Czasem nadchodzi moment przebłysku i olśnienia. Niby jedna chwila, ale składają się na nią wcześniejsze i liczne obserwacje. Patrzysz codziennie, ale trzeba jednego momentu by uświadomić sobie to, co widzisz, to, co cię otacza. Tak było i ze mną, gdy uświadomiłem sobie obecność nowego sposobu przekazu. Już obecnego nawet w szkołach.
A było to tak. Jako juror wziąłem dział w konkursie filmowym dla uczniów, w ramach projektu be.eco. Chodziło o małe formy wideo na określony temat. Część w pełni nakręcona przez uczniów, część chyba z pomocą. Jedni radzili sobie lepiej, inni byli nieporadni, zarówno co do scenariusza, jak i warstwy technicznej. Ale to nie ma znaczenia. Chodzi o zupełnie inny styl wypowiedzi niż w formie pisemnej czy ustnej odpowiedzi przy tablicy. Trzeba nauczyć się czegoś nowego. A w programie szkolnym jeszcze tego nie ma. Bo najpierw muszą nauczyć się i nauczyciele oraz dostrzec ludzie odpowiedzialny za układanie programów nauczania (czyli w ministerstwie). A dla nich to też nowość. Wsparciem są działania różnych fundacji i NGO.
Odpowiedź ustna przy tablicy jest wprawką do wypowiedzi publicznych, ustnych. To się przydaje w życiu pozaszkolnym i warto ćwiczyć w tej sztuce uczniów przez całą edukację. Nie tylko uczyć opanowania stresu i tremy, ale także scenariusza i konstrukcji takiej wypowiedzi. Łącznie ze sztuką dyskusji i przekonywania. I ta forma niemalże "od zawsze" w szkole jest. Czasem tylko zapominamy o sztuce budowania scenariusza takiej wypowiedzi. Sama wypowiedź ustna wywodzi się z kultury oralnej, towarzyszącej ludzkości odkąd tylko przemówiliśmy. I przydaje się nawet w wieku XXI. Nie warto z tego rezygnować. Warto przypominać sobie cel i sens by uczyć tego lepiej. I by skupić się na istocie a nie tylko powierzchownych rytuałach.
Drugą formą, ćwiczoną w szkole, jest wypowiedź pisemna: rozprawka, esej, wypracowanie, sprawozdanie itp. Uczymy się logiki i specyfiki wypowiedzi pisemnej przez wszystkie lata szkolnej edukacji. Ta umiejętność też jest obecna od dawna w szkole i przydaje się w życiu codziennym. Bo nawet w wieku XXI musimy umieć pisać e-maile, teksty na Instagramie czy blogu, listy urzędowe, zabierać publicznie głos, komentując różne sprawy w internecie. Od małych form typu sms, tweet po dłuższe eseje, artykuły czy nawet książki. Przydaje się w życiu pozaszkolnym, przez całe dorosłe i emeryckie życie.
Do tych dwu dochodzi jeszcze zupełnie nowa: umiejętność wypowiedzi w formie krótkiego wideo, tak zwanej rolki (nagranie lub animacja lub łącznie te dwie formy w wersji hybrydowej). Zupełnie inna forma i inny sposób komunikacji. Już nie tylko wybrani reżyserzy, filmowcy, ale każdy może i często musi się w taki sposób wypowiadać i przekazywać treści. To trzecia, ważna forma komunikacji społecznej. I gdzie się jej nauczyć? W szkole? Trochę potrwa, zanim sami nauczyciele się tego nauczą. Ale najpierw muszą dostrzec, zauważyć. Ja uświadomiłem sobie dopiero teraz. Na pewno włączę do zajęć dydaktycznych na seminarium czy w ramach przedmiotu prezentacje publiczne. A może i na wszystkich, uzupełniając wypowiedzi ustne, pisemne kolokwia i sprawozdania. Uważam, że uniwersytet powinien uczyć rzeczy przydatnych i aktualnych.
A gdzie się młodzi i starzy ludzie uczą filmowych wypowiedzi? Na wyśmiewanym Tik Toku, Instagramie, Facebooku, You Tube itp., czyli w mediach społecznościowych. Kamerę ma każdy, bo jest nią smartfon. A najpierw w formie zabawy i uczestnictwie w mediach społecznościowych ogląda prace innych, potem sam dołącza i uczy się dwóch rzeczy: filozofii i specyfiki krótkich rolek oraz techniki. Uczy się kadrować, nagrywać, edytować, montować, dodawać napisy (korzystanie z różnych aplikacji i to wszystko na telefonie z małym ekranem!). Kiedyś to był cały sztab filmowców i techników. A teraz trzeba to zrobić samemu. W ramach własnego hobby czy aktywnego uczestnictwa w mediach społecznościowych.
Czy to będzie przydatne? Taka umiejętność tworzenia krótkich filmików? Bez wątpienia! Przykład z konferencji naukowych: na Ideatorium 2024 w Gdańsku można zgłaszać postery w formie krótkich rolek: https://fb.watch/r0S5BzHtQn/. Czyli naukowcy już próbują na stałe osadzić formę krótkiego wideo do przekazu naukowego i komunikacji. Chciałbym i ja spróbować. A muszę się nauczyć sporo. Co prawda trochę już próbowałem na You Tube czy Tik Toku, ale to za mało. Tylko nieco liznąłem. Trzeba czasu i ćwiczeń. Przyda się wiele nowych umiejętności cyfrowych z edycją i montażem filmików. Przyda się oczywiście stara wiedza, dotycząca logiki wypowiedzi publicznej i skupienie się na odbiorcy. To ogólna teoria, którą teraz trzeba będzie zastosować w zupełnie nowej formie. Coś pozostaje niezmienne i coś się zmienia.
Na razie awangardą nowych umiejętności są konkursy filmowe dla uczniów, taki jak ten w ramach projektu be.eco. Jako nieobowiązkowa praca domowa i aktywność pozaszkolna. Z czasem i na lekcjach będziemy tego uczyli. Potrzeba tylko, aby kadra nauczycielska się tego nauczyła. I całe pokolenie współczesnych ludzi. Łącznie z pracownikami uczelni wyższych. Uczymy się razem z młodymi, bo dla wszystkich to nowość, dla cyfrowych tubylców i dla cyfrowych imigrantów.
Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com. Licencja CC-BY.