Współczesna polska szkoła – w ramach zajęć obowiązkowych lub w szkołach czy klasach o innym profilu niż humanistyczny – nie jest wystarczająco przygotowana do korzystania z filmu i innych mediów jako równoprawnych narzędzi edukacyjnych. Dlatego wczoraj w Warszawie zawiązała się koalicja na rzecz edukacji filmowej – ogólnopolska inicjatywa zrzeszająca instytucje publiczne i organizacje pozarządowe.
Koalicja jest porozumieniem na razie ośmiu organizacji działających m.in. w obszarze edukacji filmowej: Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który jest inicjatorem zawiązania Koalicji, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Warszawskiej Szkoły Filmowej, Fundacji Generator, Stowarzyszenia Nowe Horyzonty, Centralnego Gabinetu Edukacji Filmowej, Warszawskiego Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń oraz Szkoły Wajdy. Koalicja jest otwarta dla innych podmiotów.
Misją Koalicji jest przybliżenie młodemu pokoleniu i osobom pracującym na jego rzecz zagadnień związanych z filmem w postaci różnorodnych, komplementarnych działań. Do celów Koalicji należy m.in. upowszechnianie edukacji filmowej, ułatwienie dostępu do filmów, kształtowanie umiejętności krytycznego odbioru sztuki filmowej oraz rozwijanie umiejętności analitycznych, zwiększenie roli filmu w szkole jako narzędzia dydaktycznego wykorzystywanego w procesie nauczania o kulturze i społeczeństwie, nauka praktycznej realizacji różnych form filmowych oraz doskonalenie zawodowe i aktywizacja osób działających w sferze filmowej na rzecz dzieci i młodzieży.
Podczas konferencji inaugurującej działanie Koalicji zaprezentowano również raport na temat edukacji filmowej w polskiej szkole, przygotowany na podstawie 30 wywiadów pogłębionych z nauczycielami, uczestnikami warsztatów odbywających się w ramach Filmoteki Szkolnej. Opracowanie to jest interesujące z tego powodu, że jest to jedna z pierwszych prób zbadania codziennej praktyki szkolnej dotyczącej dydaktyki z wykorzystaniem filmu.
Wydaje się, że polska szkoła nie traktuje filmu jako ważnego narzędzia edukacyjnego. Jak zauważa jedna z uczestniczek wywiadów, film jest traktowany w szkole tak, jakby był przeznaczony dla osób o niższym ilorazie inteligencji, zdolnych jedynie do czytania pisma obrazkowego.
Wiedza jaką nauczyciele posiadają na temat wykorzystania filmu jako narzędzia dydaktycznego – jeśli nawet nabyli ją w trakcie studiów, co zresztą deklaruje niewielka liczba respondentów – jest niewystarczająca, a możliwości dokształcenia w tym zakresie są ich zdaniem bardzo ograniczone. Jednocześnie, co wydaje się wynikać właśnie z braku odpowiedniego przeszkolenia, duża część środowiska nauczycielskiego postrzega film: „…z dużą dozą niedowierzania, że film może oddziaływać na rozwój osobowości dziecka. Powiem tak – młodzi nauczyciele, którzy wchodzą w praktykę dydaktyczną po uniwersytetach z nowym programem kształcenia są inaczej przygotowani. Natomiast biorąc pod uwagę nauczycieli z pewnym doświadczeniem, stażem pracy, to oni bazują na metodach, nie boję się mówić, przestarzałych, skostniałych metodach, które są już nieadekwatne do współczesnej rzeczywistości edukacyjnej. A film raczkuje, jeśli chodzi o metody nauczania.“
Nauczyciele, a zatem i uczniowie, jeśli już oglądają filmy to skupiają się przede wszystkim na ich treści, z wyraźną szkodą dla środków filmowego wyrazu, specyfiki filmu, możliwości kulturotwórczych czy środków artystycznych. Stąd film traktowany jest jako tzw. „pomoc dydaktyczna”, dzięki której nie tyle rozwija się określone umiejętności analityczne i interpretacyjne oraz kompetencje kulturowe uczniów, ale ilustruje określone treści, przekazywane „na serio” w inny, tradycyjny i niekoniecznie atrakcyjny dla młodzieży, sposób (za pomocą tekstu literackiego). Często także, jak wynika z wypowiedzi respondentów, film – zwłaszcza w tzw. „słabszych klasach” – spełnia rolę zastępczą wobec trudnego i wymagającego, zarówno dla uczniów jak i nauczyciela, materiału (doskonałą ilustracją problemu jest często podawany przez nauczycieli przykład zastępowania lektury „Pana Tadeusza” projekcją filmu Andrzeja Wajdy).
Jak zauważa jeden z uczestników wywiadów: „czasami to jest taka zapchaj dziura. Tak mi się wydaje. Inni stosują tę metodę, żeby mieć ten temat zaliczony. Jeśli chodzi o lektury, to próbujemy niektórych uczniów zmusić, żeby chociaż film obejrzeli, bo szanse, przynajmniej w ich przypadku, że zajrzą do streszczenia są zerowe. Wobec czego jak się ich posadzi, to film obejrzą i coś kojarzą na takiej zasadzie.“
Nawet w szkołach o profilu artystycznym, brakuje zajęć praktycznych i przygotowanych do ich prowadzenia nauczycieli, uczących nie tylko analizy i interpretacji dzieła filmowego, ale – przede wszystkim – tworzenia (za pomocą nowoczesnych mediów i masowo dostępnych technologii) własnych materiałów filmowych. Do wyjątków należą sytuacje, w których nauczyciele posiadają możliwości (zaakceptowany przez dyrekcję i obowiązkowy dla uczniów przedmiot) oraz wiedzę umożliwiające im przeprowadzenie zajęć z zakresu filmoznawstwa, podczas których mogliby dokonać porównania filmu z literaturą, zapoznać uczniów z rolą i funkcją filmowych środków wyrazu, zaprezentować różne nurty i tendencje występujące w światowej i polskiej kinematografii, a więc i kultury.
Program szkoły w przypadku większości przedmiotów, został w taki sposób skonstruowany, że nie przewiduje odpowiedniej ilości niezbędnego czasu na właściwe posługiwanie się filmem jako narzędziem dydaktycznym: „Kiedy ja mam z nimi oglądać filmy? Jeden polski nie wystarczy, a koleżanki od fizyki czy matematyki nie zgodzą się poświęcić swoich lekcji. Uczniowie muszą napisać testy! A po filmie powinniśmy przecież porozmawiać, oni się do tego garną. Gdyby była możliwość zorganizowania zajęć pozalekcyjnych…. na pewno byłoby mnóstwo chętnych…. Nie będę ukrywać, że nauczyciele bez wynagrodzenia niechętnie się na to godzą. Z tych powodów często rezygnują“.
W polskiej szkole wciąż funkcjonuje mit, według którego film może być wykorzystywany jedynie na przedmiotach humanistycznych (w tym zwłaszcza na języku polskim jako ekranizacja tekstów literackich czy wizualizacja określonej przez lektury problematyki - kontekstu, w myśl zasady „im wierniej, tym lepiej”). Zajęcia z przedmiotów ścisłych czy technicznych wciąż postrzegane są jako przedmioty, w których medium filmowe nie może pełnić żadnej edukacyjnej i dydaktycznej funkcji. Opinie respondentów uczących chemii, biologii, matematyki, techniki czy informatyki, którzy sami posługują się filmem jako równoprawnym narzędziem edukacyjnym i budzą tym samym zdziwienie większości swych kolegów, zdają się potwierdzać, że w zbiorowej opinii pedagogów możliwość twórczego wykorzystania filmu jako narzędzia dydaktycznego podczas zajęć zarezerwowana jest dla określonych (humanistycznych) przedmiotów.
Zdaniem większości respondentów, pomimo że uczniowie – choćby ze względu na zmiany technologiczne, a wiec przede wszystkim możliwości, jakie daje Internet – dużo częściej, niż wcześniejsze pokolenia wchodzą w interakcje z medium, jakim jest film, to fakt ten nie wpływa wcale pozytywnie na ich kompetencje w posługiwaniu się filmem jako narzędziem umożliwiającym zdobycie wiedzy i rozwój osobowości. Taka sytuacja wynika zdaniem nauczycieli, nie tylko z powodu nieznajomości podstaw warsztatu od strony teorii, co sprawia, że uczniowie mają kłopoty z interpretacją i analizą obrazu filmowego, jako nośnika przekazu, lecz także dlatego, że jako „pokolenie obrazkowe” traktują film jak „obrazek”, źródło rozrywki, które nie zmusza do głębszej analizy i jako takie nie wymaga interpretacji.
Więcej na temat edukacji filmowej w polskiej szkole w raporcie.
(Źródło: Koalicja dla edukacji filmowej)
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Prowadzi także międzynarodowy serwis edukatorów ekonomicznych i finansowych www.EconomicEducator.eu).