Końcówkę i koniec wakacji można było poznać po tym, jak rośnie aktywność polityków komentujących ostatnie wydarzenia w Polsce i na świecie. A że okres minionych kilku miesięcy okazał się bogaty w wydarzenia z obszaru finansów, jak na przykład głośne oszustwa instytucji prowadzących działalność parabankową czy upadki i problemy finansowe biur turystycznych, warto zadać kilka pytań dotyczących stanu edukacji finansowej Polaków.
Przynajmniej od dekady OECD, której Polska jest krajem członkowskim od końca 1996, stara się wpłynąć na rządy krajów członkowskich, aby wypracowali i wprowadzili w życie Narodowe Strategie Edukacji Finansowej. Do rekomendacji tej zastosowało się już 15 z 34 krajów członkowskich tej organizacji (2012), m.in. Czechy, Irlandia, Japonia, Holandia, Hiszpania, Portugalia, Słowenia, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania.[1] Polska od kilku lat wyłącznie „rozważa“ możliwość wprowadzenia takiej strategii, lecz tak naprawdę nic nie czyni w kierunku opracowania i wdrożenia takiego dokumentu. Zarówno Ministerstwo Finansów, jak i Komisja Nadzoru Finansowego są w tym temacie pasywne i od wielu lat poza składaniem na różnych forach deklaracji, nie mają nic do zaproponowania. Być może brakuje politycznej woli (żaden z kilku ostatnich rządów nie interesował się tym tematem), być może brakuje wizji współpracy pomiędzy różnymi instytucjami publicznymi, które teoretycznie powinny być zainteresowane takim działaniem. Pytanie pierwsze: dlaczego rekomendacje OECD w obszarze edukacji finansowej społeczeństwa (łącznie sześć w latach 2005-2012) są od kilku lat w naszym kraju lekceważone?
W kwietniu 2012 r. kierownictwo OECD (którego członkiem jest Polska) przyjęło ważny dokument – High Level Principles on National Strategies for Financial Education, którego celem jest wsparcie krajów, które jeszcze nie podjęły działań na rzecz opracowania odpowiednich polityk krajowych w obszarze edukacji finansowej społeczeństwa. Dokument został przekazany do wszystkich krajów członkowskich OECD. W czerwcu 2012 r. tenże dokument przyjęła także grupa G20 (w jej skład wchodzi 19 państw i Unia Europejska), której celem jest przede wszystkim dyskusja nad wspólną polityką finansową, wychodząc z założenia, że edukacja finansowa społeczeństw jest dziś jednym z największych wyzwań stojących przed rządami wielu krajów. Pytanie drugie: która z polskich instytucji publicznych (a może rząd?) poważnie potraktuje ten dokument i wystąpi z propozycją odpowiednich i konkretnych działań w kierunku opracowania Narodowej Strategii Edukacji Finansowej?
Mieliśmy w wakacje w Polsce świetną lekcję edukacji finansowej, o tym, jak nie inwestować i nie ufać podmiotom typu Amber Gold. I to taką, po której podobno zostaje najwięcej w głowie i na całe życie (uczymy się przecież skutecznie na własnych i cudzych błędach). Miałem więc nadzieję, że debata w Sejmie RP na temat Amber Gold stanie się to pretekstem do zaproponowania szerokich działań z zakresu edukacji finansowej adresowanych do całego społeczeństwa. Niestety skończyło się na typowym dla polskich polityków obrzucaniu się błotem i niczym więcej. Debata sejmowa potwierdziła, że politycy nie są tak naprawdę zainteresowani jakimikolwiek konstruktywnymi działaniami, które poprawiłyby stan wiedzy finansowej społeczeństwa.
Wyniki badań wiedzy finansowej Polaków, prowadzone od 2007 r. regularnie co roku przez Fundację Kronenberga (za 2011 dostępny na stronie akcji Tydzień dla Oszczędzania), potwierdzają że mamy w tym obszarze naprawdę wiele do zmiany. Tylko 45% Polaków oszczędza, ale jedynie 7% Polaków robi to regularnie, odkładając wybraną kwotę w każdym miesiącu. Niestety 42% wpłaca je na ROR lub trzyma w przysłowiowej skarpecie (czyli pieniądze nie pracują dla ich właścicieli). Nie myślimy też o emeryturze, a odłożone pieniądze wydajemy na konsumpcję. Czy bez zaangażowania państwa w działania edukacyjne na poziomie krajowym nadal dorosły Polak będzie głupi i przed szkodą finansową i po takiej szkodzie? Pytanie trzecie: dlaczego rząd polski nie jest zainteresowany podjęciem szerokiej i długotrwałej kampanii społecznej, której celem byłoby podniesienie poziomu wiedzy finansowej obywateli? Planowana przez koalicję instytucji publicznych (m.in. NBP, BFG, KNF, UOKiK, Ministerstwo Finansów i Policję) na koniec września 2012 r. wspólna kampania informacyjna ostrzegająca przed korzystaniem z parabanków to zdecydowanie za mało, tzw. jednorazowy strzał. Szybko o niej zapomnimy, o czym wie każdy kto słyszał o tzw. krzywej zapominania.
A jak jest z wiedzą finansową młodzieży? Nowy rok szkolny 2012/2013 oznacza dla szkół ponadgimnazjalnych poważne zmiany. W kontekście edukacji finansowej są one o tyle ważne, że do klas pierwszych wchodzi nowa podstawa programowa, a w jej ramach znajduje się przedmiot Podstawy przedsiębiorczości. Jest to jedyny na tym etapie kształcenia przedmiot, w którym w głębszy sposób zaczepiono tematykę finansową (nie licząc liczenia procentów na matematyce).
Zakres merytoryczny w podstawie programowej prezentuje się następująco:
3. Instytucje rynkowe. Uczeń:
- rozróżnia formy i funkcje pieniądza;
- wyjaśnia rolę, jaką w gospodarce pełnią instytucje rynkowe: bank centralny, banki komercyjne, giełda papierów wartościowych, fundusze inwestycyjne, firmy ubezpieczeniowe, fundusze emerytalne;
- oblicza procent od kredytu i lokaty bankowej, ocenia możliwość spłaty zaciągniętego kredytu przy określonym dochodzie;
- wyjaśnia mechanizm funkcjonowania giełdy papierów wartościowych na przykładzie Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie;
- wskazuje różnicę między różnymi rodzajami papierów wartościowych;
- wymienia podstawowe wskaźniki giełdowe i wyjaśnia ich wagę w podejmowaniu decyzji dotyczących inwestowania na giełdzie;
- rozróżnia formy inwestowania kapitału i dostrzega zróżnicowanie stopnia ryzyka w zależności od rodzaju inwestycji oraz okresu inwestowania;
- oblicza przewidywany zysk z przykładowej inwestycji kapitałowej w krótkim i długim okresie;
- charakteryzuje system emerytalny w Polsce i wskazuje związek pomiędzy swoją przyszłą aktywnością zawodową, a wysokością emerytury;
- analizuje oferty banków, funduszy inwestycyjnych, firm ubezpieczeniowych i funduszy emerytalnych.
Na papierze wygląda to na dość szerokie omówienie podstawowej tematyki finansowej, ale jednak niepełne. Zabrakło na przykład tematu dotyczącego budżetu i planowania finansowego, zagadnień związanych z rozwiązywaniem problemów finansowych, takich jak np. nadmierne zadłużanie się, czyli zupełnie elementarnej wiedzy z zakresu finansów osobistych. Warto też zwrócić uwagę na to, że tematyka finansowa jest tu omawiana od strony instytucjonalnej i stanowi jedynie jeden z sześciu obszarów przedmiotu. Być może okaże się to chybionym pomysłem, ponieważ idąc po najprostszej drodze nauczyciele skoncentują się na omawianiu działających na rynku finansowym instytucji, nie podejmując się kształtowania kompetencji finansowych uczniów. Co mi po wiedzy co to jest bank, giełda papierów wartościowych czy fundusz inwestycyjny, jeśli zabraknie przećwiczenia "na sucho" podstawowych produktów finansowych wraz z identyfikacją dość często spotykanych na rynku finansowym ryzyk (vide Amber Gold i podobne przypadki).
Obawiam się, że mimo takiej edukacji podmioty działające na podobieństwo Amber Gold będą miały otwartą drogę do portfeli młodych ludzi, którzy kiedyś ukończą szkoły i zaczną samodzielnie podejmować decyzje finansowe. Zatem pytanie czwarte: kiedy w polskiej szkole doczekamy się zajęć z edukacji finansowej realizowanych z nastawieniem praktycznym na kształcenie umiejętności finansowych młodzieży? Jest to jakby nie było przygotowywanie do życia, które jest przecież celem szkoły.
Żeby obraz edukacji finansowej w Polsce nie był zupełnie czarny, na zakończenie warto docenić działania z zakresu edukacji finansowej podejmowane oddolnie przez sektor finansowy i organizacje pozarządowe. Nie można tu nie wspomnieć, że od dekady edukacja finansowa w różnej formule, najczęściej poprzez dofinansowanie projektów organizacji pozarządowych jest wspierana przez Narodowy Bank Polski. Przykładowo obecnie prowadzone są prace nad ogólnopolskim programem edukacji finansowej uczniów gimnazjów z terenów wiejskich. Równie zasłużona dla edukacji finansowej jest Fundacja Kronenberga przy Citi Handlowy. Od 2007 r. realizuje co roku ogólnopolską akcję społeczną „Tydzień dla oszczędzania“, podczas której w okresie od września do grudnia organizowane są w szkołach rozmaite inicjatywy kształtujące umiejętności z zakresu finansów osobistych ze szczególnym uwzględnieniem oszczędzania, inwestowania i zarządzania własnymi środkami finansowymi. Obie wymienione instytucje wspólnie z Fundacją Młodzieżowej Przedsiębiorczości zainicjowały kilka lat temu w polskich szkołach ponadgimnazjalnych program „Moje finanse“.W roku szkolnym 2011/12 liczba uczniów objętych programem wyniosła 141 700, zaś program realizowało 1631 nauczycieli. Od 2005 r. program dotarł do 974 800 uczniów i 13 532 nauczycieli.
W ostatnim roku szkolnym do działań z zakresu edukacji finansowej włączył się aktywnie również PKO Bank Polski, reaktywując Szkolne Kasy Oszczędności i adresując swoje działania przede wszystkim do uczniów szkół podstawowych. Aktualnie w programie SKO uczestniczy blisko 2000 szkół z całego kraju; oszczędza w nim obecnie ok. 150 tysięcy dzieci, a oferta edukacyjna dociera do ponad 400 tysięcy uczniów.
Ważne działania dotyczące rynku kapitałowego prowadzi również Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie poprzez swoją Fundację Edukacji Rynku Kapitałowego.
Inicjatyw realizowanych na mniejszą skalę przez organizacje pozarządowe jest w tym obszarze całkiem sporo. Nie sposób ich tu wszystkich wymienić. Co jednak na pewno je łączy? Stosunkowo mały zasięg działań (jak na państwo z 38 milionami obywateli) i brak finansowania tego typu działań edukacyjnych ze środków publicznych budżetu państwa czy Funduszy Europejskich. Większość działań finansowanych jest ze środków prywatnych oraz NBP, co poważnie ogranicza rozmach podejmowanych działań. Pytanie piąte – czy nie można w najbliższym programowaniu Funduszy Europejskich na lata 2014-2020 przewidzieć rozsądnych zasobów finansowych (raczej liczonych w milionach euro niż tysiącach) na działania z zakresu kształtowania świadomości ekonomicznej i podnoszenia kompetencji finansowych społeczeństwa? Wydaje się, że takie środki byłyby na pewno dobrze zainwestowane. Przecież ministrowi finansów też powinno zależeć na tym, żeby Polacy podejmowali racjonalne decyzje finansowe i nie wpędzali siebie, banków i państwa w niepotrzebne kłopoty.
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)
[1] Current Status of National Strategies for Financial Education, OECD Working Papers on Finance, Insurance and Private Pensions No. 16, 2012