Cyfrowe podręczniki ostatecznie zwyciężą?

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
innowacje w edukacjiNowoczesne technologie wprowadziły nowy wymiar uczenia się i interakcji pomiędzy uczestnikami procesu edukacji, co może okazać się przełomowe w dobieraniu narzędzi służących zgłębianiu wiedzy i uczeniu się umiejętności. Aktywność i współpraca uczniów, którą trudno osiągnąć wykorzystując papierową publikację, może być stosunkowo łatwo osiągnięta w przypadku narzędzi wirtualnych.
 
Trend mało jest jeszcze widoczny u nas w kraju, ale za oceanem stał się bardziej wyrazisty, między innymi za sprawą kryzysu finansowego, który zmusił instytucje edukacyjne do poszukiwania tańszych od tradycyjnych, ale i skutecznych rozwiązań edukacyjnych (dla szkoły i dla ucznia/rodzica). Można więc zaryzykować twierdzenie, że w końcu cyfrowe narzędzia wyprą ze szkół tradycyjne podręczniki, choć nie nastąpi to z dnia na dzień. Aby przygotować równie wartościowe co papierowe narzędzia wirtualnej edukacji, dodatkowo wyposażone w różnego typu aktywności (online i offline) dla uczniów, potrzeba wielu miesięcy (jeśli nie lat) pracy, odpowiedniego środowiska edukacyjnego dostępnego dla wszystkich uczestników i zbierania doświadczeń. To jakby nie było inna dydaktyka niż ta, którą do tej pory wykładano w szkołach pedagogicznych.

O zaletach cyfrowego podręcznika pisaliśmy już wielokrotnie (patrz m.in. Schwarzenegger nie lubi edukacji z książek), przede wszystkim w kontekście wolnej edukacji i otwartych zasobów edukacyjnych. Nie argument finansowy jest jednak najważniejszy. Edukacja przyszłości jest uczeniem się w sieci, oczywiście nie rozumianej jako „dialog“ z komputerem, który dyktuje kolejne partie treści i zadań przygotowanych przez edukacyjnych ekspertów. Taka forma może być jedynie dobra do uzupełniania wiedzy, a nie kształtowania świadomości i rozwijania umiejętności młodego człowieka. Edukacja w sieci oznacza, że mamy do czynienia z siecią uczestników procesu edukacji: nauczycieli, uczniów, a niekiedy i rodziców. Wszyscy ci uczestnicy dokładają w tej sieci coś od siebie, wymieniają się wiedzą, pomagają rozwijać nowe kompetencje. 

Dzisiaj jeszcze uczniowie spotykają się praktycznie codziennie na lekcjach w szkolnej klasie. Jak wynika z przewidywań naukowców (patrz: Za dziesięć lat połowa zajęć w szkołach online?), za kilka lat edukacja może wyglądać już zupełnie inaczej (także w Polsce), z jakimś znaczącym komponentem realizowanym w sieci. Może nastąpi to nawet szybciej? Również w Polsce mamy już wiele pozytywnych doświadczeń z wykorzystaniem wolnych podręczników i im więcej w szkołach będzie młodych nauczycieli, przywykłych do korzystania z nowoczesnych technologii, tym szerzej będą one wykorzystywane na zajęciach, i to nie tylko jako narzędzie uzupełniające.

Dla wydawnictw edukacyjnych otwiera to nowy rozdział w historii i wydaje się, że im szybciej rozpoczną one przygotowywanie wartościowych podręczników do korzystania online, tym większy będą mieć udział w edukacyjnym e-rynku za kilka lat.

Warto już analizować doświadczenia zachodnie. W Stanach Zjednoczonych rozwija się inicjatywa Beyond Textbooks, która polega na tworzeniu i łączeniu w komponenty edukacyjne wartościowych opracowań multimedialnych tworzonych przez internautów, ale dokładnie zweryfikowanych przez edukatorów. Zaletą materiałów edukacyjnych online jest to, że są one szybciej aktualizowane od tradycyjnych publikacji i umożliwiają dziesiątki różnych i kreatywnych podejść do tego samego materiału. Jeśli są atrakcyjnie opracowane wizualnie, zawierają multimedia oraz odnośniki do innych źródeł, z których w każdej chwili można skorzystać – uczniowie nie zawahają się porzucić ciężkie i zapisane drobnym maczkiem podręczniki. Nawet jeśli porzucenie to będzie symboliczne (bo przecież jak każą, to będą nosić) – strata mierzona w efektywności edukacji, już będzie znacząca i bolesna.

Jak zauważają amerykańscy pedagodzy pracujący w szkołach, w których powszechnie wykorzystuje się komputery, internet i multimedia na wszystkich zajęciach, młodzież cechuje dziś cyfrowa interligencja. Uczniowie mogą realizować wiele zadań równicześnie, mogą się swobodnie transponować (przenosić z jednej dziedziny wiedzy do innej), przewidywać różne rozwiązania w oparciu o te same dane. Myślą o wiedzy jako wartości nieskończonej. Powodem, dla którego odrzucają tradycyjny podręcznik, jest jego skończoność i linearność. Dla nich proces edukacji jest multiwątkowy i niezakończony, umożliwiający swobodne wędrowanie po dziedzinach nauki i korzystanie z różnej wiedzy (praktycznej!) do rozwiązywania złożonych problemów.

Można przyjąć, że decyzja władz stanu Kalifornia o przestawieniu się na cyfrowe zasoby edukacyjne, jest pewnym symbolem, który określa kierunek rozwoju edukacji. Może jeszcze nie dziś, nie za rok, dwa, trzy, ale na pewno za kilka lat większość uczniów i nauczycieli będzie korzystała głównie z podręczników dostępnych w sieci. Oczywiście pod warunkiem, że szkoły w Polsce (a uczniowie w swoich domach) będą na tyle wyposażone w sprzęt komputerowy, aby móc korzystać z zasobów e-edukacji, zaś wszyscy nauczyciele będą potrafili posługiwać się e-narzędziami dydaktycznymi.

(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)