Mówi się, mówi… o nowym pokoleniu uczniów i uczennic, wyrosłych w świecie cyfrowym. O cyfryzacji szkoły. O e-podręcznikach. O indywidualizacji w pracy z uczniem. Tu szuka się uzasadnienia zmian koniecznych w oświacie – szczególnym wzięciem u krytyków cieszy się gimnazjum.
Pani dr Marzena Żylińska (patrz: Dydaktyka języków obcych...) szuka przyczyn w tzw. metodzie komunikatywnej, a podaje przykłady z metody audio-linqualnej. Metoda komunikatywna zakłada interakcje, metoda audiolingualna bazowała na drylu. Za podobne przykłady, jak te przypisywane przez dr Żylińska metodzie komunikatywnej, dryl został potępiony już w drugiej połowie ubiegłego wieku. Dryl zastąpiono metodą kognitywną w latach 70.
Sprawa jest o wiele prostsza. I to nie tylko przy analizie kiepskich wyników nauczania języków obcych. Oświata generalnie zawodzi. Zawodzi i zawodzić będzie. Oto kilka przyczyn.
Nauczycielki i nauczyciele nie są przygotowani do wykonywania zawodu:
- nauczycielki i nauczyciele to „specjaliści” od jednego przedmiotu – wynika to ze złego założenia kształcenia – kształcimy neofilologów przysposobionych do pracy w szkole, a należy kształcić nauczycieli,
- są produktami kalekiego system kształcenia wyższego, gdzie metodyką i dydaktyką zajmują się ludzie, którzy sami nie mają doświadczenia zawodowego w szkole – najczęściej doktorzy, badający tematy bardzo odległe od roku 2013 w praktyce szkoły,
- najczęściej znają tylko jeden język obcy, a ich polszczyzna pozostawia wiele do życzenia – słuchać obcą wymowę, kalki z angielskiego i niemieckiego, polski nie służy do porównawczego nauczania gramatyki i semantyki…
- brali udział w fikcyjnym systemie praktyk pedagogicznych – u przypadkowych nauczycieli w przypadkowych szkołach,
- kwalifikowali się w kłamliwym systemie awansu zawodowego - obniżającym prestiż zawodowy nauczycieli, ale dający im w zamian wgląd w nieudolność oświaty,
- uczestniczą w systemie doskonalenia zawodowego, który bazując na poziomie abstrakcji i myśleniu życzeniowym, rozdaje zaświadczenia nieprzydatne w praktyce danego nauczyciela w danej, konkretnej szkole,
- podlegają nadzorowi sprawowanemu przez dyrektorki i dyrektorów, najczęściej niemających pojęcia o nowoczesnej glottodydaktyce, nieznających też języków obcych, ale oceniających pracę nauczycieli języków obcych i decydujących o ich drodze zawodowej.
Nauczycielki i nauczyciele języków obcych nie są przygotowani do wykonywania zawodu, bo tak naprawdę nie wiedzą, do czego języki obce są potrzebne uczniowi. Żyją w świecie nauczycielskiej biedy, bez wiedzy o świecie rzeczywistym. Dlatego powtarzają komunały o komunikacji, wielokulturowości, Europie… Niestety obecne nauczanie języków obcych niczym szczególnym nie różni się od nauczania języków obcych w drugiej połowie XX wieku w Polsce – identycznie motywuje się dziś do angielskiego, jak dawniej do rosyjskiego, zastąpiono laboratoria pracowniami, a karierę partyjną karierą zawodową, no i do ZSRR nie było emigracji zarobkowej…
Istnieją także przyczyny systemowe, o których napomykałem w innych tekstach dla Edunews.pl, ale kilka przypomnę.
Podstawa programowa nie mówi o doskonaleniu, o stawaniu się lepszym… dzięki językom. Nie jest też pragmatyczna. Nie zaspokaja potrzeb ucznia. Podstawa programowa jest przeładowana treściami, zakłada osiąganie zbyt wielu celów. Podstawa prowokuje linearne postrzeganie języka oraz progresję gramatyczną. Podstawa lekceważy okresy rozwojowe uczniów i uczennic danych etapów edukacyjnych.
Podręczniki siłą rzeczy zawierają ćwiczenia zamknięte, które opóźniają opanowanie języka drugiego. Fakt to opisany wystarczająco w literaturze przedmiotu – od krytyki metod podawczych do zaleceń neurodydaktyki. Sic!
Mówi się o komunikacji ustnej, a mierzy się sprawności bierne. Mówi się o konieczności wykonywania pomiaru dydaktycznego. No i dobrze, ale w języku da się mierzyć jedynie sprawność mówienia, a tej się nie mierzy. Czytanie i słuchanie ze zrozumieniem oraz pisanie to sprawności, których pomiar wymaga wysokich nakładów finansowych, a MENu na to nie stać.
Jednak wyniki pseudoegzaminów szczególnie po gimnazjum, ale i po liceum wykorzystuje, się do oceny pracy nauczycieli i szkoły. Otwiera się tu pole dla nieetycznych korepetycji i społecznie niezbyt sprawiedliwych kursów popołudniowych.
Uczniowie coraz gorzej mówią i piszą po polsku. Świadome opanowanie języka pierwszego warunkuje opanowanie języka drugiego.
Inna sprawa, że wybitni absolwenci neofilologii nie podejmują raczej pracy w oświacie – płace nie są konkurencyjne.
Aleksander Lubina – nauczyciel języka niemieckiego w Gimnazjum nr 3 im. Noblistów Polskich w Gliwicach, 20 lat doradca i konsultant, 10 lat w komisjach ds. awansu zawodowego nauczycieli, pracował 9 lat w szkołach podstawowych, 10 lat w gimnazjach, 13 lat w liceach, 6 lat na uniwersytecie. Autor skryptów, poradników, śpiewnika – publicysta, pisarz, poeta. Przykłady z praktyki autora na stronie Gimnazjum nr 3 im. Noblistów Polskich w Gliwicach.
Ostatnie komentarze