Odmulić polską szkołę

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

350 uczestników z całej Polski bierze udział w konferencji „INSPIR@CJE 2013 – Jak uczynić polską szkołę jeszcze lepszą?“. Przyjechali do Warszawy zmotywowani, aby spotkać się i porozmawiać jak zmieniać polską szkołę, jak wprowadzać innowacyjne metody prowadzenia zajęć i budować wartościowe relacje z uczniami.photo: sxc.hu

Artykuł jest pewną przeróbką mojego wystąpienia otwierającego konferencję. Chciałbym w nim zaproponować pewien pomysł na zmienianie szkoły, który w przeciwieństwie do narzucanych odgórnie (i nieraz urojonych) reform i działań pozornych faktycznie miałby szansę poprawić jakość edukacji w szkole.

Dlaczego INSPIRACJE?

Bo to motor wszelkich działań nierutynowych, tworzenia czegoś więcej, czegoś z niczego, motor osobistych i zespołowych poszukiwań, odkrywanie świata, odkrywanie siebie...

JAK UCZYNIĆ POLSKĄ SZKOŁĘ JESZCZE LEPSZĄ?

W debacie publicznej o polskiej szkole jest ostatnio bardzo głośno. Większość głosów podkreśla, że jest źle, bardzo źle, albo nawet beznadziejnie. Podtytuł tej konferencji nie pasuje trochę do retoryki takiej debaty edukacyjnej... wręcz może być mylący, może sugerować, że oto organizatorem (albo wręcz ukrytym inspiratorem) jest jakieś ministerstwo, które uważa, że mamy już świetną szkołę i mozolnie budujemy coraz lepszą...

Nie oto chodzi.

Żeby odbić się od dna, trzeba mieć pod nogami nie muł, ale twardy grunt.

Zajmuję się edukacją już dość długo. I mam od jakiegoś czasu wrażenie, że ciągle jesteśmy przekonywani, że da się odbić również od mułu. Wątpliwe.

Tu dygresja, bo termin wymaga wyjaśnienia. Wprowadzam w końcu coś nowego, jakąś metaforę. MUŁ W EDUKACJI (od mułu jeziorowego, a nie od zwierzęcia, inaczej szlam) jest to kategoria otwarta i szeroka, ale najprościej ujmując oznacza zbiór przepisów, wytycznych, praktyk duszących rozwój edukacji w szkołach. Zaliczyłbym tu m. in.: nieprzemyślane lub niedorobione reformy (niektóre prowadzące do konfliktu społecznego), wprowadzanie jakiś zmian i ich odkręcanie, buble w przepisach prawnych, biurokrację pozbawiającą nauczycieli czasu na uczenie, testomanię i testocentryzm systemu oświaty, podstawę programową hamującą kreatywność i innowacyjność... Pewnie dałoby się zakwalifikować do takiej kategorii więcej. 

Tego mułu w edukacji niestety ciągle przybywa... Na przykład biurokracja szkolna pączkuje samoistnie. W jednym roku wymagana jest od nauczycieli tona papierów, ale w kolejnym już dwie tony. Da się ująć jego przyrost – wyszedłby w każdych badaniach (które notabene powinien też robić IBE, aby zobaczyć ile bzdurnych rozwiązań trafia do szkół).

Muł w edukacji nie jest dobrym pomysłem na uzdrowienie szkoły.

Ale w polskiej szkole – także publicznej - jest też twardy grunt, z którego da się wysoko wyskoczyć. Problem w tym, że z poziomu systemu oświaty, z biurka urzędnika – przez te wszystkie słupki, cyferki, paragrafy - tego najczęściej nie widać.

Konferencja INSPIR@CJE jest propozycją i okazją do rozpoczęcia procesu odmulania szkoły.

Twardym gruntem w każdej polskiej szkole mogą być NAUCZYCIELE. Myślę tu zwłaszcza o takich osobach, które można opisać tak:

Silne psychicznie (nie dają się zbyć, wiedzą o co walczą w swojej szkole i w edukacji),

Ucznio-centryczne (wiedzą, że w centrum ich wysiłków musi być uczeń, a nie nauczycielskie JA),

Poszukujące nowego (nie stają w miejscu, lecz ciągle szukają nowych sposobów na ciekawe i mądre uczenie, a nawet! uczą się od uczniów),

Elastyczne (wiedzą, że edukacja to nie jest sztywny proces według z góry ustalonych formułek),

Rozumiejące współczesny świat (co wyraża się m. in. korzystaniem z technologii informacyjno-komunikacyjnych),

Biegłe komunikacyjnie (nie dość, że potrafią rozmawiać z uczniami, rodzicami, innymi nauczycielami i jeszcze swoją dyrekcją, to również komunikują się za pomocą technologii),

Entuzjastyczne (swoimi działaniami zarażają innych nauczycieli i wnoszą optymizm do szkoły),

Lubią to, co robią (i nie zrażają ich niepowodzenia, bo szukają w nich okazji do doskonalenia się),

Fenomenalnie dzielą się wiedzą i doświadczeniem (bo nie chcą, aby to, czego się nauczyli, „kisić w sobie“ tylko dla siebie),

Radosne (bo nie ma nic gorszego dla ucznia niż ponury nauczyciel),

Ambitne (chcą się ciągle uczyć, aby być jeszcze lepszym przewodnikiem swoich uczniów),

Mobilne (klasa nie jest ich jedynym miejscem uczenia - nawet gdy są w ruchu, pozostają w kontakcie z uczniami, w końcu od czego jest internet),

Innowacyjne (nie tylko wymyślają nowe scenariusze działań, ale je wdrażają).

Czyli takich, które można by określać SUPERBELFRAMI !

To właśnie na nich, na takim fundamencie, należałoby zacząć zmiany w polskiej szkole. Od tych, którzy mają – mówiąc prostym językiem – „pałer“(POWER), moc, siłę, aby codziennie zmieniać edukację z pozytywnym skutkiem.

Żadna odgórnie wprowadzona reforma nie spowoduje tylu pozytywnych skutków w edukacji, co oparcie się na fundamencie nauczycieli, którym się po prostu zwyczajnie chce.

Eduzmieniacze szkolnej rzeczywistości - to jest punkt wyjścia do reformowania szkolnej rzeczywistości. Pozwólmy im działać i zmieniać.

Oni są w każdej szkole, tylko trzeba dać im szansę ujawnienia się (albo ich odkryć), docenić, sprzyjać eksplozji ich talentów.

To z myślą o nich trzeba tworzyć narzędzia systemowego wsparcia (kamyczek do ogródka MEN) – na przykład takie pomysły:

  • Przyznawać stypendia na doskonalenie warsztatu z wykorzystaniem nowoczesnych narzędzi edukacyjnych (szkolenia specjalistyczne).
  • Wyposażyć w technologie mobilne i mobilny internet - niezbędne do prowadzenia działań upowszechniających nowoczesną edukację w każdym miejscu i warunkach.
  • Dawać szkołom granty na organizowanie oddolnych działań szkoleniowych i doskonalących w środowisku nauczycieli.
  • Finansować uczestnictwo w krajowych i międzynarodowych targach edukacyjnych, konferencjach, seminariach czy wysyłać ich na wizyty studyjne do szkół z innych krajów UE.

To tylko pomysły na gorąco - można tę listę i warto poszerzać. To byłyby pieniądze dobrze zainwestowane w rozwój polskiej szkoły. Jestem pewien, że jest to jeden z najprostszych pomysłów na odmulenie polskiej szkoły.

I jeszcze jedna ważna uwaga.

W ochronie zdrowia obowiązuje fundamentalna zasada PRIMUM NON NOCERE. Po pierwsze nie szkodzić! Przenieśmy ją także do edukacji. Hasło to powinno być wykute złotymi literami i powieszone nad wejściem do Ministerstwa Edukacji Narodowej, a nie zaszkodzi powiesić i nad wejściem do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Postarajmy się pomagać, albo przynajmniej nie szkodzić eduzmieniaczom – to apel także do dyrektorów szkół, aby pomagali, wspierali, a nie rzucali kłody pod nogi (bo zdarza się...).

Nie musimy czekać na zmiany w szkole, możemy je zacząć realizować sami. Nikt tego zresztą za nas nie zrobi.

Artykuł na licencji: CC-BY Edunews.pl - Marcin Polak. Zapraszamy do jego przedruku w innych serwisach.

(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)