SORE budzi emocje, a te nie zawsze są dobre. Teoretycznie Szkolni Organizatorzy Rozwoju Edukacji to szansa spojrzenia na swoja placówkę oświatową nieswoimi oczyma, co otwiera inną perspektywę poznawczą, ukazuję zjawisko w innym świetle – a to daje inny kontrast. Umożliwia zobaczenie zawodowej codzienności pod innym kątem.
Jeśli nawet nie zgadzam się z analizą SORE, to mam z czym się nie zgadzać. Jeśli zaś szkolenia są złe i niepotrzebne, to albo rzeczywiście są źli prowadzący, albo u mnie coś nie gra. Od złego prowadzącego uczę się, jak czegoś nie robić. Przy moim złym nastawieniu wobec wszystkiego, to biada moim uczniom...
W latach 1995-1997 Centrala Kształcenia Ustawicznego Nauczycieli Szkół Średnich Szwajcarii reprezentowana w Polsce przez Sabinę Schaffner-Baumgartner i Martina Baumgartner-Schaffner oraz Instytut Goethego reprezentowany przez Ulricha Nowaka wspólnie z Akademią Kształcenia Dorosłych w Lucernie (Huizing), WSP Kielce i CODN wykształcili 24 specjalistów kształcenia dorosłych (przede wszystkim nauczycieli w procesie WDN). Jaki jest ich los? Moim zdaniem nie zmieścili się w planach i rzeczywistości MEN...
Sabina Schaffner-Baumgartner i Martin Baumgartner-Schaffner oraz Ulrich Nowak wyjechali. Beata Owczarska, Edyta Brudnik i Dorota Obidniak rozwaliły sobie głowy o mur. Moim zdaniem oni wszyscy nie zmieścili się w planach i rzeczywistości MEN, którą kreowały postaci mniej światłe, ale dzielniejsze, bo się dzieliły… ale między sobą. Wieczni edukatorzy – obecnie rzeczywiście często couchowie i sorowcy… Niektórzy wywodzą się jeszcze ze Stowarzyszenia Edukatorów, w którym pierwsze skrzypce grała śp. Irena Dzierzgowska. Jaki skutek, jaki ślad?
W latach 1997-1999 w budynku katowickiego WOMu prof. Bogusław Śliwierski wykształcił dwie generacje koordynatorów WDN. Ta podyplomówka miała sens. Gdzie są jej absolwenci? Jakiż to splot działań ludzkich uniemożliwił im funkcjonowanie?
Dlatego pocieszyć chcę wszystkich krytykanów SORE – za kilka lub kilkanaście lat i wy się załapiecie, pieniędzy do zmarnotrawienia w oświacie jest paradoksalnie dość dużo. Jest mnóstwo programów wymyślanych przez niewiadomo-kogo, gdzie może zaistnieć, a które niczego nie zmieniają i nie zmienią w sytuacji ucznia i nauczyciela (jakoś tak nam uciekają pieniądze, które można by sensownie wydać na edukację...).
I klientowi SORE i oferentowi brak podstaw zawodowych, które powinien zdobyć podczas studiów było nie było magisterskich.
Gdyby te podstawy mieli, to nie wyważaliby drzwi dawno otwartych przez Montessori, Freneta i Steinera oraz Kamińskiego – na ten przykład.
Aleksander Lubina – nauczyciel języka niemieckiego w Gimnazjum nr 3 im. Noblistów Polskich w Gliwicach, od 1992 doradca i konsultant, 10 lat pracy w komisjach ds. awansu zawodowego nauczycieli, pracował 9 lat w szkołach podstawowych, 11 lat w gimnazjach, 13 lat w liceach, 6 lat na uniwersytecie. Autor programów nauczania, projektów, skryptów, poradników, śpiewnika – publicysta, pisarz, poeta. Wykształcenie zdobył w Polsce, Niemczech i Szwajcarii. Germanista, andragog, regionalista. Przykłady z praktyki autora na stronie Gimnazjum nr 3 im. Noblistów Polskich w Gliwicach.