O samorządzie (szkolnym) – serio (inspiracje korczakowskie)

fot. Fotolia.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

„Jeżeli się samorząd daje i odbiera, jeżeli się uchwały raz przyjmuje, raz odrzuca – to przepraszam, ale są zabawy ciekawsze […]. Samorząd – to rzecz poważna, urząd – to nie zabawa”.

Bardzo korczakowskie jest traktowanie poważnie, odpowiedzialnie zasad, reguł, postanowień przyjętych (najlepiej wspólnie, przez konsensus) i obowiązujących wszystkie umawiające się strony. Poprzedzać je, rzecz jasna, musi namysł, analiza, rozumienie celów i ograniczeń, szacowanie ryzyka; potem już czas na realne, konsekwentne stosowanie. Wiek – nie tylko on, inne parametry też – umawiających się partnerów lub ich reprezentantów nie mają decydującego znaczenia. Liczy się owo traktowanie serio, zaufanie, wiara, że trzeba próbować i… cierpliwość. Tak kształtuje się przez partycypację obywatelską czy wspólnotę.

A że bywa niełatwo, wiedział Janusz Korczaka bardzo dobrze, bo sam tego doświadczył! O początkach, dopiero później wzorcowego Domu Sierot – sprawnie działającej samorządnej społeczności – pisał otwarcie: Było bardzo trudno. Dzieci […] nie słuchały, nie mogłem sobie poradzić. Pytam się innych wychowawców – mówią to samo. Wszyscy się skarżą, że z dziećmi tyle kłopotu, jedni próbują dobrocią, drudzy złością – i tak, i tak nie pomaga. […] Także dobrocią i złością próbuję. Widzę, że źle – raz lepiej, częściej gorzej. Krzywią się, gdy zwracam uwagę, mówią, że niesprawiedliwie. Więc: radźcie sobie same, rządźcie się – zobaczymy.
To nie żart, a prawda: wprowadza się samorząd. Z początku było trudno, gorzej niż przedtem. Jedni od razu się poprawili, drudzy powoli, są i niepoprawni. (Wstęp, do: Icek opiekun. (Dziecko wychowawca). „Mały Przegląd” 1927, nr z 1 kwietnia, s. 9; Polona.pl).

Może więc najważniejsze, by się nie zniechęcać i ciągle próbować, próbować…

Kartka wygnieciona, list pisany ołówkiem. «Jestem drużynowym – pisze Miecio. – Jak jestem grzeczny, pani mówi: ‘będziesz drużynowym’. Jak jestem niegrzeczny, to pani mówi: ‘nie będziesz’. Będziesz – nie będziesz. A kiedy ja naprawdę będę?».
Że z Mieciem pani ma kłopot, to tak. Trudno, a trzeba go uspokoić. Ale z łobuzem można się porozumieć. Tylko inaczej.
Miecio w żartobliwej formie stawia ciężki zarzut:
– Albo nie dawajcie zaszczytnych urzędów, albo omówcie dokładnie warunki przyznanych praw.
Jeżeli się samorząd daje i odbiera, jeżeli się uchwały raz przyjmuje, raz odrzuca – to przepraszam, ale są zabawy ciekawsze i nagrody smaczniejsze. Za dobre sprawowanie urządzić zabawę w berka albo dać cukierek.
Samorząd – to rzecz poważna, urząd – to nie zabawa.
([Bez podpisu] Miecio łobuziak. „Mały Przegląd” 1927, nr z 18 III, s. 8; pełny tekst J. Korczaka zob. Polona.pl)

***

Publikacja w ramach cyklu artykułów „Czytając Korczaka”, który powstaje we współpracy Korczakianum - Muzeum Warszawy i redakcji Edunews.pl. Jego celem jest przypomnienie lub odświeżenie myśli pedagogicznej Janusza Korczaka i inspirowanie współczesnych nauczycieli do podążania za Jego podpowiedziami i wskazówkami. Zobacz też:

 

Notka o autorce: Marta Ciesielska jest badaczką i popularyzatorką spuścizny Janusza Korczaka oraz koordynatorką prac Korczakianum - pracowni Muzeum Warszawy (http://korczakianum.muzeumwarszawy.pl/).