Wiem, że nic nie wiem (dziś)

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Jest takie powiedzenie amerykańskie, że ekspert to ktoś, kto jest skądś albo z innego miasta (someone from out of town). My mówimy czasem, że „z innej planety“. Przychodzi (nieraz bez zaproszenia), dużo mówi, dużo gestykuluje, przerywa innym, na wszystko ma receptę, wie lepiej, poucza... Znamy to zjawisko z polityki, ale wydaje mi się, że i w szkole / edukacji znalazłoby się wielu takich ekspertów. Przy dzisiejszym tempie przyrostu informacji i wiedzy bezpieczniej jest czasem przyznać: nie wiem, muszę sprawdzić.fot. sxc.hu

Kilka dni temu wpadł mi w oko na Facebooku (ktoś się podzielił, ale nawet już nie wiem kto) prosty wykres pokazujący zależność między wiedzą i specjalizacją. Być może trafnie (tak mi się wydaje). Pokazuje, jak z przyrostem wiedzy, z którą mamy do czynienia w ciągu jakiegoś okresu, rośnie nasza specjalizacja, eksperckość. Wydaje mi się, że bardzo dobrze oddaje ducha czasów, w których żyjemy. Wykres przerobiłem na wersję polską i wygląda on tak:

Jedna krzywa – to subiektywne odczucie wiedzy (jak ja już wiele wiem, rozumiem, potrafię). Druga, to weryfikacja tego odczucia – rzeczywisty poziom wiedzy, którą zdobywamy np. w trakcie całego życia. Wreszcie trzecia – świadomość tego, ile jeszcze jest do odkrycia, ile jeszcze tak naprawdę nie wiem.

Przyrost informacji, którą potrafimy przetwarzać w wiedzę może być dziś tak duży, że z czasem tracimy właściwie pewność, czy nadal wiemy dostatecznie dużo o danej dziedzinie. Przynajmniej tak powinno to być, gdyż wraz z przyrostem wiedzy powinna rosnąć też nasza świadomość „maleńkości“ w temacie.

Niestety, u wielu osób nie ma miejsca takie „zjawisko“ i pozostają one w przekonaniu, że już osiągnęły poziom eksperckości i na zawsze pozostaną ekspertem. Są ryzykantami, którzy igrają ze swoją reputacją. Wcześniej czy później może się okazać, że ekspertami nie są, a może się zdarzyć, że to zderzenie z „eksperckością“ będzie też bardzo bolesne.

Dlaczego o tym piszę – dlatego, że problem z „nadmiarem“ wiedzy wokół nas powinien zmieniać także sposób kształcenia w szkołach i na uczelniach. Nie możemy uznawać, że jedynym źródłem wiedzy w klasie / sali jest nauczyciel, wykładowca (nawet jeśli ma tytuł profesora). Dzięki dostępowi do sieci mamy dostęp do wiedzy z całego świata, w każdej chwili (jeśli oczywiście mamy w szkole dostęp do internetu, a uczniowie / nauczyciel mają dostateczne kompetencje w zakresie wyszukiwania informacji). Coraz częściej pada też twierdzenie, że w szkole wiedzy jest już za dużo – co podkreślał np. Jan Szomburg na ostatnim Kongresie Obywatelskim. Mamy zatem możliwość weryfikacji wiedzy albo wręcz skorzystania ze źródeł (zasobów edukacyjnych) z całego świata (także polskich), dzięki którym możemy wiedzę zdobywać. Bardziej niż eksperta w klasie szkolnej potrzebujemy przewodnika, mentora, doradcy. Zachowajmy też sobie i innym prawo do popełnienia błędu (na marginesie prof. S. Dylak wspominał już na kilku konferencjach, że we Francji pojawiła się ciekawa koncepcja „nauczyciela ignoranta“ – warto chyba w osobnym wpisie poświęcić jej uwagę).

Bądźmy mądrymi ekspertami, jeśli już nimi chcemy być. Nie zjadajmy wszystkich rozumów świata, postarajmy się potrafić przyznać publicznie, że czegoś nie wiemy, albo że możemy się mylić. Dajmy też innym prawo do wyrażania własnych poglądów – dzięki temu rozwija się debata, dialog. Nie sposób dziś się nie mylić – zawsze ten moment nastąpi. Mamy jednak prawo do błędu i błądzenia, bo to jest (i zawsze było) ludzkie. Powinni o tym pamiętać także nauczyciele (wykładowcy akademiccy), którzy chcą pozostać mędrcami, ekspertami, „bogami wiedzy“ w swojej szkole i klasie (lub uczelni).

(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Kasia napisał/a komentarz do Rady nietrafione i rady pożyteczne
Dyrektora, a zwłaszcza dyrektorkę, cechuje żądza władzy. Arogancja ze strony dyrektorki w moim liceu...
Jacek Ścibor napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Moim zdaniem i Maciej Sysło i Robert Raczyński mają rację - obie wypowiedzi trafiają w sedno problem...
Gość napisał/a komentarz do Na zastępstwach
W punkt.
Ppp napisał/a komentarz do Czas na szkołę doceniania
Pytanie podstawowe: PO CO oceniać? Większość ocen, z jakimi się w życiu spotkałem, nie miało żadnego...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W żaden sposób nie negowałem potrzeby, czy wręcz obowiązku kształcenia nauczycieli. Niestety, kontyn...
Generalnie i co do zasady ok. 30% ocen jest PRZYPADKOWYCH - częściowo Pani opisała, dlaczego. Jeśli ...
Maciej Sysło napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W odpowiedzi na sarkastyczny ton wypowiedzi Pana Roberta mam jednak propozycję. Jednym z obowiązków ...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Jeśli pominąć ideologiczne ozdobniki, problem z brakiem nauczycieli wynika z faktu, że wiedza przest...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie