej, zespołu przedmiotowego, dywanik u dyrektora – słowem zostanie uwzględniona każda sytuacja życia szkolnego. A nawet więcej! Z chwilą wyjścia ze szkoły (o ile nie jest to opcja „wycieczka”) aplikacja rozpoczyna tryb wieczorno-nocny (nazwa nie jest przypadkowa, bo świetlice mają kończyć prace dość późno…). Uwaga, znów działa automat! „Nic nie robi” jest podstawowym zapisem – tak więc jeśli nauczyciel będzie sprawdzał prace uczniów lub przygotowywał się do zajęć – trzeba będzie „tapnąć” odpowiedni przycisk. Acha, opcja „przygotowanie do zajęć” wyłącza się z automatu po 30 minutach. Trzeba będzie zwracać na to uwagę! Trzeba zatem tapać, żeby nie byłą tąpnięć z przykrym skutkiem.

W platformie internetowej będą generowane zestawienia czasu pracy i dzięki temu wreszcie będzie wiadomo, ile pracuje nauczyciel. Odpowiedź na to nurtujące wszystkich pytanie będzie znał Dyrektor Szkoły, Rada Rodziców, Kuratorium Oświaty, Biuro Planowania Finansów Oświaty w gminie i oczywiście urzędnicy MEN, no i sami nauczyciele - żeby móc "wyrównać" braki, błędy i wypaczenia). Planiści obu resortów mają tylko jedną zagwostkę. Z ewidencji (teoretycznie oczywiście wyłącznie) mogłoby wyniknąć, że nauczyciel pracuje więcej niż 40 godzin tygodniowo. A przecież to nie jest możliwe, bo żaden nauczyciel nie powinien mieć nadgodzin. Wstępnym pomysłem jest, aby aplikacja podsumowując tydzień pracy nauczyciela z automatu usuwała „nadmiar” nadgodzin, najpierw z tych w trybie wieczorno-nocnym, a potem (losowo) z tych w szkole. Nauczyciel zatrudniony w pełnym wymiarze godzin pracuje bowiem maksymalnie 40 godzin i basta. Bo Karta Nauczyciela jest nie do ruszenia - dura lex, sed lex (uwaga! nie mylić z Durexem).

Więcej niż podwyżka

Co ma wisieć, nie utonie. Wprawdzie Rząd długo zwlekał z podjęciem negocjacji i rozmów z nauczycielami szykującymi się do ogólnopolskiego strajku, ale tuż, tuż jest już tak szeroko wyczekiwane rozwiązanie. Wiemy już, ile chciałby Premier Morawiecki, aby nauczyciel dyplomowany zarabiał, ale ta kwota to nic w porównaniu do propozycji napływających z ulicy Nowogrodzkiej. Z przecieków wiemy, że to nieprawda, że "budżet to nie jest worek bez dna i nie jest z gumy" i że Premier nieco się zagalopował tak mówiąc. W ostatniej chwili przed strajkiem pieniądze się znajdą i to (podobno!) nawet dwa razy więcej niż oczekują nauczyciele i ZNP. Przecież Edukacja Narodowa to najważniejsza inwestycja w przyszłość Rzeczypospolitej. Nauczyciel dyplomowany dostanie minimum 8000 tysięcy, a nauczyciel-stażysta połowę tej kwoty (nie udało się redakcji tylko uzyskać informacji osiem tysięcy „czego”). Na podwyżkę podobno znajdą się pieniądze w różnych funduszach - dorzucą się naturalnie samorządy, spółki Skarbu Państwa, Unia Europejska (w planach jest wykorzystanie „po cichu” wolnych środków z funduszy na biednych, bezrobotnych i bezdomnych), a ponadto rodzice (bo jak dostaną wspomniane wyżej bezpłatne zajęcia pozalekcyjne, to zwolnią im się fundusze, więc „nieznacznie” podniesie się którejś nocy podatki dochodowe). Jest moc! „A przy okazji utrze się nosa i ZNP i Platformie, którzy zawsze starali się tylko o jakieś materialne ochłapy, a wcale nie dbali o godność i prestiż zawodu polskiego nauczyciela” – dodaje nasz rozmówca w MENie. Tak więc strajku może jednak nie być. O ewentualnych podwyżkach podobno dowiemy się z uroczystego Orędzia Prezydenta o godz. 23.59 w dniu 7 kwietnia br. transmitowanego "na żywca" we wszystkich kanałach jedynie słusznych mediów.

Tak więc drodzy Rodacy, z optymizmem patrzymy w przyszłość polskiej edukacji:

„Wysiłkiem całego narodu zbudujemy polską szkołę!”,

natomiast: 

„Wysiłkiem i pracą wszystkich młodych Polaków i całego Ludu Polskiego przyczyniamy się do rozwoju i postępu Ojczyzny”.

Tak właśnie "wybrzmiewają" kierunki Dobrej Zmiany2. NIe wszystkie elementy Planu mogliśmy dziś opisać - ponieważ głębia myśli resortowej przerasta możliwości redakcji zrozumienia idei tych zmian. Jednak w resorcie oświaty to już wiedzą i przyznają – „błędom i wypaczeniom mówimy: NIE”. Jest dobrze w polskiej oświacie, a będzie jeszcze lepiej! Minister edukacji więc zapytuje z niezapomnianym uśmiechem:

„Pomożecie?”.

 

Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl (2008). Zajmuje się zawodowo polską edukacją od ponad 15. lat i jest głęboko zaangażowany w debatę na temat modernizacji i reformy szkolnictwa (zob. np. Dobre zmiany w edukacji, Jak będzie zmieniać się edukacja?). Realizuje projekty edukacyjne i szkoleniowe o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Blisko współpracuje z nauczycielami i szkołami (m.in. w radzie rodziców). Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP.

 

***

BARDZO DZIĘKUJEMY ZA CIEPŁE PRZYJĘCIE NASZEGO PRIMA-APRILISOWEGO TEKSTU O ZMIANACH W EDUKACJI. Wydaje się, że te opisane wyżej, jeszcze nie nadejdą. Choć... z taką Panią Minister i kreatywną "tfurczością" polityków wszystkiego można się spodziewać!