Problemy budżetu w Wielkiej Brytanii zmusiły nowy rząd do radykalnych cięć wydatków. Niestety prawdopodobnie ze stratą dla brytyjskiej (i globalnej) edukacji. Po 12 latach działalności zamknięta została BECTA – Brytyjska Agencja ds. Technologii Edukacyjnych i Komunikacyjnych, która odpowiedzialna była m.in. za proces wdrażania narzędzi ICT w brytyjskim systemie szkolnym.
Przez wielu ekspertów na świecie BECTA uznawana była za benchmark, punkt odniesienia w szerokim myśleniu o wdrażaniu nowych technologii edukacyjnych w szkołach. Doświadczenia zdobywane przez Brytyjczyków służyły innym krajom jako wzorzec przy modernizacji systemów szkolnych.
BECTA była też szanowana za rozległą działalność badawczą, unikalną, związaną zwłaszcza z mierzeniem jakości edukacji wzbogaconej technlogicznie oraz skutków edukacji z wykorzystaniem różnych narzędzi ICT/TIK. Agencja znana była również z aktywności międzynarodowej, poszukiwania wymiany doświadczeń z innymi krajami i podejmowania prób standaryzacji w wybranych obszarach działalności edukacyjnej. Niedawno, wspierana przez ministerstwo edukacji, BECTA proponowała wprowadzenie międzynarodowego, zestandaryzowanego formatu pliku w oprogramowaniu tablic interaktywnych.
Teoretycznie ktoś może powiedzieć, ot jedna instytucja edukacyjna mniej, szkoły i tak sobie poradzą, bo muszą sobie poradzić. Może to i prawda, w końcu szkoła powinna być samowystarczalna. Musi potrafić działać samodzielnie w każdych warunkach. Ale z drugiej strony od dawna zazdrościłem Brytyjczykom takiej instytucji edukacyjnej i wielokrotnie w rozmowach z przedstawicielami ministerstwa edukacji narodowej i ekspertami edukacyjnymi postulowałem powołanie podobnego podmiotu w Polsce. To nie była jakaś tam instytucja edukacyjna, lecz bardzo wyspecjalizowany i rozumiejący swoje zadanie zespół ludzi (tylko 240 osób!), którzy w aktywny i twórczy sposób potrafili przekonać szkoły (dyrektorów, nauczycieli, uczniów, rodziców), że coś się w świecie zmieniło, że warto korzystać ze wsparcia technologii, aby realizować misję edukacyjną lepiej i skuteczniej. Był to również zespół ekspertów, który potrafił szkołom i uczniom rzeczywiście pomagać (na wielką skalę – zważywszy, że pomoc objęła m.in. 200 tys. dzieci i młodzieży z najbiedniejszych rodzin). Wreszcie była to organizacja, która doceniała szkoły za działania i była w stanie nagradzać je za najlepsze praktyki.
Patrząc na dorobek rodzimej edukacji na przestrzeni ostatnich 20 lat – żałuję, że nie dopracowaliśmy się w Polsce podobnej instytucji systemu edukacji z zespołem ludzi, którzy byliby propagatorami nowoczesnej edukacji i potrafiliby zainspirować szkoły (i polityków) do sensowniejszego i szerszego wykorzystania nowoczesnych narzędzi informacyjno-komunikacyjnych w nauczaniu. A może – jest to okazja do złożenia ponownie apelu o stworzenie takiej instytucji w Polsce? Jeśli poważnie myślimy o unowocześnianiu systemu edukacji, powinniśmy stworzyć jakieś ramy, standardy, do których będą mogły szkoły równać. Musi być jakiś ośrodek, który będzie wskazywał kierunek zmian. Jeśli postawimy jedynie na autonomię i damy wolną rękę dyrektorom szkół – róbcie co uważacie za słuszne – daleko nie zajdziemy.
BECTA to na pewno benchmark, o którym warto pamiętać. A opinie nauczycieli brytyjskich – którzy uznali BECTA za najlepszą instytucję odpowiedzialną za brytyjską edukację – świadczą o tym, że tego typu instytucje edukacyjne są potrzebne we współczesnym świecie pełnym technologii. Może zastanowimy się, czy nie potrzebujemy instytucji z takimi zadaniami i kompetencjami jak BECTA w Polsce?
Pisaliśmy o BECTA kilkukrotnie w Edunews.pl. Warto sobie przypomnieć kilka artykułów:
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)