Szkoła jest dla dzieci i ich rodzin. Nie jest dla związków zawodowych, nauczycieli, polityków czy zarabiających na niej koncernów. Przed polską szkołą pojawiają się coraz bardziej palące wyzwania. Problemy takie jak np. zamykanie placówek, przestępczość w szkołach czy kłopoty samorządów z finansowaniem zobowiązań wynikających z Karty Nauczyciela pokazują, że nie sposób już dłużej czekać na nową reformę polskiej szkoły.
Opublikowany niedawno europejski test z wiedzy podstawowej, sytuujący nas na samym końcu rankingu, wskazuje na potrzebę nowej filozofii pedagogiki: zmiany podejścia do wiedzy jako takiej.
Poniższe propozycje zmian nie są nowe, ale zgłaszane od dawna przez ekspertów, rodziców i samorządowców. Ich wdrożenie pozwoliłoby stosunkowo szybko zmienić polską szkołę.
1. Szkoła jest dla dzieci i ich rodzin. Nie jest dla związków zawodowych, nauczycieli, polityków czy zarabiających na niej koncernów. To powinna być pierwsza zasada, jaką kierować się musi minister edukacji.
2. Likwidacja Karty Nauczyciela. Warto skorzystać z propozycji samorządów (szczegółową propozycję opracował Kraków) i po prostu zlikwidować Kartę. Nie trzeba tego robić drogą rewolucyjną: wystarczy zachować ją dla starszych, a zwolnić z niej młodszych i nowo zatrudnianych nauczycieli.
Ustawa o zmianie Karty Nauczyciela powinna być priorytetem w pracach parlamentu. To dyrektorzy i rodzice mają decydować, jaki nauczyciel będzie zatrudniony, a jaki zwolniony. Najlepszym należą się wyższe pensje, a o tym, kto jest najlepszy, nie powinien decydować system, ale ci, którzy z nauczycielem pracują. Czyli: przełożeni oraz rodzice.
Likwidacja Karty to promocja lepszych nauczycieli oraz dobrej konkurencji. Nauczyciele jak każdy pracownik powinni mieć 40 godzinowy tydzień pracy, czyli przebywania w tym czasie w szkole. Ten czas obejmie przygotowanie się do zajęć w szkole. Pozwoli to realnie zmierzyć ilość godzin pracy nauczyciela oraz wynagrodzić tych, którzy muszą dłużej pracować.
3. Jednocześnie potrzebne jest zmniejszenie progu liczebności uczniów w klasach, co spowolni likwidacje szkół.
4. Zaprzestanie ciągłej zmiany podręczników. Dalej: wprowadzanie zmian programowych raz na kilka lat, a nie co roku. I wreszcie, powrót do pomysłu przekazywania książek młodszym. A w kolejnym kroku wpuszczenie podręczników w tzw. otwarte zasoby.
Dzisiaj MEN płaci za przygotowanie podręczników (czyli płaci podatnik). Następnie wydawnictwa sprzedają podatnikom produkt, za który zainkasowali pieniądze przekazane przez MEN. Do tego zero ryzyka, że książki nie zostaną sprzedane.
Ten system nie służy rodzinom. Zmiana polegałaby na kupieniu od wydawnictw usługi: podręcznika, ale już nie jego dystrybucji. Książki w wersji elektronicznej MEN podwiesiłoby na swojej stronie do wydrukowania. Jeśli wydawnictwa się nie zgodzą, trudno. MEN będzie musiał wynająć autorów, redaktorów i zrobić to bez ich pośrednictwa.
Podręcznik nie jest potrzebą rynkową, ale składową kształcenia. Powinien być po prostu dostępny. Zarabiające na uczniach koncerny stracą, obywatele zyskają, a przy dwójce dzieci to oszczędność przynajmniej kilkuset złotych rocznie. W okresie całej edukacji będzie to kwota kilku tysięcy złotych, co pozwoli zachować więcej środków w budżetach domowych rodzin.
5. Wycofanie się z pomysłu „sześciolatki do szkół” zgodnie z wolą kilkuset tysięcy rodziców i ekspertów od rozwoju dziecka. Na to nie jest jeszcze za późno. Istniejący obecnie mieszany system pozwala na taki powrót.
Dzieci nie mają być podmiotem „produkcji wiedzy”, ale dobrego rozwoju, bez szarpania ich psychiki. W 2013 r. pięciolatki poszłyby do zerówek, z możliwością wyboru zerówki szkolnej bądź przedszkolnej. Powrót do dawnych programów nie będzie kosztowny, bo one już istnieją.
6. Zero tolerancji dla przemocy w szkołach. Monitoring przemocy oraz ostra reakcja – z dymisją dyrektorów, którzy nie radzą sobie z tym problemem włącznie. Zaangażowanie rodziców w proces ochrony szkoły.
7. Skrócenie wakacji letnich. Realnie, poza wakacjami i feriami, szkoła nie pracuje: 22 grudnia – 3 stycznia, od Wielkiego Czwartku do środy po Wielkanocy, długi weekend, dwa dodatkowe dni wolne od pracy z okazji Wszystkich Świętych. Skrócenie wakacji letnich o 2 tygodnie pozwoli na faktyczną realizację programów szkolnych.
8. Filozofia do szkół, na początku do klas maturalnych. Przynajmniej przez jeden semestr i jako przedmiot obowiązkowy.
9. Profesjonalizacja kontaktów szkół z uczelniami; rozbudzanie zainteresowań nauką i humanistyką wśród dzieci i młodzieży.
10. Minister powinien tworzyć debatę o przyszłości kształcenia technologicznego, zbudować program zmiany technologicznej, wprowadzający do szkół nowe narzędzia (np. podcasty, e-booki) oraz kształcenie podług nowych technologii.
Żaden z powyższych postulatów nie jest nowy. Przeciwnie, to zbiór pojawiających się w ostatnich latach idei, do realizacji których nie doszło, gdyż zabrakło woli politycznej.
(Źródło: przedruk, Lupa Instytutu, Instytut Obywatelski)
Notka o autorze: dr Cezary Kościelniak – adiunkt na UAM, zajmuje się polityką szkolnictwa wyższego i zrównoważonym rozwojem. Współpracownik miesięcznika „Znak”