Matura z religii to bardzo dobry pomysł MEN. Poważnie! Nie żartuje, tak właśnie uważam.
Kiedy wprowadzono religię do szkół, to pojawił się problem płac dla księży, był to problem zaszeregowania. Płace były uzależnione od wykształcenia. Nie wszyscy nauczyciele mieli kierunkowe studia magisterskie i to pedagogiczne. Księża rzadko mieli przygotowanie pedagogiczne, często nie mieli magisterki, bywało że mieli tylko seminarium duchowne po niższym seminarium duchownym. Bardziej liczyło się powołanie niż przygotowanie.
Obecnie wszyscy księża mają maturę i wyższe studia, może nawet przygotowanie pedagogiczne – nie wiem. Nie wiem jednak niestety, czy obecni katecheci są lepiej przygotowani od tych sprzed lat po niższych i wyższych seminariach.
Nauczycielki i nauczyciele ukradkiem kręcili i nadal kręcą nosem na poziom lekcji religii, na przygotowanie katechetów, na nadzór nad księżmi i katechetami, na ich ocenę pracy, na programy, na brak współpracy. Bo religia niby jest w podstawie, niby jest… Nazywa się religią, a jest tylko religią rzymsko-katolicką. No niby można wybrać etykę, ale... wiadomo, jak jest.
Godziny religii zajmują w pensum uczniowskim sporo miejsca. To obliguje. Do bierzmowania wymagane są 134 tematy, przypominające coś na pograniczu celów ogólnych i celów szczegółowych.
W tej rzeczywistości, w tym kontekście, religia na maturze to pomysł znakomity. Zarówno ustana jak i pisemna – podstawowa i rozszerzona. Każdy przedmiot nauczany i oceniany tak lub inaczej powinien być przedmiotem egzaminu dojrzałości. Bowiem ostatnim krokiem przy nauczaniu jest sprawdzanie i ocenianie. A więc egzamin dojrzałości.
Ciekawe, ilu uczniów wybierze ten przedmiot na maturę. Co będzie, jeśli nikt, albo prawie nikt, nie wybierze religii jako przedmiotu egzaminu dojrzałości. Może nie udzielać ślubów kościelnych tym, którzy nie przystąpią? Podobne restrykcje jak te wobec niebierzmowanych?
Wyniki matury z religii niewątpliwie należy uwzględnić przy rekrutacji na studia wyższe – w tym przede wszystkim na teologię. Taka matura najprawdopodobniej może wpłynąć na poziom przyszłych generacji nauczycieli religii. Może też na kazania? Na opinie ateistów i innowierców i części „rzymskich” o kościele katolickim?
To oczywiste, że nauczyciele religii przy przygotowaniach do egzaminu dojrzałości powinni współpracować z doradcami przedmiotowymi wyłonionymi w konkursach przeprowadzanych przez organ prowadzący ośrodek doskonalenia zawodowego nauczycieli.
Zagadnienia matury z religii powinna opracować Centralna Komisja Egzaminacyjna, ustny powinna przeprowadzać komisja egzaminacyjna. Egzaminatorów powinny przygotowywać CKE oraz OKE. Oczywiście matura powinna być przeprowadzana jest z religii: chrześcijańskich, islamu i judaizmu. Taka religia jest nadzorowana w aspekcie zgodności z Konstytucją i Powszechną Deklaracją Praw Człowieka.
Rok 2017 to oficjalnie uchwalony przez Sejm rok Josepha Conrada - Korzeniowskiego, marszałka Józefa Piłsudskiego, Adama Chmielowskiego i błogosławionego Honorata Koźmińskiego i Tadeusza Kościuszki. Rok 2017 będzie też Rokiem Rzeki Wisły.
Papierkiem lakmusowym dla jakości nauczania religii w szkołach są zbliżające się w 2017 obchody Roku doktora Marcina Lutra. Skoro szkoły w Rzeczpospolitej nie obchodziły dekady Lutra 2007-2017 i nie uczestniczyły w wielkim międzynarodowym projekcie Dekady Reformacji, to przygotowując uczniów do matury mają szansę nadrobić choć częściowo ten brak…
Nie ma co się obrażać, kręcić nosem, negować dla samej tylko negacji. To takie nauczycielskie: ktoś ma pomysł, a nauczycielki już się jeżą, już krytykują, już są przeciw.
O autorze: Aleksander Lubina jest emerytem, byłym nauczycielem, tłumaczem, publicystą, pisarzem, autorem wielu felietonów publikowanych m. in. w portalu Edunews.pl.