Technologie dla edukacji – obserwacje z BETT (1)

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Na początku stycznia każdego roku w Londynie odbywają się jedne z największych na świecie targów technologii edukacyjnych – British Education and Training Technology (BETT). W ciągu czterech dni trudno jest obejść wszystkie stoiska 650 wystawców i zagłębić się w prezentowane tu rozwiązania dla szkolnictwa. Ale jeśli szukać inspiracji i wrażeń, to właśnie najlepiej tam.(CC-BY) Kamil Sijko

Do tego, co się zobaczyło warto wracać z pewną refleksją, ponieważ pierwszą reakcją jest szok wobec edukacyjnego bogactwa, z którym mamy do czynienia. Dopiero potem, na chłodno można spróbować spisać własne przemyślenia i wyciągnąć wnioski.

Nowe technologie w edukacji to zjawisko bardzo różnorodne, tak więc wydarzeniom mającym miejsce na BETT można dopiero nadać znaczenie, a można to zrobić na wiele sposobów. Niezależnie od swojego wyjściowego światopoglądu na BETT można znaleźć potwierdzenie (w postaci oferty) każdego stanowiska, choćby skrajnie odmiennego – na przykład jeśli ktoś uważa, że nowe technologie to zagrożenie – znajdzie systemy zabezpieczeń, jeśli uważa, że to szansa – znajdzie wiele rozwiązań na skorzystanie z tej szansy

Mówimy o konkretnych rozwiązaniach

Targi charakteryzowały się przede wszystkim dużą liczbą wystawców, jednak stosunkowo niewielu z nich było wystawcami uniwersalnego sprzętu – czy to komputerów, czy to np. tablic interaktywnych – przegrywali oni zdecydowanie liczebnie z producentami bardziej konkretnych ofert wdrożeń technologii do szkół. Paradoksalnie Ci drudzy bardzo często wykorzystywali tablice interaktywne i komputery, jednak nie stanowiły one obiektu prezentacji, a jedynie narzędzie do zaprezentowania własnego produktu. Targi BETT wydają się być zatem pod tym względem o etap dalej niż polska dyskusja o nowych technologiach w szkole, gdzie jednak ciągle emocjonujemy się tym CO ma trafić do szkół (czytniki e-booków, laptopy, czy może już tablety?), KTO ma być właścicielem tego czegoś (uczeń, szkoła, czy może nauczyciel?), gdzieś na przyszłość pozostawiając pytanie o to co ma się z tym czymś dziać. Wystawcy targowi wiedzą to bardzo dobrze.

(CC-BY) Kamil SijkoPrzykładem mogło być stoisko jednej z firm, pełne laptopów. Jednak to nie laptopy były przedmiotem reklamowanym. Producent chwalił się m. in. wyglądającym na staroświecką zabawkę samochodzikiem. Spory, czerwony samochodzik jakich wiele, tyle, że z antenką. Ta antenka zdradza, że nie mamy do czynienia ze zwykłą zabawką – wysyła ona informacje z wbudowanych wewnątrz czujników – prędkościomierza, akcelerometru itd. Wszystko to trafia bezprzewodowo do laptopa, który te dane przetwarza i w czasie rzeczywistym wyświetla. Dzieci mogą na początek po prostu bawić się zabawką, podczas kiedy komputer wyświetla wykres przyspieszenia – w ten sposób poprzez zabawę można zyskać poczucie rozumienia relacji pomiędzy abstrakcyjnym zapisem wykresu a rzeczywistością. Jednak prawdziwa nauka (i zabawa!) zaczyna się przy eksperymentach. Można np. zaproponować uderzenie samochodzikiem w ścianę. Komputer pokazuje jaka siła działała wówczas na czujniki – można zadać pytanie, jakie konsekwencje dla zdrowia pasażerów miałoby takie przeciążenie. Następnie do karoserii montujemy zderzak. Powtarzamy eksperyment. Zderzak można doskonalić. Jeden laptop i taki samochodzik może wypełnić angażującą treścią wiele godzin nauki fizyki.

Należy podkreślić, że samochodzik – poprzez swoje możliwości i ograniczenia – niejako sam siebie definiuje, pokazuje do czego może zostać wykorzystany. Jest to bardzo duża zaleta, szczególnie w przypadku dostarczania narzędzi dla nauczycieli, których kompetencje są niższe, dopiero kształcone – wówczas im bardziej konkretne rozwiązanie, tym mniejszy stres jego wdrożenia.

Szukajmy sprytnych rozwiązań

Dla gościa z Polski kolejnym odkryciem może być różnica pomiędzy urządzeniami i rozwiązaniami wykorzystującymi po prostu komputery (czy szerzej – elektronikę), a rozwiązaniami sprytnymi (ang. smart). Najlepiej zrozumieć to na przykładzie używanych w klasach szkolnych tablic. W Polsce obecnie dość dużym zainteresowaniem cieszą się tzw. „tablice interaktywne” (ang. interactive whiteboard), jednak jeśli ich wdrożenie kończy się tylko na wymianie sprzętu, a nie zmianie praktyk nauczyciela i uczniów, to różnica pomiędzy tablicą interaktywną a zwykłą, białą tablicą jest taka, jak pomiędzy zegarkiem wskazówkowym i elektronicznym – nie ma różnicy.

(CC-BY) Kamil SijkoSama „elektroniczność” ani „nowość” nie jest więc już argumentem przetargowym. Sprzedawane rozwiązania muszą być sprytne, oferować jakąś przewagę. Zatem jeśli tablica, to oferująca coś „ekstra” – na przykład zestaw CM2 firmy Onfinity oferujący przekształcenie każdej płaskiej powierzchni zdolnej do wyświetlania obrazu z komputera (np. monitor komputerowy, telewizor HD, zwyczajny projektor komputerowy) w pełnosprawną tablicę interaktywną za cenę ok. 2 tyś zł  - sam sprzęt jest bardzo mały (wielkości litrowego kartonika z mlekiem), zatem jest również mobilny. Innym sprytnym pomysłem jest mobilna tablica interaktywna Mobi  – tutaj również wystarczy dowolny już posiadany przez szkołę system wyświetlania obrazu – nauczyciel otrzymuje niewielką tabliczkę, na której pisząc może wyświetlać treści na dużej – jest to również rozwiązanie tańsze, a dodatkowo uwalniające nauczyciela z konieczności stania przy tablicy.

Notka o autorze: Kamil Sijko jest pracownikiem Instytutu Badań Edukacyjnych w Warszawie. Z wykształcenia psycholog. Naukowo zainteresowany szerokim spektrum tematów, ale przede wszystkim edukacją, nowymi technologiami (w tym grami komputerowymi), zagadnieniami rynku pracy. Praktyk badań społecznych, koordynator międzynarodowego badania kompetencji komputerowych i informacyjnych (ICILS) w Polsce, członek grupy eksperckiej Komisji Europejskiej nt. wskaźników wykorzystania ICT w edukacji.

(CC-BY Kamil Sijko)

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Danuta Sterna napisał/a komentarz do Nauczanie z technologią w tle
Właśnie o tym piszę, nie możemy się odwrócić od technologii, ale potrzeba bardzo dużego rozsądku i r...
Marcin Polak napisał/a komentarz do Nauczanie z technologią w tle
Dużo problemów wynika z tego, że szkoły często kupują bez długofalowego planu, byle co - to, co im w...
Gość napisał/a komentarz do Uczenie się metodą uczniowskiego eksperymentu
bardzo fachowo i przystępnie wyłożony temat, brawo!
Ppp napisał/a komentarz do Pomysł na lekcję wychowawczą
Pomysł ciekawy, ale proponuję teraz obliczyć PRAWDOPODOBIEŃSTWO trwałego wcielenia w życiu tego, co ...
Maciej M Sysło napisał/a komentarz do Czy projekt to dobra forma uczenia się?
Poniższy fragment pochodzi z mojej pracy "Przyszłość Laboratorium", która ukazała się w czasopiśmie ...
Ppp napisał/a komentarz do Kilka wskazówek, jak się uczyć
Najpierw należało przypomnieć i scharakteryzować style nauki - wzrokowcy, słuchowcy, kinestetycy. Po...
Lech Mankiewicz napisał/a komentarz do Kilka wskazówek, jak się uczyć
Bardzo ważna uwaga, choć mam wrażenie, że analiza nie jest do końca kompletna. Dlaczego? Taka techni...
To Stowarzyszenie Umarłych Statutów podaje nieprawdę. Art. 99 ustawy Prawo oświatowe umożliwia wprow...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie