Jakich nauczycieli potrzebuje dziś szkoła?

fot. Fotolia.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Podobno nie nadążają za swoimi uczniami i powstaje między nimi coraz większa przepaść. Wśród spóźnionych w biegu za cyfrowym światem jest ich jeszcze sporo - przekonują szkoleniowcy rad pedagogicznych i dziwią się, że można nie znać i nie rozumieć nowych technologii. Ale czy rzeczywiście muszą? Komu i co mają w ten sposób udowodnić?

Czy autorytet nauczyciela mierzy się liczbą znajomości aplikacji, programów komputerowych i poziomem umiejętności korzystania z technologii? Czy jego zadaniem jest gonienie za cyfrowym światem i ściganie się z tymi, których nawyki cały czas kształtuje kontakt z mobilną technologią? Czy w ten sposób nie zaniedbujemy w szkole czegoś równie ważnego, a może ważniejszego? Świat posiada przecież nie tylko swoją cyfrową wersję.

Fakt, pokolenie dzisiejszych uczniów, nie zna świata bez Internetu i dziwi się, jak można było funkcjonować bez dostępu do komunikatorów, natychmiastowej informacji, transmisji online, gier multiplayer, nawigacji, aplikacji ułatwiających rezerwowanie hoteli czy wyszukiwanie promocji i kupowanie ulubionej muzyki w sieci. Ale też nie po to uczniowie przychodzą dziś do szkoły. W rankingu rozwoju cyfrowego państw UE (Digital Economy and Society Index), Polska znajduje się na 22. miejscu. Brzmi jak zarzut wobec decydentów, ale też ważna informacja, wyzwanie i zadanie. Pamiętajmy, świat ma też drugą twarz - tę analogową. Cały czas są obok nas osoby, które pamiętają go bez Internetu i nadal bez niego funkcjonują. Wielu tego przyspieszenia nie rozumie, wielu też nie korzysta z możliwości oferowanych przez cyfrową technologię, nadal gubią się przed bankomatami i automatami do biletów. Nie korzystają z sieci, oglądają wiadomości i seriale o porze wyznaczonej przez telewizyjne ramówki. Chodzą do biblioteki, kupują gazety w kioskach z tradycyjną prasą i udają się po pieniądze do kasjerki w banku. Pokolenie sieci zmienia świat, ale czy rozumie, że dla wielu jeszcze jest on obcy i niezrozumiały? Kto pomaga to zmienić?

Nie wystarczą przecież unijne dyrektywy i programy. Czy pokoleniu wychowanemu z łatwym dostępem do Internetu starcza cierpliwości na tłumaczenie cyfrowej rzeczywistości? Kto przejmujemy się tym, że WhatsApp, Snapchat, Twitter, Messenger brzmią dla wielu tajemniczo. Jest jeszcze cały czas spora grupa, która nie ma profilu na Facebooku i nie rozumie, że można mieć setki znajomych, z którymi nigdy się nie widziało. Słyszeli, że w Internecie można sprawdzić rozkład jazdy pociągów, dowiedzieć się, jaka będzie za tydzień pogoda, płacić rachunki za prąd i telefon, oglądać filmy na żądanie, czy kupować w przedsprzedaży bilet do muzeum na drugiej półkuli świata. Nigdy tego nie robili. Dziwi ich, ale i interesuje, jak to działa, jak to jest możliwe? Świat analogowy obecny jest równolegle ze światem cyfrowym. Dla wielu to już jedna rzeczywistość. Co czują osoby, które nie mają szans na aktywność w świecie mobilnych technologii? To przecież nie tylko kwestia wyboru i osobistej decyzji, ale braku możliwości. Nie stać ich na komputer, dostęp do Internetu, tablet, smartfon, ani na kurs. Jak pomóc tym, którzy są poza światem cyfrowej technologii i boją się jego? Nie chcą przyznać się, że nie rozumieją, nie znają i nie potrafią korzystać z aplikacji umożliwiających przejazd miejskim autobusem, wypłacać pieniądze bez korzystania z karty, relacjonować i komentować w sieci spotkania, prowadzić blogi i webinaria. Są też tacy, którzy nie wysłali jeszcze ani jednej wiadomości SMS. Kto ich rozumie i chce im pomóc? Czy wystarczy aktywność samych latarników - ochotników - promotorów cyfrowej Polski?

Zajęcia w Collegium Futurum w Słupsku. Fot. Maciej Roszkowski

Jak w tych dwóch światach funkcjonuje nauczyciel? W jakim stopniu powinien znać się na cyfrowej technologii, umieć tworzyć filmy, interaktywne infografiki i zamieszczać swoje tutoriale w sieci, czy doskonalić się na kursach online? Czy to naprawdę wstyd, gdy nie potrafi obsługiwać tabletu i interaktywnej tablicy? Czy rzeczywiście dyskredytuje go, gdy nie wie, co to jest Quizlet, Pinterest, Explain Everything, Padlet, Green Screen i tysiące innych - zdaniem jego zawodowych kolegów - aplikacji edukacyjnych? Która jest ważniejsza, która niezbędna w jego warsztacie? Co musi, co powinien, co jest konieczne i niezbędne? Kto ma o tym decydować? Czy w budowaniu dobrych relacji ze swoimi uczniami to jedyny warunek, aby być dla nich autorytetem, kimś interesującym, kto ma właściwy wpływ na ich rozwój?

Kim powinien być dziś nauczyciel? Ekspertem i promotorem nowych technologii, sprawnie poruszającym się w świecie cyfrowych narzędzi? Czy nie wystarczy, że zna ich potencjał, pozwala z niego w pełni korzystać, organizując uczniom innowacyjne środowisko do tworzenia autorskich projektów? Nie musi się nią biegle posługiwać, aby docenić pracę uczniów, ich kreatywność i zaangażowanie. Oprócz zachwytów dla formalnych rozwiązań, skupia się na jej stronie merytorycznej. Bada zgodność formy z treścią i ocenia, czy opowiedziana historia jest spójna, poprawna, autorska, oryginalna i poznawczo wartościowa. Nie pyta uczniów, jak to zrobili, ale sprawdza, czy pracowali na maksymalnym poziomie swoich możliwości, czy wykorzystali swój osobisty potencjał i talent, czy są twórczy. Tego oczekują uczniowie. Ważniejsze dla nauczyciela jest nie jak, ale co zamieszczą w swoim projekcie uczniowie. Dziś nauczyciel to przede wszystkim arbiter w ocenie uczniowskich projektów, mentor, coach i tutor. Mądry oddaje technologię w ręce uczniów, niech tworzą, niech przejmują odpowiedzialność za własne uczenie się i dzielą się tym z innymi. To przecież narzędzie dla pokolenia, które samodzielnie odkrywa jego potencjał. Dzieje się to codziennie w naturalny sposób. Nauczyciel nie jest im do tego potrzebny.

Uczniowie potrzebują nie eksperta od posługiwania się nową technologią, ale eksperta od uczenia się i pracy nad rozwojem duchowym, emocjonalnym, fizycznym i intelektualnym. To nie technologia buduje autorytet nauczyciela, ale to, jak interesującym człowiekiem jest dla swoich uczniów. To nie technologia zmienia świat. Świat zmieniają ludzie - kreatywni, samodzielni, odpowiedzialni i przedsiębiorczy Będzie taki, jaki wymyślą ci, którzy chodzą dziś do szkoły. Będzie zależał od ich postaw, cech charakteru i kształtowanych w szkole nawyków.

 

Zajęcia w szkole STO w Gdańsku. Fot. Maciej Roszkowski

To nie znaczy, że szkoła ma dalej tkwić w dotychczasowym formacie. Ma ważne zadanie. Powinna odnaleźć swoją nową rolę w cyfrowej rzeczywistości. Obok siebie funkcjonują zarówno nauczyciele posługujący się biegle cyfrowym językiem, jak i ci, którzy nie rozumieją go i nie znajdują nadal powodu, aby się go nauczyć. Transformacja szkoły wymaga czasu. Technologia staje się naturalnym narzędziem w pracy nauczyciela wówczas, gdy ma dla niego osobiste znaczenie, gdy znajduje on dla niej nowe funkcje. To wewnętrzny proces. Musi trwać, nie da się go przyspieszyć i zadekretować. Trzeba to zrozumieć, zaakceptować, uszanować. Tych, którzy to wiedzą, jest w szkołach coraz więcej. Pomagają, dzielą się swoimi doświadczeniami, inspirują innych i uczą się od siebie nawzajem. To pokolenie nauczycieli, które odkrywa codziennie potencjał cyfrowej technologii i jej transformacyjną siłę w tworzeniu szkoły nowego wymiaru. Dziś można ich spotkać na portalach społecznościowych, wideokonferencjach, w wirtualnych i tradycyjnych salach szkoleniowych. Ale też pozwólmy innym na własne tempo, bo w szkole nie jest to, wbrew pozorom, najpilniejsze dziś zadanie.

 

(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, ekspertem w Ośrodku Analitycznym Think Tank, twórcą innowacyjnej szkoły - Collegium Futurum w Słupsku; prowadzi autorski blog Edukacja przyszłości).