Kongres Obywatelski, który odbył się wczoraj w Warszawie pod hasłem „Postawy i umiejętności kluczem do rozwoju Polaków i Polski“ jest inicjatywą unikalną w kalendarzu polskich debat poświęconych sprawom edukacji. Przybyła nań rekordowa liczba uczestników i to jest wielki sukces organizatorów, a jednocześnie dowód, że powiększa się grupa osób, które chcą rozmawiać o wielowymiarowym rozwoju Polski i Polaków, także w kontekście edukacji (przez całe życie) i oświaty. To też dobry temat na Święto Niepodległości.
Podczas Kongresu padło wiele ciekawych wypowiedzi, które będziemy prezentować w nadchodzącym tygodniu (m. in. Jana Englerta i Zofii Noceti-Klepackiej). Teraz natomiast chciałbym skoncentrować się na największej sesji Kongresu poświęconej przyszłości polskiej edukacji.
Uczestniczyłem w sesji tematycznej, która była o tyle ciekawa, że oprócz prelegentów wypowiedziało się kilkadziesiąt osób z sali. Całość zamknęła wypowiedź podsekretarza stanu w MEN Macieja Jakubowskiego.
Dość niepokojąco wybrzmiało wprowadzenie do dyskusji przez red. Edwina Bendyka z Polityki. Zwrócił on uwagę na najnowsze badania OECD dotyczące prognoz rozwoju krajów członkowskich tej organizacji w perspektywie do 2060 r. Wynika z nich, że niestety, jeśli nadal będziemy utrzymywać obecny kierunek rozwoju, staniemy się wskutek zmian demograficznych drugim najstarszym (po Włoszech) i jednym z najbardziej zacofanych krajów członkowskich w tej organizacji. Demografia jest nieubłagana i w związku z tym musimy postawić na innowacyjność i edukację.
Twórzmy warunki do uczenia się
Robert Firmhofer, dyrektor Centrum Nauki Kopernik, zwracał uwagę, że wyzwanie edukacyjne Polski polega na kształceniu umiejętności i wzmacnianiu odpowiedzialności uczniów za własne uczenie się, nie zaś na przelewaniu wiedzy do głowy uczniów przez nauczyciela. Dlatego musimy tworzyć warunki uczniom, aby mogli się uczyć w sposób przyjemny, efektywny, radosny. Nie tylko w szkole, bo być może znacznie przeceniamy rolę szkoły i szkolnictwa w procesie edukacji. Dziś uczymy się przede wszystkim poza szkołą i w znacznie szerszym wymiarze czasowym. Do systemu uczenia się musimy zaliczyć obok szkoły także książki, internet, media, w końcu i pracę.
Dyrektor Firmhofer przypomniał amerykańską inicjatywę Partnerstwa na rzecz Umiejętności XXI wieku. W Edunewsie pisaliśmy o niej wielokrotnie (patrz - dokładnie 11.11.2008 – Mapa społecznych umiejętności XXI wieku, także Umiejętności XXI wieku w nauczaniu języka angielskiego i Odpowiednie środowisko edukacyjne wpływa na jakość i wyniki edukacji) - jest to inicjatywa, która być może przydałaby się w Polsce, jako szeroka koalicja podmiotów zaangażowanych w rozwój kompetencji Polaków.
Jest dobrze, szukajmy mądrości
Osiągnięć obecnego systemu edukacji bronił prof. Zbigniew Marciniak z Uniwersytetu Warszawskiego, wskazując, że egzaminy zewnętrzne to jest wielkie osiągnięcie Polski, za które jesteśmy cenieni na świecie. Przekonywał, że nie ma uczenia się, bez sygnału idącego do mózgu ucznia, że już się nauczył. A ten efekt dają wyniki egzaminów, które pozwalają nawet słabszemu (z ocen) uczniowi zdać lepiej, niż tego mógł się spodziewać. Zdaniem prof. Marciniaka egzaminy zewnętrzne to pomiar, który służy samemu uczniowi. Jeśli zaś chodzi o uczenie „pod testy“ i pod egzamin końcowy, wychodzi na to, że jest to błędna interpretacja zamysłu i błędna praktyka... nauczycieli. Wypowiedź ta wywołała chyba największe wzburzenie wśród ponad 300 osób uczestniczących w sesji...
Prof. Marciniak nawoływał również do poszukiwania mądrości i uczenia tej mądrości na wszystkich szczeblach edukacji szkolnej. Także z pomocą nowoczesnych narzędzi technologicznych, jednak z zastrzeżeniem, że są to jedynie narzędzia, a nie determinanty modernizacji szkolnictwa.
Scenariusze dla polskiej szkoły
Bardzo ciekawy wywód zaprezentował prof. Tomasz Szkudlarek z Uniwersytetu Gdańskiego: „Szkoła jest jaka jest, bo my tacy jestesmy“. Deficyty edukacji to nie są deficyty systemu edukacji, ale calego systemu kulturowego, w którym wszyscy funkcjonujemy. W systemie kultury są pewne cechy, które powodują, że szkoła reprodukuje pewne cechy i postawy. Sami wytwarzamy bariery dla innowacyjności systemu. Było to widać choćby przy dyskusji na temat nauczania historii. Czy bardziej nam zależy na tożsamości narodowej, czy na innowacjach?
Prof. Szkudlarek zwrócił uwagę, że system egzaminowania jest oczywiście bardzo ważny, ale... służy też wartościowaniu szkół, czego wolelibyśmy uniknąć. W oparciu o wyniki egzaminów tworzymy wizje lepszych szkół, regionów, uczniów, itp. I to musi uruchamiać myślenie „pod testy“, bo każdy chce się zaliczyć do tych lepszych. Zaczyna się proces segregacji i tworzy się coś w rodzaju kulturowego apartheidu, szkoła przestaje działać jako instytucja wyrównująca szanse edukacyjne. Uwaga, de facto zmierzamy spowrotem w kierunku społeczeństwa feudalnego.
Wypowiedź prof. Szkudlarka:
Testocentryzm
Jako kolejny zabrał głos Jacek Strzemieczny, szef Centrum Edukacji Obywatelskiej. Rozwinął on myśli zawarte w opublikowanej wczoraj prezentacji (patrz: Skończyć z testocentryzmem), podkreślając, że oczywiście sprawdzanie wiedzy jest w edukacji ważne, ale nie w tym problem, tylko w skutkach, jakie niesie ze sobą obecny system. A te są niepokojące – wypaczona zostaje praca szkoły, pracuje się właśnie „pod testy“. Z badań międzynarodowych (np. Hattie, Visible learning, 2009) wynika, że najlepiej poprawiają jakość edukacji te kraje, które właśnie NIE stawiają na egzaminy wewnętrzne. Bo nie da się w tych egzaminach sprawdzić mądrości, o której mówił prof. Marciniak. Przecież my sprawdzamy tylko proste algorytmy, prostą wiedzę. Obecny system odwraca uwagę od uczenia się, a kieruje główny wysiłek w stronę przygotowania do testów.
Dochodzi do tego zła praktyka szkół, które oczekują, że ich uczniowie wypadną świetnie na egzaminie (to nawiązanie do tego, o czym mówił prof. Szkudlarek, czyli wyścigu rankingu i segregacji). Zdaniem Strzemiecznego musimy zmodyfikować obecny system egzaminacyjny, aby zmalała uciskająca rola testów. Zmieńmy paradygmat myślenia o szkole: standardy ->nalewanie wiedzy -> testy -> nagrody i kary -> lepsze wyniki – zdaniem Jacka Strzemiecznego to absolutnie błędny pogląd na edukację.
A czego potrzebujemy? W edukacji powinna nastapić profesonalizacja podobna do tej, od wieków następowała w medycynie. Już średniowieczni lekarze współpracowali ze sobą, aby lepiej leczyć. Idea szpitali klinicznych, gdzie nad przypadkami chorobowymi pracują całe zespoły, powinna nas skłonić zdaniem Strzemiecznego do poszukiwania podobnej kultury pracy w szkole. Brakuje nam współpracy nauczycieli i wspólnego rozwiazywania problemów szkoły i uczniów. Budujmy kulturę zaufania, współpracujmy, razem oglądajmy to, co dzieje się w szkole, razem szukajmy rozwiązań. Wówczas szkoła będzie lepsza.
Zarejestrowana wypowiedź Jacka Strzmiecznego:
Po wypowiedziach prelegentów głos zabrało kilkadziesiąt osób z sali. Trudno je tu wszystkie przytoczyć, ale kilka z nich warto wspomnieć i skomentować.
Wiesław Mariański pytał o sens debaty edukacyjnej podczas Kongresu. I to jest chyba bardzo ważne pytanie. Bo spotykać się możemy bez końca, bez końca też możemy narzekać. Ale idea obywatelskiej odpowiedzialności za edukację nabrałaby większego sensu wówczas, gdyby Kongres Obywatelski faktycznie „wyprodukował“ zestaw rekomendacji lub propozycji zmian, stał się rzeczywistym i silnym ruchem, którego idee i pomysły Ministerstwo Edukacji powinno brać pod rozwagę. Na razie jest to tylko debatowanie o stanie edukacji, ale bez wpływu na realną politykę oświatową.
Zwracała na to również uwagę Zofia Grudzińska, nauczycielka z Nidzicy, mówiąc: „Moja rzeczywistość nie jest rzeczywistością ministerstwa edukacji. Uczę w coraz większym obozie koncentracyjnym, w którym rozlicza się nas z dupereli (...) Zróbmy ze szkoły jakieś ludzkie środowisko. Zamiast testów dajmy radość uczenia się! Dlaczego uczniowie po południu są radośniejsi? Bo mają u nas prace nad projektami! Dlaczego nie mogą być radośni przed południem? Bo mamy przed sobą testy!“
W nawiązaniu do tej ostatniej wypowiedzi zwracano uwagę, że „paradoksalnie żyjemy w coraz mniejszej wolności. Także w szkole. Musimy i chcemy robić to, co jest dobre i mądre dla uczniów. Szkoła traci wolność przez biurokrację! Musimy walczyć o wolność dla nauczycieli!“.
Jak wspomniałem, całość dyskusji zamknęła wypowiedź podsekretarza stanu w MEN Macieja Jakubowskiego. Sprzeciwił się on postrzeganiu egzaminów zewnętrznych i testów jako tych złych elementów systemu edukacji, zwracając uwagę, że zmiany w polskiej edukacji są pozytywnie oceniane przez ekspertów międzynarodowych i że Polska jest wskazywana jako przykład kraju, który odnosi edukacyjny sukces. Przypomniał również, że polska szkoła i polski nauczyciel mają duży zakres autonomii, choć być może z niej nie korzystają.
Przybyłem, posłuchałem i... nadal nie wiem dokąd zmierzamy
Podczas tej debaty po raz kolejny miałem możliwość obserwowania konfrontacji poglądów nie-urzędników (nauczycieli, edukatorów) z poglądami oświatowych urzędników. Różnice stanowisk są daleko idące. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia? Urzędnicy bronią swojego punktu widzenia na oświatę, głosy praktyków nie pozostawiają suchej nitki na propozycjach ministerstwa. Klincz trwa i trwać będzie dopóki MEN nie zacznie poważniej wsłuchiwać się w głosy tych, którzy na edukacji znają się najlepiej, bo codziennie ją praktykują.
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)