Mam wrażenie, że to co najgorsze w naszej edukacji, już się stało. Na długie lata może zostać zablokowana poważna debata o potrzebie rzeczywistej transformacji szkoły. Proponowana reforma systemu i zmiany programowe uruchomiły dyskusję, jakiej dawno nie było w polskiej oświacie. Debata zdominowana przez jej przeciwników, koncentrowała się na przekonywaniu, że kondycja polskiej szkoły jest dobra i nie potrzebuje ona żadnych zmian, a już na pewno tych projektowanych przez rząd. Głos tych, którzy uważają inaczej, nie był już tak silny.
Refleksje okołoreformowe
Obiecałem sobie, że nie będę zabierał głosu w trwającej dyskusji na temat toczącej się obecnie reformy edukacji, tak długo, jak nie poczuję wewnętrznie wyraźnie przynaglenia, żeby się podzielić swoimi rozterkami. Przynaglenie pojawiło się, gdy przeczytałem tekst Start w nieznane, Marcina Polaka, opublikowany w Edunews.pl, 1 stycznia 2017 roku. Marcin Polak poddaje po raz kolejny krytyce toczącą się reformę. Deforma, próchno, TU154, socjotechnika, wpadki, turbulencje, a na koniec gorzko-słodkie życzenia noworoczne.
Te zmiany nie prowadzą do podniesienia jakości oświaty
Chciałbym odnieść się do głównej zmiany zaproponowanej przez minister Annę Zalewską w projekcie ustawy o zmianie systemu oświaty, a zatem do przywrócenia 8-letniej szkoły podstawowej i 4-letniego liceum ogólnokształcącego przy jednoczesnym zlikwidowaniu gimnazjum, jako odrębnego etapu edukacyjnego. W uzasadnieniu projektu wymienia się kilka argumentów na rzecz takiego rozwiązania i przywołuje się artykuły naukowe mające przemawiać za reformą ustroju szkolnego. Czytelnik może odnieść wrażenie, że środowisko naukowe popiera proponowane zmiany, albo ma wpływ na ich kształt. Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą.
Ta reforma nie pomoże dzieciom
Rewolucyjne zmiany w systemie edukacji nie służą dzieciom - przekonuje Marek Michalak. Rzecznik Praw Dziecka poparł list młodych ludzi, którzy proszą Prezydenta RP Andrzeja Dudę o zawetowanie ustaw reformujących system oświaty.
Zabezpieczenia buduje się w głowach
Minęło już dwa i pół miesiąca od wystąpienia pani minister Zalewskiej w Toruniu i ogłoszenia przez nią planów „dobrej zmiany” w edukacji. Mimo wakacyjnej pory owo exposé zostało sumiennie skrytykowane przez wielu komentatorów, w tym także niżej podpisanego. Bóg mi świadkiem i Czytelnicy kwartalnika „Wokół szkoły” także, że byłem daleki od entuzjazmu w ocenie działań poprzednich ministrów edukacji, ale zmiany, na które dopiero się zanosi, do tradycyjnego już braku całościowej i perspektywicznej wizji rozwoju systemu edukacji dokładają obietnicę solidnego zamieszania, które uderzy w uczniów, nauczycieli i rodziców.
O lepszą edukację, czyli o krytyce szkoły
Quiz dla tych, którzy śledzą z uwagą zmiany w polskiej szkole. Jeden z dzienników jeszcze w sierpniu twierdził, że nadchodzi najgorszy rok dla szkoły i czekają ją mroczne czasy. Może rzeczywiście miał rację, bo znaki nadejścia edukacyjnego tsunami pojawiają się nie od roku, ale od wielu już lat. Są ignorowane, niedostrzegane i bagatelizowane. Naiwnością jest wierzyć, że minione lata to jedynie sukcesy uczniów w międzynarodowych badaniach? Czy rzeczywiście szkoła nie potrzebuje zmiany i wystarczy już tylko spokój?
Dlaczego w edukacji jest tak mało nauki?
To pytanie postawione przez organizatorów konferencji „Pokazać – Przekazać 2016”, która jest punktem kulminacyjnym całorocznej działalności Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Do próby odpowiedzi na to pytanie zaproszono ekspertów ze świata nauki i praktyków edukacji. W tej dwudniowej konferencji CNK udział wzięli ci, którzy edukację nie tylko chcą zmieniać, ale już zmieniają na lepsze: edukatorzy, nauczyciele, dyrektorzy szkół, doradcy metodyczni, pracownicy oświaty.
Ostatnie komentarze