Telefon komórkowy zaliczony został przez pedagogów i dyrekcję szkół do głównych wrogów szkolnej edukacji. Czy słusznie? Można dostrzegać negatywne strony jego obecności na zajęciach, ale wówczas nigdy nie dostrzeżemy w nim narzędzia, za pomocą którego można uczyć. Na szczęście są na świecie nauczyciele, którzy używają telefonów w klasie, aby mimo wszystko... uczyć.
Telefon komórkowy jest urządzeniem, z którym każdy młody człowiek najchętniej w ogóle by się nie rozstawał. Według badań Komisji Europejskiej polska młodzież znajduje się na pierwszym miejscu w UE pod względem posiadanych telefonów komórkowych. Jak sprawić, abyśmy zaczęli je traktować jako narzędzie pomocne w edukacji?
Doświadczenia brytyjskie i amerykańskie – choć jeszcze nieliczne – pokazują, że przy odrobinie dobrej woli można za pomocą telefonów przeprowadzić ciekawe zajęcia. Trzeba oczywiście wykazać się kreatywnością i wyobraźnią. Nauczyciel powinien spróbować na początek wymyśleć kilka scenariuszy zajęć, w których wykorzysta potencjał komputerów znajdujących się w kieszeniach uczniów. Warto spróbować takiego eksperymentu, choćby aby samemu przekonać się, czy naprawdę nie da się wykorzystać ich jako narzędzia edukacyjnego i czy poprawi to zaangażowanie uczniów na lekcji.
Z pewnością zabronienie posiadania i używania telefonów w szkole nie przyczyni się w żadem sposób do podniesienia poziomu nauczania. Wielu nauczycieli uważa, że poziom ich uczniów już jest tak niski, że gorzej być nie może. Oczywiście większość z nich uznaje, że ich metoda nauczania jest dobra, no bo przecież już tyle pokoleń uczniów wypuścili ze szkoły... Zamykanie się na nowe technologie na pewno nie wyprowadzi polskiej szkoły z dołka, w jakim tkwimy już dość długo. Młodzież garnie się do komputerów i gadżetów, ponieważ one towarzyszą im na codzień, przez większą część dnia wyłączywszy czas spędzony na lekcjach. Ale to jest ich świat i stąd być może ich znudzenie i brak zaangażowania na lekcjach, gdy zmuszani są do odsiedzenia i odsłuchania informacji przekazywanych w sposób dla nich zupełnie anachroniczny. Warto się nad tym zastanowić, świat pędzi naprzód, a edukacja rozwija się w żółwim tempie. Kiedyś skończy się to katastrofą.
Oczywiście telefony komórkowe nie okażą się cudownym lekarstwem na wszystkie bolączki. Ale to taki symbol reprezentujący w ogóle całą długą listę narzędzi informacyjno-komunikacyjnych, które powinny trafić do szkół i być tam używane na co dzień: cyfrowych aparatów fotograficznych, kamer, dyktafonów, iPodów, netbooków, itp.
Wracając do telefonów – niedawno opublikowano w Wielkiej Brytanii wyniki badania przeprowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu w Nottingham. Co się okazało? Telefony komórkowe mogą podnieść standard nauczania, jeżeli są wykorzystywane w szkole mądrze i kreatywnie. Prasa brytyjska opublikowała wyniki i zaraz podniosły się głosy oburzenia nauczycieli i litania narzekań na „wroga szkolnego“ numer jeden. Możnaby się pewnie spodziewać podobnej reakcji i w Polsce.
Ale naukowcy z Nottingham udowodnili, że uczniowie mogą wykorzystywać telefony (zwłaszcza te bardziej zaawansowane technologicznie) naprawdę z pożytkiem dla swojej nauki: wysyłać sobie fragmenty prac, prowadzić pamiętniki i mini blogi, wyszukiwać potrzebne informacje do rozwiązywania złożonych zadań i realizacji projektów, nagrywać wypowiedzi przy użyciu funkcji dyktafonu lub kamery. Rozwiązywać zagadki (np. z literatury) i testy. Zbierać dane i wymieniać się informacjami. Analizować wiersze i dzieła literatury, a nawet przechowywać ich fragmenty. Pisać notatki, które mają zawsze ze sobą (niektórzy uczniowie w Wielkiej Brytanii zaczęli wręcz prowadzić swoje e-zeszyty w telefonach i przenosić ich zawartość do swoich komputerów).
Doświadczenia brytyjskie i amerykańskie – choć jeszcze nieliczne – pokazują, że przy odrobinie dobrej woli można za pomocą telefonów przeprowadzić ciekawe zajęcia. Trzeba oczywiście wykazać się kreatywnością i wyobraźnią. Nauczyciel powinien spróbować na początek wymyśleć kilka scenariuszy zajęć, w których wykorzysta potencjał komputerów znajdujących się w kieszeniach uczniów. Warto spróbować takiego eksperymentu, choćby aby samemu przekonać się, czy naprawdę nie da się wykorzystać ich jako narzędzia edukacyjnego i czy poprawi to zaangażowanie uczniów na lekcji.
Z pewnością zabronienie posiadania i używania telefonów w szkole nie przyczyni się w żadem sposób do podniesienia poziomu nauczania. Wielu nauczycieli uważa, że poziom ich uczniów już jest tak niski, że gorzej być nie może. Oczywiście większość z nich uznaje, że ich metoda nauczania jest dobra, no bo przecież już tyle pokoleń uczniów wypuścili ze szkoły... Zamykanie się na nowe technologie na pewno nie wyprowadzi polskiej szkoły z dołka, w jakim tkwimy już dość długo. Młodzież garnie się do komputerów i gadżetów, ponieważ one towarzyszą im na codzień, przez większą część dnia wyłączywszy czas spędzony na lekcjach. Ale to jest ich świat i stąd być może ich znudzenie i brak zaangażowania na lekcjach, gdy zmuszani są do odsiedzenia i odsłuchania informacji przekazywanych w sposób dla nich zupełnie anachroniczny. Warto się nad tym zastanowić, świat pędzi naprzód, a edukacja rozwija się w żółwim tempie. Kiedyś skończy się to katastrofą.
Oczywiście telefony komórkowe nie okażą się cudownym lekarstwem na wszystkie bolączki. Ale to taki symbol reprezentujący w ogóle całą długą listę narzędzi informacyjno-komunikacyjnych, które powinny trafić do szkół i być tam używane na co dzień: cyfrowych aparatów fotograficznych, kamer, dyktafonów, iPodów, netbooków, itp.
Wracając do telefonów – niedawno opublikowano w Wielkiej Brytanii wyniki badania przeprowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu w Nottingham. Co się okazało? Telefony komórkowe mogą podnieść standard nauczania, jeżeli są wykorzystywane w szkole mądrze i kreatywnie. Prasa brytyjska opublikowała wyniki i zaraz podniosły się głosy oburzenia nauczycieli i litania narzekań na „wroga szkolnego“ numer jeden. Możnaby się pewnie spodziewać podobnej reakcji i w Polsce.
Ale naukowcy z Nottingham udowodnili, że uczniowie mogą wykorzystywać telefony (zwłaszcza te bardziej zaawansowane technologicznie) naprawdę z pożytkiem dla swojej nauki: wysyłać sobie fragmenty prac, prowadzić pamiętniki i mini blogi, wyszukiwać potrzebne informacje do rozwiązywania złożonych zadań i realizacji projektów, nagrywać wypowiedzi przy użyciu funkcji dyktafonu lub kamery. Rozwiązywać zagadki (np. z literatury) i testy. Zbierać dane i wymieniać się informacjami. Analizować wiersze i dzieła literatury, a nawet przechowywać ich fragmenty. Pisać notatki, które mają zawsze ze sobą (niektórzy uczniowie w Wielkiej Brytanii zaczęli wręcz prowadzić swoje e-zeszyty w telefonach i przenosić ich zawartość do swoich komputerów).
Można, ale trzeba chcieć. Jak powiedział jeden z angielskich nauczycieli, który korzysta z pomocy telefonów na lekcjach, czas przestać traktować telefony jako narzędzia destrukcji – nauczyciele muszą w nich dostrzec przyjazne uczniom narzędzia służące również do edukacji.
(Źródło: The Guardian, opr. własne)
(Źródło: The Guardian, opr. własne)