Zdarzało mi się, lecąc samolotem, słyszeć komunikat: prosimy zapiąć pasy, wchodzimy w obszar turbulencji. Polska oświata nie ma pilota (pamiętacie ten film: Czy leci z nami pilot?), więc nikt nie zakomunikuje nam, że w 2017 będą turbulencje. Ale na wszelki wypadek sami zapnijmy pasy, bo wstrząsy mogą być odczuwalne.
Świat stał się mniej przewidywalny. Odczuwamy to w wielu obszarach naszego życia, nie tylko podróżując po świecie, ale także żyjąc w Polsce. A jeśli nie jesteśmy świadomi tych zmian, bo ich nie doświadczamy jako dorośli, to z pewnością w nieodległej przyszłości odczują je na własnej skórze dzieci i młodzież uczące się w szkołach. Czyli także nasze własne dzieci, jeśli je posiadamy. Byłoby wskazane, aby były dobrze przygotowane przez szkoły i uczelnie do życia w warunkach nieprzewidywalnych.
Niestety, upór z jakim minister Zalewska ze swoim środowiskiem politycznym przeforsowała zmiany w systemie oświaty, nie rokuje, że absolwenci polskich szkół będą lepiej przygotowani do życia w nieprzewidywalnym świecie. Powrót do sterowania ręcznego oświatą będzie wprawdzie sprawiał wrażenie, że wszystko jest w porządku (bo w papierach przecież się na pewno będzie wszystko zgadzać), ale jak zajrzymy głębiej, to odkryjemy "próchno". To już znamy, bo i poprzedni ministrowie edukacji narodowej uprawiali papierową propagandę sukcesu, przejmując się głównie celami politycznymi swojej partii, a nie jakością kształcenia. To się nie zmieni. Wysokiej klasy socjotechnika, którą wyśmienicie posługuje się minister Zalewska pozwoli zatuszować wszystkie błędy i niedociągnięcia oraz obrócić każdą wpadkę w pełny sukces.
Obecna reforma/deforma oświaty to lot w nieznane i wcale się nie dziwię, że jej przeciwnicy uznają ją za zagrożenie dla polskiej szkoły, która przyczyni się do chaosu na niespotykaną skalę. Wywrócenie wszystkiego do góry nogami nie przyczyni się do kształcenia kompetencji potrzebnych we współczesnym świecie, a zanim reforma w pełni wejdzie w życie, poszkodowanych będziemy mieli kilka roczników dzieci. Nie mówiąc już o setkach milionów pieniędzy podatników wyrzuconych w błoto na dostosowanie sieci szkół do nowej struktury i tysiącach nauczycieli, którzy stracą lub zmienią pracę.
Kontynuując skojarzenia lotnicze, mam wrażenie, że polska oświata niestety przesiadła się właśnie z pewnego i sprawnego Boeinga na TU154. Pytanie dokąd lecimy i czy każą lądować za wszelką cenę…
Nie mam wątpliwości, że Prezydent Andrzej Duda podpisze ustawę zmieniającą system oświaty. W końcu został do tego powołany, tylko to potrafi. Nie ma znaczenia ile osób i środowisk apeluje do niego o zawetowanie ustawy.
Oczywiście, kiedyś może się okazać, że dzięki uporowi minister Zalewskiej będzie w szkołach naprawdę lepiej niż obecnie. Ale to dzisiaj kwestia wiary, bowiem nie ma żadnych twardych danych i dowodów, że taki cud się stanie.
Życzę, aby w Nowym 2017 Roku w Państwa szkołach i instytucjach edukacyjnych tych turbulencji było jak najmniej. Odwagi, otwartych umysłów, kreatywnych pomysłów, dobrych lotów i bezpiecznych lądowań!
w imieniu redakcji Edunews.pl
Marcin Polak