Usiądziemy dziś w gronie najbliższych do suto zastawionych stołów, pojemy i zaczniemy rozmawiać. Na początku będzie o tematach przyjemnych, prostych i prozaicznych, ale po pewnym czasie zapewne zejdzie na tematy, które budzą wielkie emocje. Takich tematów mamy na pęczki. Dziś w zasadzie trudno już znaleźć takie, które nie budzą emocji. Ale czy umiemy (jeszcze) ze sobą rozmawiać?
Temat jakości rozmowy istotnie związany jest z edukacją. Przecież i szkoła i uczelnia powinny rozwijać najwyższe kompetencje komunikacyjne. Teoretycznie nawet rozwija. Ale potem wiele zmienia się w życiu. Podatni jesteśmy na manipulacje, propagandę, wierzymy w mity, a potem to w rozmowach wychodzi. A wiadomo, że Polak z Polakiem potrafi pokłócić się o byle co.
Kłócimy się o głównie o sprawy polityczne, ale pokłosiem niskich kompetencji komunikacyjnych w społeczeństwie jest także pseudodebata, którą toczymy na tematy polskiej szkoły. Od wielu lat za dużo w niej jest polityki (polityków), a za mało ekspertów i dobrej, autentycznej i szczerej rozmowy. Za mało też słuchania argumentów rozmówców i głębokiej analizy skutków.
A przecież można inaczej. Niedawno pisaliśmy na naszych łamach, że edukacja w Finlandii nie jest obszarem sporów politycznych. Wszystkie partie uznają edukację narodową za dziedzinę, do której polityka nie powinna mieć wstępu. Rozwiązania, reformy, itp. nie są narzucane głosami jednej partii (opcji politycznej), ale są rezultatem szerokiej debaty społecznej, dobrej komunikacji i wypracowania najlepszego z możliwych rozwiązań dla uczniów. Czyli jednak da inaczej. Dlaczego tak nie mogłoby być też w Polsce?
I w debacie o edukacji i dziś przy rodzinnych stołach (nadal) będziemy próbowali ze sobą rozmawiać. Chciejmy rozmawiać (bo warto), ale uczmy się też słuchać!
Spokojnych, radosnych i refleksyjnych Świąt Bożego Narodzenia.
W imieniu redakcji Edunews.pl przesyłamy naszym Czytelnikom moc serdeczności!
Przeczytaj też, co napisaliśmy dokładnie rok temu: