Zasmuciło mnie zestawienie dwóch wczorajszych publikacji na temat przygotowania szkół dla sześciolatków – oficjalnej (NIK) i medialnej (Rzeczpospolita). Bitwa polsko-polska trwa w najlepsze i niestety kulami cały czas dostają dzieci. Wygląda na to, że najmniej przejmują się tym dziennikarze. Mają przecież dziennikarskie mięso i są szczęśliwi, że mogą trochę namieszać...
W komunikacie z 2.04.2013 na stronach Najwyższej Izby Kontroli czytamy:
„W NIK powstaje raport dotyczący przygotowania szkół do objęcia obowiązkiem szkolnym 6-latków. Izba stwierdziła, że wszystkie skontrolowane placówki będą na to gotowe po wyeliminowaniu stwierdzonych nieprawidłowości. Wiele z tych nieprawidłowości zostało usuniętych w trakcie kontroli. Pozostałe nie mają charakteru definitywnie uniemożliwiającego objęcie 6-letnich dzieci obowiązkiem szkolnym.
W skontrolowanych przez NIK szkołach wszyscy nauczyciele posiadali wymagane kwalifikacje do prowadzenia zajęć. Według danych pozyskanych w MEN ponad 94 proc. wszystkich szkół w Polsce miało przygotowane miejsca zabaw, a 20 proc. szkół place zabaw zgodne z programem Radosna szkoła. NIK dostrzega wysiłki MEN na rzecz przygotowania szkół do objęcia 6-latków obowiązkiem szkolnym, choć równocześnie odnotowuje, że nie udało się zrealizować założonych w uzasadnieniu do ustawy progów przyjęć w poszczególnych latach okresu przejściowego. Zdecydowana większość skontrolowanych szkół została oceniona pozytywnie, choć w wielu przypadkach z różnego rodzaju nieprawidłowościami.
Kontrolerzy NIK dostrzegli następujące nieprawidłowości:
- niektóre pomieszczenia (w tym sale gimnastyczne i pracownie komputerowe) nie były wyposażone zgodnie z zaleceniami zawartymi w podstawie programowej kształcenia ogólnego;
- część szkół nie miała właściwie zorganizowanej opieki w świetlicach oraz nie była gotowa do zapewnienia spożycia jednego ciepłego posiłku;
- w niektórych szkołach nie przestrzegano przepisów w zakresie bezpieczeństwa i higieny (np. niedostosowane do wzrostu uczniów meble, brak barierek uniemożliwiających wybiegnięcie na jezdnię).
Wszystkie nieprawidłowości należy usunąć przed 1 września 2014 roku, choć zdaniem NIK w skontrolowanych szkołach można to uczynić nawet przed końcem bieżącego roku szkolnego.“
Tymczasem w „Rzeczpospolitej“ z 2.04.2013 r. „prawda“ o szkołach czekających na sześciolatków jest już zupełnie inna:
„Szkoły nie są przygotowane na przyjęcie sześciolatków – alarmują inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli. Tylko sześć z 32 szkół skontrolowanych przez Najwyższą Izbę Kontroli nie wzbudziło zastrzeżeń inspektorów w kwestii przygotowania do przyjęcia sześciolatków – wynika z nieoficjalnych informacji, do których dotarła „Rz".
W miniony wtorek odbyło się spotkanie nad roboczą jeszcze wersją raportu w tej sprawie, który zostanie opublikowany najprawdopodobniej za trzy miesiące. Według naszych ustaleń, NIK do kontroli wytypowała 32 szkoły z ośmiu województw. Inspektorzy sprawdzali, czy jakość kształcenia sześciolatków odpowiada założeniom, że nauka w pierwszej klasie ma być zbliżona do standardów przedszkolnych. Sprawdzono infrastrukturę, jakość opieki świetlicowej oraz transportu dzieci, kwalifikacje nauczycieli oraz zgodność nauczania z podstawą programową. Okazało się, że tylko w sześciu szkołach nie było zastrzeżeń.“
Jak widzimy, w jednej ocenie jest to taka czwórka z minusem (trzeba coś jednak poprawić), a w drugiej ten sam NIK alarmuje, że jest tragicznie (czyli szkolna pała). Normalnie schizofrenia. Pytanie tylko czy po stronie inspektorów NIK, czy po stronie dziennikarza „Rzeczpospolitej“.
Nie od dziś wiadomo, że reforma sześciolatków jest skopana (głównie komunikacyjnie), ale trzeba jednak spróbować docenić to, że przez ostatnie dwa lata udało się – także dzięki protestom rodziców – wiele w szkołach poprawić na przyjęcie sześciolatków. Oczywiście jeszcze do końca nie wiadomo, czy rząd nie odkręci w ostatniej chwili reformy zaniepokojony spadającymi słupkami notowań rządzącej partii (co byłoby moim zdaniem wyjątkowo głupim posunięciem), ale na razie trzymajmy się obowiązującej wersji. Najgorsze co możemy robić, to manipulować informacjami dotyczącymi tej reformy.
Moja rekomendacja – w sprawie przygotowania szkół na przyjęcie sześciolatków być głuchym i ślepym na to, co piszą w gazetach, co mniej lub bardziej mądre gadające głowy mówią w telewizji i radiu.
Rodzice – chcecie wiedzieć czy szkoły są przygotowane na wasze dzieci? Odwiedźcie je, sami się przekonajcie na własne oczy. Nie dawajcie się zmanipulować ani dziennikarzom ani urzędnikom ani nawet innym rodzicom. Miejcie własny rozum, rozmawiajcie z nauczycielami. Koniec końców, to nauczyciele i tak będą opiekować się waszymi dziećmi.
Źródła: Rzeczpospolita, Najwyższa Izba Kontroli. Dostęp: 2.04.2013.
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)