Edukacja ma swoje ograniczenia, a jednym z nich coraz bardziej widoczne zjawisko makdonaldyzacji ze swoimi atrybutami. Pojęcie powstało w latach 60-tych XX wieku. Dziś jego przejawy zaobserwować można w działaniach oświatowych decydentów. To jedna z groźnych wad naszego systemu edukacji.
Zdaniem George Ritzera - amerykańskiego socjologa, twórcy teorii - makdonaldyzacja widoczna jest między innymi w koncentracji na efektywności. W szkole przejawia się to jak najszybszym przechodzeniu od jednego etapu do drugiego. Liczy się zrealizowanie programu w określonym czasie, z wyznaczonym limitem godzin i częstym niepokojem, czy zdążymy go zrealizować. Groźnym mechanizmem jest kalkulacyjność: „dobre jest to, co dostajemy prędko i w dużej ilości”.
Dziś może to być podręcznik, który ma powstać w błyskawicznym tempie, albo programy, w których nie zawsze potrafimy ocenić jakość. Co chwilę otrzymujemy przykłady decyzji o incydentalnym charakterze.
Makdonaldyzacja przejawia się przewidywalnością. Przykładem są nie tylko podręczniki, ale same testy i ich konstrukcja. Kolejną cechą odczłowieczenia systemu jest zastąpienie ludzi technologią niewymagającą ich udziału. Pojawia się manipulacja, nauka uległości i z ilościowym podejściem do życia i drugiego człowieka. Na szczęście pojawiają się alternatywne rozwiązania. Coraz więcej osób poszukuje nowego modelu, który pozwoli na wydobycie humanistycznej funkcji szkoły i przygotowania do transdyscyplinarności.
Ken Robinson wymienia trzy elementy dysfunkcyjne w edukacji. Szeroko omówił je w swojej ostaniej pracy prof. Andrzej Murzyn* i wylicza:
- nacisk na wybrane „zdolności akademickie” i tym samym rezygnacja z holistycznego podejścia do uczenia się,
- hierarchia przedmiotów jako niepodważalny i oczywisty element współczesnych systemów edukacji,
- uzależnienie od pewnych sposobów ewaluacji.
Ważnym czynnikiem w tworzeniu nowego modelu edukacji jest wykorzystanie kluczowych kompetencji. Nadal brakuje - mimo wielu projektów finansowanych z funduszy europejskich - systemowego podejścia w ich rozwijaniu. Są zaniedbywane i rzadko ich świadome kształcenie odbywa się w szkole. Nie wszystkie są badane w testach w wystarczający sposób. W przeciwieństwie do wydajności, człowiek ma być przede wszystkim skuteczny. Osiągać wyznaczone cele bez zbędnych kosztów emocjonalnych i zdrowotnych. Wydajnym ma być maszyna - szybciej, więcej i w krótszym czasie. Szczególnie dziś powinien liczyć się aspekt zachowania w naszych działaniach kodeksu moralnego i budowanie cech wspierających rozwój charakteru ucznia jak poczucie własnej wartości, proaktywność, odpowiedzialność, samodzielność, wyobraźnia, kreatywność, samozarządzanie, współpraca, zdolność i wola ciągłego uczenia się oraz spójność wewnętrzna. Bez tego nie możemy budować ani kapitału społecznego ani szczęśliwego społeczeństwa.
Parlament Europejski zdefiniował osiem kluczowych kompetencji, których potrzebujemy do samorealizacji i rozwoju osobistego, do bycia aktywnym obywatelem, do integracji społecznej i zatrudnienia. Wśród nich szczegółowo zostały zdefiniowane między innymi kompetencje matematyczne i podstawowe kompetencje naukowo-techniczne, społeczne i obywatelskie, inicjatywność i przedsiębiorczość.
Kompetencje kluczowe mogą być odpowiedzą na brak skutecznej edukacji i sposobem budowania jej nowego modelu. Nie przedmioty są wyjściem do tworzenia programu, ale kompetencje, które zakładają jednocześnie transdyscyplinarność. Znakomitym sposobem rozwijania kompetencji kluczowych w gimnazjum był program finansowany z funduszy europejskich e-Akademia Przyszłości. Projektowi towarzyszyły publikacje promujące metody i nowe modele pracy w szkole. Powstał Gimnazjalny Program Kształtowania Kluczowym Kompetencji wraz z licznymi przykładami innowacyjnego podejścia do uczenia się ucznia i pracy nauczyciela wykorzystując w tym celu nowe technologie i rozwiązania dydaktyczne. Wszystko zostało osadzone w szeroko rozumianych kompetencjach kluczowych opisanych w trzech kategoriach: obszaru wiedzy, umiejętności i postaw. Warto zastanowić się, czy przejście od nauczania przedmiotowego w kierunku rozwijania kształtowania kompetencji kluczowych nie stanie się wyzwaniem dla twórców naszego systemu edukacyjnego.
Oczywistym jest, że w budowaniu nowej dydaktyki i propagowaniu nowych modeli edukacyjnych pomagają nowe technologie. A wszystko w zorganizowanych i zintegrowanych nowych przestrzeniach, w których toczy się edukacja (przestrzeń akademicka, wirtualna i społeczna/publiczna). Jak słusznie zauważa Stanisław Drzażdżewski przestrzeni nowoczesnej edukacji nie można dziś redukować jedynie do przestrzeni szkoły. Szkoła i klasa nie są jedynymi miejscami uczenia się. W wysoko rozwiniętym społeczeństwie edukacja jest niemal wszędzie. W tym pomaga technologia, zasoby edukacyjne i potencjał w ich stosowaniu przez uczniów. Dziś bez sukcesu próbujemy do starych przestrzeni i nieskutecznych modeli dydaktycznych wprowadzić technologię. W nowym paradygmacie musimy uwzględnić tezę Johna Naisbitta high tech - high touch, zgodnie z którą u każdego człowieka należy rozwijać umiejętność równoważenia wszelkich nowinek technicznych przez zaspokojenie jego duchowych potrzeb. To odpowiedzialność, jaka spoczywa na nauczycielach dziś.
* Andrzej Murzyn, "Wokół Kena Robinsona kreatywnego myślenia o edukacji", Wydawnictwo Impuls, 2013.
(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, ekspertem w Ośrodku Analitycznym Think Tank, twórcą innowacyjnej szkoły - Collegium Futurum w Słupsku; prowadzi autorski blog Edukacja przyszłości)