Szkocka szkoła Cedars w Greenock chce być pierwszą w świecie szkołą, w których wszystkie lekcje odbywać się będą wyłącznie z wykorzystaniem komputerów. Mają one zastąpić zeszyty szkolne i przybory do pisania. Każdy z uczniów zostanie wyposażony w iPada, który ma stać się ich podstawowym narzędziem edukacyjnym do codziennego zastosowania.
Władze szkolne uznały, że we współczesnym świecie nieporozumieniem jest dzielenie 12 szkolnych laptopów pomiędzy 105 uczniów, gdyż w takiej sytuacji jeden uczeń korzysta z komputera jedynie przez 45 minut w tygodniu. Dlatego zakupiono iPady, które umożliwiają nie tylko korzystanie z nowoczesnego sprzętu na każdych zajęciach już w tym roku szkolnym, ale również odrabianie pracy domowej przez uczniów.
Pomysłodawcą wprowadzenia iPadów na lekcje był nauczyciel informatyki Fraser Speirs. „Chcieliśmy dać każdemu z uczniów szansę korzystania z najlepszego dostępnego sprzętu. Rozważaliśmy różne opcje, a gdy na rynku pojawiły się iPady firmy Apple, postanowiliśmy właśnie je wykorzystać w nauczaniu.“ – powiedział Fraser.
W szkole utworzono bezprzewodową sieć wi-fi, dzięki czemu wszystkie urządzenia mogą w każdej chwili wykorzystać zasoby edukacyjne sieci. To rozwiązanie pozwala na wykorzystanie sprzętu na każdych zajęciach przedmiotowych. Nauczyciele przygotowali listę stron internetowych, z których będą korzystać na lekcjach, m.in. angielskiego, matematyki, języków obcych i historii. Do pomysłu z Cedars przekonywane są kolejne szkoły w Szkocji.
Czy ten pomysł ma szansę odnieść sukces? Jest to nic innego, jak realizacja idei 1:1, czyli pomysł wyposażenia każdego ucznia w laptopa, dość popularny w wielu krajach świata, ale realizowany zazwyczaj na poziomie lokalnym (szkoły lub kilku szkół w regionie). Przy tego typu pomysłach sukces okaże się możliwy, jeśli dane narzędzie (komputer, laptop, iPad, smartfon, itp.) będzie faktycznie kluczem otwierającym zasoby edukacyjne. Jeśli zapewni się odpowiednie oprogramowanie w takich urządzeniach, korespondujące oczywiście z programem nauczania, a nauczyciele będą chcieli i potrafili właściwie używać technologii i oprogramowania na lekcjach, sukces będzie możliwy. W przeciwnym razie nawet najdoskonalsze i najładniejsze urządzenie pozostanie tylko eleganckim gadżetem przyciągającym uwagę, ale nie wykorzystującym potencjału technologii do celów edukacyjnych.
W warunkach polskich tego typu pomysły rodzą jeszcze inne problemy przed szkołami. Jeśli chodzi o polskojęzyczne zasoby edukacyjne ogólnodostępne w sieci, to raczej jesteśmy edukacyjną pustynią. Nawet przekazanie szkołom sprzętu nie daje edukacyjnej wartości dodanej – bo nauczyciele nie są wciąż mentalnie i praktycznie przygotowani do prowadzenia wszystkich zajęć z wykorzystaniem komputerów. Nie ma również zbyt dużo oprogramowania, które można by na tych komputerach wgrać i przekazać szkołom. Upadek portalu Scholaris jeszcze przez wiele lat będzie odbijał się w polskiej cyfrowej szkole czkawką...
Dziś realizacja idei 1:1 w polskich szkołach powinna być powiązana z zakupem oprogramowania edukacyjnego. Zasoby multimedialne służące edukacji na różnych przedmiotach są coraz większe, chociaż ich poziom jest bardzo zróżnicowany i nie można do nich podchodzić bezkrytycznie. Ta sytuacja na pewno jeszcze przez wiele lat nie ulegnie zmianie i lepiej jest uważnie śledzić i testować pojawiające się na rynku oprogramowanie edukacyjne, niż wierzyć i czekać, aż w polskiej sieci pojawią się nieodpłatne zasoby, które szkoły mogły swobodnie wykorzystać (choć są też pewne wyjątki – np. multimedia, zasoby i kursy e-learning stworzone przez NBP dla nauczania przedmiotów ekonomicznych).
(Źródło: DailyRecord, opr. własne)
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)