Mam wrażenie, że machina ministerstwa edukacji istnieje sama dla siebie. Aby uzasadnić potrzebę swojego istnienia urzędnicy produkują masę nowych obowiązków dla dyrektorów i nauczycieli tworząc rozbudowany system kontroli oraz nadzoru. Podobne wrażenie odnoszę w kontekście wypowiedzi na temat likwidowania gimnazjów. W dyskusji o ich znaczeniu i miejscu w systemie nowoczesnej edukacji wynika, że szkoły funkcjonują po to, aby nauczyciele mieli pracę.
Czy widmo bezrobotnych nauczycieli i puste budynki mają być najważniejszym argumentem obrońców gimnazjów? O zgrozo - tak mówi aktualna jeszcze minister edukacji i nie koncentruje się na wartości, jaką są gimnazja. Czy naprawdę nie znajduje dla nich wyższego cel istnienia? Po co więc je bronić? Prezes ZNP nawołując o pomoc i zwiększenie liczby psychologów, pedagogów i specjalistów w szkołach wskazuje na prawdziwy problemy dzisiejszej edukacji.
Jeszcze w latach 90-tych ubiegłego wieku w obliczu likwidacji wielu szkół rodzice i nauczyciele jednym głosem mówili o jej kulturotwórczej roli w lokalnej społeczności. Szkoła była postrzegana jako miejsce zapewniania potrzeb psychicznych dziecka. Rodzice wraz za nauczycielami podkreślali jej ważną funkcję, jako miejsce nawiązywania przyjaźni, wzajemnego szacunku, budowania więzi społecznych. W takim środowisku - twierdzili - dzieci czują się kochane i bezpieczne. Dopiero wówczas szkoła może realizować wyższe potrzeby stając się miejscem uczenia się, rozwijania pasji, kształtowania dobrych nawyków i budowania charakteru. Dziś system edukacji wobec takich cech uczniów jak: mobilność, elastyczność, szybkość, czy baczna obserwacja, kastomizacja jest bezsilny. Robiąc to samo, w taki sam sposób i od lat w oparciu o te same założenia, nie zmieni się nic. Trudno oczekiwać od systemu edukacji efektywności, jeżeli tkwimy w tych samych modelach myślowych. A one są już nieużyteczne, wręcz szkodliwe. Dlatego wielu już nie czeka. Rozpoczął się ruch społeczny, który edukację opiera na zupełnie nowych przekonaniach i założeniach, odrzucając stare nieskuteczne paradygmaty. Niezależnie od działań polityków i urzędników ministerialnych rozpoczęła się przebudowa systemu. Wielu rodziców i nauczycieli nie ma już złudzeń. Budzi swoje szkoły, buduje podstawy dla dobrej i demokratycznej edukacji. Powstają nowe inicjatywy, nowe modele szkół, alternatywne wobec tej publicznej. Nieważne, czy to będzie gimnazjum, czy nie, chodzi o coś więcej. O przyszłość i jakość funkcjonowania społeczeństwa, o poziom naszego życia i rozwoju Polski.
Dlatego o zasadność istnienia w systemie edukacji gimnazjów mniej ważne jest pytanie: dlaczego likwidować, ale jakiej szkoły potrzebuje społeczeństwo, czy w zorganizowanej dziś możemy realizować jej misję? Jak ona brzmi? Co jest najważniejszym zadaniem na "tu i teraz" i w przyszłości? Pytanie o obecność gimnazjów w strukturze, to również pytanie, co powinno być podstawą edukacji w drugiej już dekadzie XXI wieku, jak powinna wyglądać za 10-20 lat? Nie byłoby dziś dyskusji o gimnazjach, gdyby szkoła przypomniała sobie o uczniach. Póki co zapomniała o swojej misji, o uczeniu myślenia, zapomniała o najważniejszym - że jest dla uczniów, nie dla nauczycieli, polityków, urzędników. Dziś szkoła zajmuje się sama sobą, pamięta o egzaminach, sprawozdaniach, raportach, zestawieniach i ciągłym dążeniu do osiągnięcia najwyższych miejsc w rankingach.
Myślenie i kształcenie to dziś ostatnia rzecz, na jaką jest miejsce w szkołach. Głównie realizujemy założenie, planujemy sprawozdania i sprawozdajemy plany, zarządzamy ryzykiem, finansami, chronimy dane osobowe, utrzymujemy machinę biurokratyczną - (prof. Tadeusz Gadacz, 2015)
Dziś powinniśmy ją zorganizować tak, by było miejsce na zastosowanie „myślenia systemowego”, jako przewidywanie skutków każdej, najmniejszej nawet decyzji, nauczanie sterowane przez ucznia i samozarządzanie, zrozumienie sensu, jako źródła motywacji, ale też stworzenie warunków do autentycznej nauki uczenia się, a także doświadczanie, czym jest współudział uczniów w zarządzaniu szkołą, poznawania wiedzy w trybie indywidualnego toku nauczania, uzupełnienia wiedzy poprzez wymianę doświadczeń, uczenia się w działaniu, całkowitego zarządzanie jakością.
Być może spór o gimnazja otworzy prawdziwą debatę o przyszłość edukacji, jej wartość i znaczenie dla społeczeństwa, dla Polski. Najpierw więc pytanie "po co nam szkoła", czyli pytanie o jej misję, a potem jaka powinna być struktura polskiego szkolnictwa.
(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, ekspertem w Ośrodku Analitycznym Think Tank, twórcą innowacyjnej szkoły - Collegium Futurum w Słupsku; prowadzi autorski blog Edukacja przyszłości).