Sukces pedagogiczny niejedno ma imię

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
debaty edukacyjnePrezentujemy fragmenty wywiadu z nauczycielem, który odnosi znakomite sukcesu pedagogiczne, jest w Stanach Zjednoczonych zdobywcą tytułu Nauczyciel Roku oraz Nagrody przyznawanej przez korporację Walta Disneya dla wybitnych nauczycieli. Nazywa się Steven Levy i jest autorem kilku znakomitych książek, w tym „Starting from Scratch. One Classroom Builds its own Curriculum” .
 
Małgorzata Taraszkiewicz: Pana książka  mieści się w nurcie tzw. edukacji alternatywnej...

Steven Levy - Jeśli uznajemy, że naturalne, podmiotowe traktowanie ucznia nie mieści się w tzw. ”normie”, to faktycznie w swojej praktyce nauczycielskiej proponuję alternatywne podejście.

MT: Ile lat już Pan pracuje w zawodzie?

SL: Jestem nauczycielem od 24 lat. Moja droga w tym zawodzie rozpoczęła się w przedszkolu, a potem uczyłem we wszystkich klasach szkoły podstawowej i średniej.

MT: Jest pan wielokrotnym zdobywcą tytułu „nauczyciel roku”, otrzymał pan nagrodę kompanii Walta Disneya przyznawanej dla wybitnych nauczycieli. Zarząd Stowarzyszenia Szkół Amerykańskich, spośród setek programów nauczania, uznał Pana programy za absolutnie wyjątkowe! Jak to się robi?

SL: Muszę powiedzieć, że żaden inny zawód nie jest tak wystawiony na opinię publiczną, jak zawód nauczyciela. Każdy ruch, gest, słowo, decyzja jest wystawiona na egzamin ogromnego audytorium: uczniów, rodziców, kierownictwa szkoły, władz lokalnych itd. Z drugiej strony - żaden inny zawód nie jest tak bardzo prywatny, osobisty. Żaden inny zawód nie polega na tak bliskich, osobowych relacjach z młodymi ludźmi... Nikt inny (mam na myśli profesjonalistów zawodowych) poprzez tak systematyczne, codzienne oddziaływaniach nie formuje osobowości dzieci. To duża odpowiedzialność.

MT: Czy od początku wiedział pan jak uczyć dzieci?

SL: Nie. Oczywiście na początku potykałem się o różne sprawy. Pracę zacząłem w szkole, w której wszyscy - uczniowie, nauczyciele, administracja, dość jednomyślnie przeżywali te same emocje - nie cierpieli szkoły! Byłem naiwny i brak mi było praktyki. Czułem, że jestem słabo przygotowany. I zabrałem się za naukę.  Między innymi zapoznałem się z metodami pracy szkoły waldorfowskiej http://pl.wikipedia.org/wiki/Pedagogika_waldorfska.

MT: Tak pan się znalazł w przedszkolu?

SL: Poszukiwano osoby do pracy w przedszkolu waldorfowskim, to przedszkole (połączone ze szkołą podstawową) było tworzone od podstaw. Miałem co prawda inne plany, ale przyciągnęła mnie idea, że mogę uczestniczyć w budowaniu szkoły od początku. Podniecała mnie idea, że mogę brać udział w kształtowaniu tej instytucji, także i to, że mogę ominąć błędy, które dostrzegałem w funkcjonowaniu innych, znanym mi szkół.
 
MT: Czy naprawdę udało się wyeliminować błędy?

SL: Oczywiście żadnych „znanych” błędów nie powielałem. Za to popełniałem zupełnie  nowe! Praca w tym systemie jest dużym wyzwaniem. Nauczyciel prowadzi swoją klasą od pierwszego do ósmego poziomu. To jest doskonałe doświadczenie. Po pierwsze jest szansa, aby obserwować swoje dzieci przez długi czas, patrzeć jak się rozwijają. Po drugie, co roku trzeba opracowywać nowy program nauczania. Do tej pory czuję się nieswojo, jak przypominam sobie, że na początku mojej pracy myślałem naiwnie, że nauczyciel może po prostu co roku robić dokładnie to samo, odtwarzać swój program! W tej szkole pracowałem 13 lat. Potem jeszcze 4 lata - w innej. Od kilku lat pracuję także jako konsultant oraz prowadzę treningi dla nauczycieli.

MT: Czego pan uczy nauczycieli?

SL: Przede wszystkim, żeby popełniali swoje błędy i z nich wyciągali wnioski. Uczę refleksyjnego podejścia do tej pracy. Tworzenia sytuacji edukacyjnych opartych na prawdziwych problemach, nie zaś - wymyślonych ćwiczeniach oraz autentycznej pracy badawczej, zamiast czytania podręczników. Efektywne nauczanie musi zostać powiązane z konkretną rzeczywistością dziecka-ucznia, jego życiem, jego problemami, jego ciekawością. Inaczej to czysta abstrakcja - obciążająca niepotrzebnie umysł. Potrzebna jest znajomość wielu dobrych metod nauczania i skutecznych technik, ale najważniejsza sprawa to mieć dobrze rozpoznaną, klarowną wizję tego, czego chcemy dzieci nauczyć i po co to w ogóle robimy! W czasie codziennej pracy każdy nauczyciel podejmuje nieskończoną liczbę decyzji.

MT: Na przykład taką czy to, co robię ma pomóc uczniom zrozumieć problem, czy chcę tylko „elegancko” zrealizować lekcję?
  
SL: Tak to jedna z podstawowych decyzji, ale także czy zareagować na konkretne zachowanie ucznia, czy to zignorować? Jak oceniać pracę konkretnego dziecka? Jak wyjść naprzeciw potrzebom dzieci? Nie ma tu miejsca na rutynę, ciągle pojawiają się nowe sytuacje, nowe konteksty.
 
MT: Dotarliśmy do jednej z najtrudniejszych spraw w organizowaniu sytuacji edukacyjnych. Jak można i czy w ogóle można, zrealizować postulat spełniania potrzeb wszystkich dzieci w klasie?

SL: To jest najtrudniejsze. W klasie są przecież na przykład uczniowie, którzy czytają Szekspira i takie, którym w ogóle czytanie sprawia ogromne trudności. Jedne dzieci świetnie opanowują tajniki geometrii, zaś inne ledwo liczą. Niektórzy nauczyciele są bardzo przejęci tym, aby realizować ten postulat. No cóż, jedno jest pewne, grozi im nieuchronnie seria porażek i nieustająca frustracja. Zamiast myśleć: jak realizować potrzeby wszystkich dzieci w klasie, postawiłem sobie pytanie: jak projektować sytuacje edukacyjne, które umożliwiają każdemu dziecku na zamanifestowanie jego geniuszu?
 
MT: Jak pan to rozumie? Czy więc każde dziecko jest genialne?

SL: Jestem o tym przekonany. Każde dziecko (każdy z nas) ma w sobie geniusza. Drzwi do zrozumienia tego otworzył Howard Gardner ze swoją koncepcją wielorakiej inteligencji. Zidentyfikował 8 rodzajów inteligencji: językową, logiczno-matematyczną, muzyczną, przestrzenną, kinestetyczną, intrapsychiczną, interpersonalną, przyrodniczą. Szkoły są tak zaprojektowane, że jedynie dwie pierwsze są wykorzystywane. Pozostałe typy inteligencji są słabo rozwijane lub w ogóle nie zauważane. W ten sposób szkoła eliminuje geniuszy z innych dziedzin!

MT: Na przykład "utrudnia" rozwój osobom, które w życiu dorosłym stają się: artystami, muzykami, dyrygentami, malarzami, tancerzami, psychologami, filozofami, ekologami i nauczycielami...

SL: Właśnie tak. I część z nich myśli - po serii porażek i stresów, szkoła nie jest dla mnie i z niej odchodzą...

MT: Ma pan niezwykłe podejście do dzieci jako wychowawca. Proszę podać jakiś przykład jak pan wyzwala geniusza u dzieci, które stwarzają tzw. problemy wychowawcze.

SL: Miałem ucznia Artura. Nikt go nie lubił, ani dzieci, ani nauczyciele. Artur był niezwykle inteligentny, udzielał odpowiedzi na każde pytanie. Poprawiał dość obcesowo wypowiedzi innych dzieci. Funkcjonował w dużym dystansie w stosunku do innych dzieci, a te odwdzięczały mu się izolowaniem go. Praca w grupie kończyła się kłótnią i obelgami, którymi Artur obrzucał swoich kolegów za to, że pracują za wolno, nie dość kreatywnie i za to, że go nie słuchają. Błyskotliwy, pewny siebie, kreatywny, stanowczy, dominujący - przewinąłem wszystkie cechy chłopca w głowie i nagle mnie olśniło - on się zachowuje jak władca, jak lider, to typ niedojrzałego jeszcze, ale przywódcy! Rozmowę z chłopcem rozpocząłem od przeprosin, za to, że byłem nieuważny i nie rozpoznałem jego sekretu... Od tego dnia rozpoczął się trening Artura jako lidera. Wyjaśniłem mu jak się zachowuje i jak działa dobry lider. Przedyskutowaliśmy cechy wybitnego lidera, troszczącego się o innych, nastawionego na komunikację i wspomaganie słabszych. Pod koniec roku Artur był już innym człowiekiem. Znalazł swoje miejsce i pozyskał kolegów.

MT: Czy to było łatwe?

SL: Okazało się niezwykle proste i naturalne... kiedy już rozpoznałem w tym dziecku jego absolutnie genialne dyspozycje!

MT: Czy wobec tego uważa pan, że dzieci powinny doskonalić tylko swoje talenty?

SL: Ależ nic podobnego! W żadnym wypadku nie pozwalam dzieciom robić tylko tego, co chcą i pracować tylko w obszarach, w których są utalentowane. Ale odnalezienie talentu i uświadomienie tego dziecku jest pierwszym, niezwykle ważnym elementem strategii rozpoczęcia pracy w obszarach, w których dziecko jest słabsze i ma trudności. Kiedy uczeń  wie, że w czymś jest świetny, trudności go nie deprymują, nabiera odwagi i optymizmu. Być może to jest rozwiązanie dla tak powszechnie narastających problemów w nauce i zachowaniu.

MT: Czy odkrywanie w sobie geniuszu zaleciłby pan także nauczycielom?

SL: Oczywiście, praca oparta o własne indywidualne talenty i zdolności jest bardziej autentyczna, dająca poczucie sensu. Nie ma jednej uniwersalnej recepty na bycie dobrym nauczycielem. Nie ma jednego przepisu. Ten sam program nauczania, każdy zrealizuje po swojemu i każdy nacechuje swoją indywidualnością. Swoim talentem. Jedni potrafią świetnie projektować materiały edukacyjne, drudzy mają doskonałe poczucie humoru lub są uczestnikami wypraw alpinistycznych, obieżyświatami lub majsterkowiczami. Dlaczego to ukrywać?

MT: Proszę o jedną, ważną myśl na zakończenie tego wywiadu.

SL: Warto pamiętać, że znaczenie słowa „edukacja” wywodzi się od „educere”, co znaczy „wyciągać, wydobywać”. Uczeń nie jest pustym naczyniem, COŚ już w nim jest i czeka na odkrycie. Według mnie to jest najważniejsze. I oczywiście warto pamiętać, że nauczyciel jest dla ucznia modelem osoby uczącej się, modelem osoby rozwiązującej problemy interpersonalne!

MT: Czyli uczymy całego ucznia, całym sobą?

SL: Tak, o tym należy stale pamiętać!

Notka o Stevenie Levy:
Rocznik 1971. Jako konsultant pracuje z nauczycielami nad projektowaniem programu kształcenia i poprawą praktyki nauczania w ramach projektu Expeditionary Learning http://www.elob.org; prowadzi warsztaty w całych Stanach Zjednoczonych. Levy w ciągu 27 lat wykonywania zawodu nauczyciela uczył na wielu poziomach nauczania – od przedszkola do college’u. Uznany za Nauczyciela Roku w latach 1992-1993 w stanie Massachusetts, zaś w latach 1994-1995 Wybitnym Nauczycielem Nauczania Początkowego, uhonorowany nagrodą korporacji Disneya. W 2001 roku otrzymał Nagrodę im. Joe Oakey’a za działalność na rzecz popularyzacji metody projektowej w nauczaniu, a następnie Nagrodę im. J.F.Kennedy’ego dla najlepszych nauczycieli historii. Jest publicystą edukacyjnym i autorem wielu opracowań, które przyczyniły się do podniesienia jakości nauczania w Stanach Zjednoczonych.

(Notka o autorce: Małgorzata Taraszkiewicz: psycholog edukacyjny, trener, członek Grupy Edukacyjnej XXI, członek zespołu e-Redakcji Edunews.pl)

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Gość napisał/a komentarz do Na zastępstwach
W punkt.
Ppp napisał/a komentarz do Czas na szkołę doceniania
Pytanie podstawowe: PO CO oceniać? Większość ocen, z jakimi się w życiu spotkałem, nie miało żadnego...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W żaden sposób nie negowałem potrzeby, czy wręcz obowiązku kształcenia nauczycieli. Niestety, kontyn...
Generalnie i co do zasady ok. 30% ocen jest PRZYPADKOWYCH - częściowo Pani opisała, dlaczego. Jeśli ...
Maciej Sysło napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W odpowiedzi na sarkastyczny ton wypowiedzi Pana Roberta mam jednak propozycję. Jednym z obowiązków ...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Jeśli pominąć ideologiczne ozdobniki, problem z brakiem nauczycieli wynika z faktu, że wiedza przest...
Ci dorośli kiedyś chodzili do szkoły (niektórzy całkiem niedawno) i ktoś porozdawał im matury. Suger...
Sławomir napisał/a komentarz do Urządzimy młodym nowy, wspaniały świat
Ciekawa polemika. Zauważam, być może błędnie, kontrast między podejściem dialektycznym (Pana, Panie ...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie