Podmiotowi Polacy – Podmiotowa Polska – brzmiało hasło V Kongresu Obywatelskiego. Dziś losy tej podmiotowości decydują się w szkole. Tu młodzi Polacy przygotowują się do życia w społeczeństwie, zbierają doświadczenia, tu dowiadują się, czy kreatywność, autonomia, współpraca i krytyczne myślenie przynoszą więcej szkody czy pożytku.
Siłą mózgu jest abstrahowanie reguł z otaczającego świata; również w mózgach uczniów tworzą się trwałe ślady dotyczące określonych strategii postępowania. Wzmocnieniu ulegają te, które prowadzą do sukcesu. Dlatego warto zastanowić się, jakie postawy preferuje i wzmacnia tradycyjny model nauczania: czy zachęca młodych ludzi do myślenia, poszukiwania nowych dróg i rozwiązań, czy raczej nagradza tych, którzy wybierają już wydeptane ścieżki i powielają poznane wcześniej schematy.
Ocena systemu edukacyjnego może mieć różne punkty odniesienia. Dlatego na sposób funkcjonowania szkół można patrzeć z punktu widzenia harmonijnego rozwoju każdej jednostki, niezależnie od posiadanych talentów, z punktu widzenia całego społeczeństwa lub z punktu widzenia gospodarki.
Przyszłość Polski zależy od tego, jak dziś funkcjonują nasze szkoły i w jakim stopniu rozwijają różne rodzaje talentów i uzdolnień, jakimi natura obdarzyła uczniów. Wszystkie powinny być traktowane jak narodowe bogactwa naturalne. Odpowiednio wspierane uzdolnienia mogą stać się źródłem indywidualnej satysfakcji poszczególnych uczniów, a jednocześnie najsilniejszym motorem rozwoju polskiej gospodarki. Dziś dostrzegane i rozwijane są jedynie niektóre typy uzdolnień. Oba aspekty, to znaczy szczęśliwy i zrównoważony rozwój jednostki, jak również rozwój kraju, nie stoją w stosunku do siebie w sprzeczności, ale wzajemnie się uzupełniają. Wspieranie indywidualizmu i autonomii, traktowane kiedyś jako przejaw romantycznego podejścia do edukacji, dziś staje się warunkiem rozwoju gospodarki i elementem nowoczesnej szkoły.
Podobnie rzecz się ma z przygotowaniem nowych pokoleń do funkcjonowania w społeczeństwie obywatelskim. Szkoły powinny stworzyć odpowiednie warunki, by uczniowie mogli przejąć odpowiedzialność za własną edukację, zachęcać ich do brania udziału w życiu społeczności, do której należą. Jeśli rozwijanie prospołecznych postaw będzie jednym z celów realizowanych przez szkoły, a uczniowie będą mogli poczuć się w nich pełnoprawnymi podmiotami, to skorzystają na tym nie tylko jako jednostki, ale nabędą również umiejętności ważnych z punktu widzenia całego społeczeństwa. Aby tak się stało, uczniowie muszą widzieć, że od nich samych coś zależy, że szkoła liczy się z ich zdaniem, że są czymś więcej niż odbiorcami wiedzy i edukacyjnym produktem o ściśle określonych parametrach.
Trzy wymienione wcześniej płaszczyzny rozwoju wzajemnie się przeplatają. Przyszłe pensje i emerytury Polaków zależą od innowacyjności naszej gospodarki, czyli od tego, czy absolwenci szkół swoją wiedzę będą potrafili zastosować do rozwiązywania problemów, czy będą umieli odchodzić od znanych schematów i szukać nowych, nieznanych jeszcze dróg. Ale być może najsilniej gospodarczy sukces naszej ojczyzny zależy od tego, czy w polskich szkołach będą mogły rozwijać się różne, nawet te najmniej typowe talenty poszczególnych uczniów. Różnorodność tworzy bowiem bogactwo, a monokultura prowadzi do zubożenia. Dlatego warto zadać sobie pytanie, jak dzisiejsze szkoły wykorzystują ogromny potencjał różnych typów inteligencji, warto sprawdzić, jak przygotowanie do zdawania wystandaryzowanych testów koreluje z indywidualnym rozwojem, ze zdolnością myślenia, rozwiązywania problemów czy z kreatywnością, jak wpływa na podejście do nauki i na motywację.
Czy stres związany z egzaminami ma związek z coraz bardziej negatywnym stosunkiem uczniów do szkoły? Warto zastanowić się, jak nauka zorientowana na przygotowanie do zewnętrznych testów przekłada się na rozwój umiejętności korzystnych z punktu widzenia rozwoju jednostki, społeczeństwa i gospodarki. Czy fakt, że pewne cele edukacyjne można mierzyć i porównywać, powoduje, że są one bardziej wartościowe od tych niepoddających się pomiarowi? Na jakich podstawach został zbudowany obecny model edukacyjny, jakie realizuje wartości, kto jest dziś jego głównym beneficjentem?
Czy Kopernik zdałby maturę?
W systemie szkolnym wspierającym indywidualny rozwój jednostek uczniowie mogą rozwijać własne talenty, co oznacza, że mają możliwość wyboru i mogą zajmować się głównie tym, w czym czują się dobrzy. W takim modelu wartością jest indywidualizm, nieschematyczne myślenie, innowacyjność, kreatywność i współpraca. Uczniowie nie dostają gotowych schematów, ale są zachęcani do szukania własnych rozwiązań i planowania autorskich projektów. Nauka nie polega na reprodukowaniu wiedzy i nie wymaga od wszystkich osiągnięcia takich samych parametrów. Punktem odniesienia są bowiem indywidualne talenty każdego ucznia i przyrost wiedzy na miarę jego możliwości.
W modelu tym szkoła szuka silnych stron poszczególnych jednostek i stwarza warunki ich rozwoju. Uczniowie nie są traktowani jako pasywni odbiorcy wiedzy, ale uczą się, wchodząc w rolę badaczy, odkrywców i eksperymentatorów. Dla nauczycieli punktem odniesienia nie są jednakowe dla wszystkich parametry, ale indywidualny postęp poszczególnych osób, które w różnych dziedzinach mogą się rozwijać w różnym tempie. Indywidualizacja nauczania rozumiana jest jako podmiotowe postrzeganie uczniów i zachęcanie do twórczych działań. Ten demokratyczny model stwarza możliwości realizowania własnych, autorskich projektów.
Na drugim biegunie sytuuje się system, który ignorując indywidualne różnice, dla wszystkich wyznacza jednakowe parametry i przewiduje tę samą ścieżkę rozwoju. Tu uczniowie najwięcej czasu muszą poświęcać tym przedmiotom, z którymi radzą sobie najgorzej. Charakterystyczną cechą tego modelu jest brak indywidualizacji. Wszyscy, niezależnie od uzdolnień i predyspozycji, mają możliwie długo zajmować się tym samym i osiągać te same cele, wszyscy oceniani są według jednego klucza.
Oba systemy mają plusy i minusy. Dla przeciętnych i mało kreatywnych uczniów model niewymagający myślenia, oparty na schematach, jest wygodnym rozwiązaniem. Jednak dla indywidualistów i osób twórczych konieczność udzielania schematycznych, typowych i banalnych odpowiedzi stanowi dużą trudność i wiąże się ze świadomym ograniczaniem ich indywidualnych atutów. Nie znaczy to, że takie osoby na testach sobie nie poradzą. Problem w tym, że przygotowując się do nich przez kolejne lata, muszą tłumić te umiejętności, które zarówno z ich subiektywnego punktu widzenia, jak i ze względu na rozwój społeczeństwa i gospodarki są najbardziej wartościowe i pożądane, czyli zdolność krytycznego myślenia i poszukiwanie nowych rozwiązań. Również w przypadku mniej twórczych osób te pożądane ogólnie umiejętności nie są rozwijane.
Dla Mikołaja Kopernika i podobnych mu osób system oparty na reprodukowaniu wiedzy oznaczałby poważne utrudnienia. Bardzo prawdopodobne, że nasz największy astronom, mimo wiedzy i inteligencji, nie zdałby matury w jej obecnej formule. Tezy Kopernika, jak również jego sposób myślenia, w żadnym kluczu by się nie zmieściły. Uzasadnione wydaje się więc pytanie, czy i na ile lata spędzone na przygotowaniu się do testów opartych na schematach i kluczu ograniczają indywidualizm, zdolność krytycznego myślenia i kreatywność, czyli te wartości, od których zależy rozwój naszego kraju; na ile ów zorientowany na zewnętrzne egzaminy system umożliwia wykorzystanie potencjału, z jakim uczniowie przychodzą do szkół, na ile wpływa na sposób postrzegania szkoły i stosunek do nauki.
Notka o autorze: dr Marzena Żylińska jest psychologiem i pracownikiem naukowym Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych w Toruniu.