Powinniśmy mieć szansę rozmawiać o edukacji szkolnej w jak najszerszym gronie, zwłaszcza gdy podejmowane są decyzje, które dotyczą ogółu uczniów, nauczycieli, rodziców. Wczoraj na Uniwersytecie Warszawskim odbyła się prezentacja stanowisk i opinii zajmujących się edukacją organizacji i osób w sprawie wprowadzonych przez Parlament zmian w systemie oświaty. Każdy, kto zgłosił się poprzez stronę internetową, mógł zabrać głos w temacie przywrócenia obowiązku szkolnego w wieku 7 lat oraz zmiany zakresu kompetencji kuratora oświaty. Takiej prezentacji zabrakło w Sejmie i Senacie, które nie były zainteresowane konsultacjami społecznymi podczas procedowania zmian w ustawie. Prezentujemy dziś zapis kilkudziesięciu wystąpień.
Jak wyjaśnił na początku Jakub Wygnański z Pracowni Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia” – przyjęta formuła, wysłuchania obywatelskiego, jest elementem konsultacji publicznych. Jest to jedna z tych rzadkich sytuacji, w której decydenci są w sytuacji słuchania, a nie mówienia. Wysłuchanie nie jest samo w sobie debatą, nie ma tu dyskusji. Ma na celu przede wszystkim zaprezentowanie opracowanych stanowisk i opinii.
Iga Kazimierczyk, Fundacja Przestrzeń dla Edukacji – po co nam to spotkanie? Mimo że już wszystko podpisane, warto takie spotkanie zorganizować. Powinniśmy rozmawiać o oświacie publicznej. Dyskusja o edukacji i szkole jest bardzo ważna – uczenie się bierze się przecież z tego, że rozmawiamy, dyskutujemy, spieramy się. Łączy nas troska, aby o tej edukacji rozmawiać w sposób jawny, transparentny, włączający, a nie wykluczający.
Marzena Machałek, poseł PIS na Sejm RP i poseł sprawozdawca w sprawie ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty – musimy dyskutować, rozmawiać i wypracowywać stanowiska. Wysłuchiwanie obywateli – szkoda oczywiście, że obywatele nie zostali wysłuchani przy obniżaniu wieku szkolnego kilka lat temu. Projekty demokratyczne też były odrzucane przez sejm, miliony podpisów poszły do kosza. Naszym celem było naprawienie tego stanu rzeczy, przywrócenie obowiązku szkolnego dla siedmiolatków i wzmocnienie pozycji kuratora. Dziecko 6-letnie może iść do szkoły pod warunkiem, że przedtem korzystało z edukacji przedszkolnej. „Pośpiech był konieczny, aby samorządy zdążyły się przygotować od września 2016. Jestem przekonana, że jest to bardzo wolnościowa ustawa.” Nie wierzę, że jakikolwiek rodzic będzie chciał zostawić dziecko drugi raz w pierwszej czy drugiej klasie bez ważnego powodu. „My zachęcamy do edukacji, zachęcamy do tego żeby dzieci 6-letnie się uczyły, ale wybór pozostawiamy rodzicom.” Jeśli coś się naprawia, są tego zawsze jakieś koszty. To jest jednak wynik tego, że kiedyś przygotowano tę reformę nie słuchając rodziców.
W sprawie kompetencji kuratora oświaty - kilka lat temu mówiliśmy, że zabranie kompetencji kuratorom w gruncie rzeczy uderza w samorządy. „Dzięki tej zmianie samorządy i kuratoria będą lepiej współpracować. Duża dyskusja na temat systemu oświaty przed nami już wkrótce. Dzisiejsze spotkanie też jest elementem tej dyskusji.”
Elżbieta Tołwińska-Królikowska, Federacja Inicjatyw Oświatowych – spójrzmy na dane: na wsi jest ponad dwa razy więcej szkół podstawowych (8635) niż w mieście (4047), choć oczywiście uczy się w nich mniej uczniów (ok. 837 tys.) niż w miastach (ok. 1,3 mln; dane z r. szk. 2013/2014). Prawo jest tworzone „miastocentryczne” – 40% ludności w Polsce mieszka na terenach wiejskich, ale o tym w Warszawie nie pamiętamy. Domagamy się konsultowania z środowiskami wiejskimi zmian edukacji i rzetelnego analizowania skutków dla wiejskich gmin. Każdy problem w gminie wiejskiej odbije się na każdym mieszkańcu wsi i to najczęściej w sposób finansowy.
Anna Wiłkomirska, Uniwersytet Warszawski, Wydział Pedagogiczny – mamy długą historię angażowania się w opiniowanie reform, przeważnie były krytyczne. Stanowisko UW powstawało w sposób demokratyczny, jako stanowisko całego wydziału. Natura edukacji jest niezmienna – podlega ona ciągłym reformom. Na szczęście do tej pory część zmian była monitorowana pod kątem naukowym. Wydaje się, że wnioski płynące z tych badań powinny stać się podstawą dla podejmowania kolejnych zmian. Zmiany powinny mieć przecież merytoryczne uzasadnienie. Obecne zmiany w USO nie mają takiego uzasadnienia. Nie da się z całego systemu usunąć jednego elementu bez konsekwencji dla całości. Powinno też uwzględniać szersze spektrum – konsekwencji dla funkcjonowania państwa, gospodarki, systemu społecznego. „Wracamy niestety do tego, co było w PRL – kształcenia do porażki, a nie do sukcesu. Jestem gotowa do merytorycznej dyskusji na ten temat.”
Teresa Misiuk, Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność – udało się rządowi doprowadzić USO do stanu, który jest kompletnie nieczytelny. Trzeba napisać USO od nowa. Skupię się na kompetencjach kuratorów – „w Polsce udało się doprowadzić do tego, że mamy tyle polityk oświatowych, ile samorządów” To niedobry stan faktyczny, więc dobrze, że kurator będzie teraz miał więcej kompetencji. Oczekujemy rzeczowej, merytorycznej, ponadpartyjnej debaty. Dlaczego dopiero teraz rozmawiamy?
Marek Pleśniar, OSKKO – nasza organizacja zrzesza 5000 dyrektorów szkół i urzędników oświatowych. Kluczowe dla nas jest uznanie prawa rodziców do decydowania o posłaniu dziecka do szkoły. System powinien być tak nastawiony, aby przede wszystkim jednak to dzieci 6-letnie mogły pójść do szkoły. I nie powinno się tego osłabiać jakimiś dodatkowymi procedurami. Za mało się pochylono nad sytuacją małych dzieci od 3 roku życia. One stracą teraz najwięcej. Trzeba raz a dobrze stworzyć system i nie zaburzać go późniejszymi zmianami. Potrzeba mądrego przygotowania jakichkolwiek zmian. Nie jest nam znana analiza skutków finansowych obecnej zmiany. OSSKO uważa, że obecnie szkoły są przygotowane na 6-latków. Nadal trzeba inwestować w nauczycieli, ale państwo po raz czwarty rok z rzędu blokuje ustawowo przewidziane środki na dokształcanie (obcinając ich wysokość z 1% do 0,5%).
Zofia Grudzińska, Obywatele dla Edukacji – nie jest uzasadnione twierdzenie, że obniżenie wieku szkolnego przeprowadzono wbrew rodzicom…Większość posłała jednak dzieci do szkół bez protestowania. Nie jest istotne, czy do szkoły idzie sześcio- czy siedmiolatek. Nie ma takiej koncepcji rozwoju dziecka, która operowałaby konkretnymi rocznikami. Mamy wiele badań pokazujących, że doświadczenia szkolne są przyczyną powstawania zaawansowanych kompetencji poznawczych. Czyli szkoła jednak uczy. Na terenach wiejskich jest wielki problem z przedszkolami. Dzieci zostają w domu, zamiast iść do przedszkola. Dla nich wcześniejsze rozpoczęcie edukacji jest korzystne, mogą się rozwijać. Tymczasem, jeśli w prawie zapiszemy, że dziecko idzie do szkoły w wieku 7 lat, to rodzice na wsi poślą je do szkoły w tym właśnie wieku. Nie będą walczyć o wcześniejsze rozpoczęcie edukacji. Takie dzieci stracą na zmianie najwięcej. Jesteśmy za utrzymaniem obowiązku szkolnego dla wieku 6 lat.
Magdalena Milczewska, Fundacja Przestrzeń dla Edukacji. Kluczowym pytaniem jest to o jakość i cele edukacji, a nie miejsce czy czas rozpoczęcia edukacji. Mamy ciągle niedostateczny poziom opieki świetlicowej w szkołach. A dzieci spędzają w nich dużo czasu. Skupię się jednak na przedszkolach. Podwyższenie obowiązku przedszkolnego z 5 do 6 lat jest zmianą niekorzystną. Musimy mówić o dobrym wychowaniu przedszkolnym, więc warto inwestować w przedszkola. Zauważamy tu problem braku kontroli nad jakością podręczników. Materiały powinny być wsparciem dla nauczycieli, a nie instrukcją. Jeśli chodzi o szkołę, to celem jest zapewnienie najlepszych warunków rozwoju – powinniśmy wrócić do dyskusji na temat metod i jakości oceniania w I etapie kształcenia. Silny akcent powinniśmy położyć na rolę rodziców w szkole – została pominięta idea współpracy między szkołą a rodzicami. Może MEN spróbowałoby zainspirować współpracę między szkołami a rodzicami?
Sławomir Broniarz, Związek Nauczycielstwa Polskiego. W zasadzie w większości zgadzam się z przedmówcami. Zauważalne od dawna jest upolitycznienie dyskusji o oświacie. Debata powinna być początkiem dyskusji jaka jest rola edukacji i jakimi wartościami dodanymi cechuje się edukacja w kontekście rozwoju społecznego. Jesteśmy zdecydowanie za obniżeniem wieku szkolnego do 6 lat i wzmacnianiem edukacji przedszkolnej. „De facto łatając teraz jedną dziurę tworzymy pięć następnych”. Większość rodziców nie pośle teraz dzieci do szkół (bo im się nie będzie chciało) - dajemy bowiem sygnał, że jak zapisano że posyłamy w wieku 7 lat, to dostosują się niestety, nawet jeśli będzie to niedobre dla dziecka. Opowiadamy się także za gimnazjami.
Teresa Wargocka, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Trzeba zacząć od początku. Nie było wysłuchania, bo taka debata toczyła się od kilku lat. Z tej debaty można było wysnuć wnioski, że środowisko rodziców, nauczycieli i naukowców jest podzielone. Po kilku latach stwierdziliśmy, że stan jest niezadowalający. W miastach skutkiem reformy jest dwuzmianowy tryb nauczania w klasach I-III, a opieka świetlicowa niewystarczająca. Ustawa pomaga podjąć indywidualne decyzje. „Trzeba troszeczkę znać system oświaty, być praktykiem i nauczycielem, aby wiedzieć jak wygląda indywidualna praca z dzieckiem, jaki mamy stan pracy w tym zakresie. Jest tak jak jest…” Jeśli rodzic uważa, że jego dziecko ma problemy w szkole, to może skorzystać i posłać dziecko ponownie do klasy I. Chciałabym, aby rodzice mogli sami bez nacisku podjąć decyzję, aby rodzic kierował się dobrem swojego dziecka. Potrzebna jest poważna, merytoryczna debata o oświacie. Pani minister Anna Zalewska zapowiedziała, że będzie ona trwała co najmniej pół roku.
Maria Prosińska-Jackl, Społeczne Towarzystwo Oświatowe. STO ma dobre doświadczenia z edukacją sześciolatków. Generalnie większość dyrektorów i nauczycieli jest przekonana, że to dobry moment rozpoczęcia nauki. Uważam, że przedszkola powinny oferować opiekę już dwuletnim dzieciom, aby rodzice mogli skupić się na pracy. Pierwsze lata nauki dziecka określają stosunek do nauki na całe życie. W tym pierwszym okresie pokażmy że nauka to nie jest jakiś obowiązek, ale jakaś wspaniała przygoda, która teraz się zaczyna. Nauczyciele powinni potrafić to przekazywać małym dzieciom – zaszczepić radość nauki. Prawdopodobnie nie wszyscy to rozumieją: „Ratuj maluchy” – dla mnie to oburzające sformułowanie. Wbrew edukacji. Dzieci to są istoty rozumne – dzieci już od początku będą się bać szkoły, skoro trzeba je ratować przed pójściem do niej. Niektórzy rodzice tego nie rozumieją… „Ale skoro ważniejsza jest wysokość krzesła niż poznawanie świata…” – to co się dziwić.
Vyacheslav Melnyk, Kampania Przeciw Homofobii. Szkoły powinny być wolne od polityki, ale i wolne od jakiejkolwiek dyskryminacji. Za to powinien odpowiadać kurator. Czy będzie za to odpowiadał kurator powoływany przez MEN? Ustawodawca nie ma pomysłu na rozwój szkoły antydyskryminacyjnej, otwartej i bezpiecznej.
Jarosław Pytlak, Zespół Szkół STO na Bemowie w Warszawie. Dwie refleksje: 1) fajnie że ktoś myśli o budowaniu systemu, ale w dobie demokracji twitterowej nie jest to możliwe. Dziś metoda jest taka: jest pomysł, no to realizujemy. Nie ma znaczenia, że szybko i na kolanie, jak np. z „Elementarzem” dla klas I. To duży błąd podejścia. 2) Wiele osób jest takich, które czują się dziś zdruzgotane sytuacją, w której się znajdujemy. Rozumiem te osoby, ja też czułem się zdruzgotany, gdy środowisko rodziców z akcji „Ratuj maluchy” było wyrzucane ze swoimi argumentami poza margines – zawsze byłem zwolennikiem sześciolatków w przedszkolu i nigdy tego nie ukrywałem. Moje marzenie: marzy mi się, żeby partie polityczne, związki zawodowe, organizacje pozarządowe wspólnie podjęły wysiłek, np. „budujemy trzy tysiące przedszkoli na trzecie tysiąclecie”. Tak, budujmy przedszkola!
Joanna Kluzik-Rostkowska, poseł na Sejm RP, PO. Ta reforma będzie kosztowała bardzo wiele wysiłku, pieniędzy i zamieszania. I ona jest zupełnie obok tego, co w edukacji powinno się zrobić. Jeśli mamy dobrego nauczyciela, to sobie poradzi nawet w tej zmianie. Ale taki, co sobie nie radzi, nadal będzie miał ten sam problem co wcześniej, nawet z siedmiolatkiem. O tym w ogóle nie mówimy, co zrobić, żeby pomóc nauczycielom, jak ich rozwinąć, zmotywować.
Kinga Gajewska, poseł na Sejm RP, PO. „Polityka powinna opierać się na badaniach”. Zmiana w ustawie nie została pod tym kątem dobrze przygotowana.
Dorota Zagrodzka, Krajowe Forum Oświaty Niepublicznej – w momencie, w którym sytuacja się ustabilizowała, podejmuje się kolejną zmianę ponownie powodując destabilizację w oświacie. Obecna zmiana ustawy jest chaosem - brak w niej logiki. Obecna podstawa programowa zakłada, że nauka rozpoczyna się w wielu 6 lat, a teraz ani rodzice ani nauczyciele nie wiedzą, czy będą od września uczyli na podstawie nowej PP, czy starej. Tempo pracy ponownie będzie bardzo wysokie i jakość ewentualnej nowej PP jest pod znakiem zapytania. Nauczyciele nie wiedzą, jakie wymagania będą postawione przed pierwszakami. Może to niekorzystnie wpłynąć na kolejne roczników uczniów.
Jacek Strzemieczny, Centrum Edukacji Obywatelskiej. Koszty transakcyjne, jakie się łączą z każdą zmianą – są zawsze bardzo duże. Dla jakich dzieci ta edukacja w systemie szkolnym jest odpowiednia? Temat jest bardzo upolityczniony – politycy traktują sprawy edukacji jako element własnej wizji polityki. Od wielu lat robią, co chcą. Wbrew pozorom konsekwencji jednak nie ponoszą politycy. My je ponosimy, szkoły je ponoszą. Politycy powinni z większą świadomością podchodzić do zmian w oświacie. Uważam, że system klasowo-lekcyjny ogólnie nie sprzyja edukacji sześciolatków. Uważam, że miejscem lepszym dla sześciolatków są przedszkola. Musimy myśleć całościowo o kulturze edukacyjnej szkół, do których trafiają. Może się zdarzyć (zwłaszcza w szkole gorzej przygotowanej), że różnice między dziećmi będą wzrastać. A chcieliśmy przecież wyrównywać szanse…
Piotr Kołodziejczyk, rodzic. Mam żal, że ten olbrzymi zapał, jaki powstał przy akcji „Ratuj maluchy”, został skierowany przeciw szkole. Trzeba było inaczej, właśnie pokazać, że szkoła może być dobrym miejscem. Raczej trzeba zmieniać szkołę, a nie chronić przed nią dzieci. Trzeba zacząć stawiać pytanie – czy może być tak, że jednak to szkoła nie daje rady, a nie dziecko? Dla kogo jest szkoła? To cały system musi być dostosowany do tego jednego dziecka. Żałuję, że rodzice skupieni wokół „Ratuj maluchy” nie przejęli aktywności w radach rodziców i w ten sposób nie wpłynęli na swoje szkoły.
Anna Zielińska, Uniwersytet Warszawski, Wydział Pedagogiczny. Pytanie o dzieci ze środowisk wiejskich. Jeśli one trafią rok później do przedszkola, wiele one stracą. Dlaczego jest potrzebna zgoda kuratora przy założeniu szkoły przez inny podmiot niż samorząd lokalny. Przecież to brak zaufania do rodziców.
Mirosława Dziemianowicz, Wydział Nauk Pedagogicznych, Dolnośląska Szkoła Wyższa. Akcja „Ratuj maluchy” – brakuje mi ostatniego członu – „przed czym?” Przed edukacją nie można nikogo ratować. To wartość autoteliczna. W debacie publicznej w Polsce mówi się o edukacji ciągle instrumentalnie: to koszty, to miejsca, to przygotowanie do życia itp. A edukacja to rozwój, przygotowanie do rozwoju dziecka. Dzięki edukacji rozwijamy się społecznie i intelektualnie, stajemy się obywatelami, którzy potrafią mówić we własnym imieniu. Pytanie czy do szkoły ma iść 6-cio czy 7-latek jest pytaniem zastępczym. Nie znam żadnych badań, które dowodzą, że wieku 7 lat nagle następuje jakieś oświecenie, dzięki któremu możemy puścić dziecko do szkoły. Debata „Ratuj maluchy” pokazała olbrzymi lęk przed szkołą!!! Musimy zmieniać szkołę, ale nikogo przed edukacją szkolną nie ratować i nie bronić!
Włodzimierz Paszyński, Urząd Miasta St. Warszawy – reforma 1999 r. nie była wystarczająco przemyślana i część formułowanych wówczas krytycznych uwag, do dziś pozostaje aktualna. Musimy jednak rozmawiać o perspektywie wieloletniej, bo tylko w tej perspektywie możemy rozmawiać o edukacji. Struktura systemu i organizacyjne rozwiązania zawsze powinny być kwestią wtórną wobec działań programowych. Powinniśmy odstąpić od groźnych działań. Obowiązkiem państwa jest tworzenie sprzyjających rozwojowi warunków, dlatego powinno pozostawić się rozwiązania dotychczasowe. W ubiegłych latach dokonały się zmiany w szkołach. Obecnie zmiany są deprecjonowaniem osiągnięć polskiej szkoły. Zmiany zostały też podjęte bez jakichkolwiek konsultacji z samorządami. W samej Warszawie oznaczają zagrożenie likwidacją 1200 etatów nauczycieli, a zmiany w wysokości dotacji oświatowej dla Warszawy to około 80 milionów złotych mniej. Wszystkie znane mi samorządowe jednostki i organizacje zajęły wyłącznie negatywne stanowiska w sprawie zmian w USO.
Krzysztof Mazur, badacz. Problem posyłania 6-latków do szkół wróci za chwilę ponownie. Wówczas powinniśmy go rozważać w powiązaniu z inną zmianą – koniecznością wprowadzenia 10 letniej edukacji powszechnej. Moja propozycja – np. 3 letnia szkoła podstawowa (lub 4-letnie) – 7 (lub 6) lat gimnazjum. Szkoła niech organizuje zajęcia dydaktyczne od godz. 8 do 16 tej – i nie mówię tu o świetlicach. Coś ze świetlicami zróbmy bo to są przechowalnie. Zastąpmy je ofertą szkoły, zastanówmy się jak zmienić program nauczania.
Krzysztof Konarzewski, badacz edukacji. Sytuacja nie jest moim zdaniem dobra: mamy do czynienia ze „szkodnictwem bezinteresownym”. Czyni się jakieś zmiany, nie mając wiedzy, co się dokładnie czyni i jakie będą następstwa. Nawet nie chce się tego wiedzieć. Akurat w następnym roku szkolnym mielibyśmy sytuację, że zaczęlibyśmy odcinać kupony od dobrej zmiany kilka lat temu. Bo dwa lata pierwsze były różne i trudne. Ale od września 2016 wreszcie szkoła byłaby dopasowana do 6-latków. A teraz PIS mówi nam, że to poświęcenie i ofiara była niepotrzebna. „Po co to robimy?” – poproszę o rzetelną odpowiedź na pytanie. „Inaczej pomyślę sobie, że panem prezesem Kaczyńskim i panią minister edukacji kieruje tylko nienawiść do tego kraju i jego dzieci”.
Michał Sitek, Instytut Badań Edukacyjnych. Mamy wiele danych z rozmaitych analiz. Ale nikt z rządu i parlamentu nie zgłosił się do IBE po tą wiedzę. Dane są dostępne. Wynika z nich, że jest wiele sześciolatków, które rozwojowo prześcigają siedmiolatków. Bardzo duże znaczenie ma status społeczno-ekonomiczny i kapitał kulturowy. Ten status o wiele więcej mówi o gotowości szkolnej niż wiek dzieci. Jednym ze sposobów na wzmocnienie rozwoju dzieci było objęcie zinstytucjonalizowaną opieką przygotowującą do szkoły pięciolatków. Pozostawianie 6-latków w przedszkolach stwarza więcej niebezpieczeństw dla dzieci z terenów wiejskich, co prowadzi do nierówności edukacyjnych. Narzędzia, którymi dysponują poradnie psychologiczno-pedagogiczne są przestarzałe – nie dają dobrych sposobów mierzenia gotowości szkolnej dziecka. Jeśli chcemy dawać rodzicom wolność wyboru, dajmy im też narzędzia wsparcia, żeby podejmowali dobre decyzje dla dziecka. Podobnie jest problem z nauczycielami w klasach I-szych. Pomóżmy im lepiej uczyć.
Ligia Krajewska, KOD. Już samorządom obcięto 22 milionów zł, ale pamiętajmy, że samorządy dostaną tyle pieniędzy, ile faktycznie pójdzie dzieci do szkół. Moim zdaniem pięciolatki z terenów wiejskich są stracone. Nie ma nic gorszego dla dziecka, jeśli ono w pierwszym etapie edukacji ponosi porażkę.
Elżbieta Piotrowska-Gromniak, Stowarzyszenie Rodzice w Edukacji. Wspieraliśmy rodziców, gdy nastąpiło obniżenie obowiązku szkolnego. Zależy nam teraz na tym, żeby rodzice, którzy już się włączyli w prace szkoły, żeby się nie zniechęcili. Obecnie obserwujemy w szkole burzenie zaufania rodziców do państwa. Pod apelem „Ratuj maluchy” podpisała się jednak mniejszość rodziców, których w Polsce jest 7 milionów. Nie ma sensu burzyć i zaczynać od nowa. Apelujemy o dialog ze wszystkimi rodzicami.
Rafał Szymczak, Obywatele Nauki. Zbyt duże tempo wprowadzania zmian, chaos, pusty rocznik. Duże koszty dla samorządów. Administracyjne ograniczenie możliwości tworzenia szkół. Najgorzej będzie w przedszkolach. Złe rozpoczęcie w przedszkolu przełoży się potem na inne etapy kształcenia . Dlatego problem z 3 latkami jest poważny – ok. 400 tys. dzieci zostanie poszkodowanych przez zmianę. W wielu miastach zabranie miejsc dla 3-latków (z zaprezentowanych danych wynika, że najgorzej będzie w województwach: pomorskim, warmińsko-mazurskim, małopolskim, podkarpackim, śląskim, świętokrzyskim i w Warszawie.
Justyna Gluzman, Forum od Nowa. Zajmujemy się projektowaniem zmian w samorządzie terytorialnym. Zmianę USO postrzegamy negatywnie. Każda zmiana generuje koszty. W tym przypadku nie ma analizy (bo projekt poselski nie wymaga) i nie wiadomo jaki jest cel zmiany. Szacujemy, że będzie bardzo kosztowna dla samorządów. Nie ma możliwości uniknięcia zwolnień nauczycieli. Samorządy będą musiały ponownie optymalizować strukturę oświatową. Obawiam się, że na terenach wiejskich będziemy mieć szkoły zamykane. Jako rodzic obserwuję chaos od kilku lat. Reforma obniżenie wieku szkolnego wprowadzona była bardzo nieudolnie. Sytuacja zaczęła się jednak stabilizować. Z punktu widzenia rodzica ta sytuacja to kpina z obywateli.
Grażyna Kilbach, Federacja Stowarzyszeń Nauczycielskich. „Jak to się dzieje, że dzieci są tak inteligentne, a dorośli już nie?”... Proponujemy pięć konkretnych rozwiązań, które wpływają na podniesienie jakości: 1) skończenie z hasłowym traktowaniem indywidualizacji nauczania, np. poprzez zatrudnienie nauczyciela wspomagającego; 2) w mniejszych klasach systematycznie stosowanie oceniania kształtującego; 3) zatrudnienie w każdej szkole na pełny etap pedagoga, logopedy, psychologa, aby przygotować emocjonalnie młodego człowieka; 4) stosujmy sprawdzone przykłady i dobre praktyki refleksyjnych nauczycieli; 5) praca nad zdrowym rozwojem dziecka powinna zaczynać się już w domu. Zaniedbania są tu poważne – należy wspierać rodziny, bezpłatna opieka przedszkolna od 3 roku życia. Obecna ustawa nie gwarantuje że sześciolatki zostaną przyjęte do szkoły, nawet jak rodzice chcą.
Mikołaj Herbst, Uniwersytet Warszawski i Instytut Badań Edukacyjnych. Wiek rekrutacji do klasy I jest sprawą drugorzędną. Główne wyzwanie – czy nauczyciele i szkoły są przygotowane na przyjęcie dziecka. Nowej zmianie nie towarzyszy żadna refleksja. Potrzebujemy polityki opartej na wiedzy, a nie na „widzimisię”. Gdybym był na miejscu kierownictwa MEN, pozwoliłbym wybierać rodzicom wybierać, ale utrzymałbym obowiązek szkolny na poziomie 6 lat. Tylko tak elastyczne rozwiązanie przyniosłoby pokój między rodzicami i urzędnikami.
Krzysztof Olędzki, portal Prawa-Dziecka.pl. Zabrakło mi prostej infografiki, która tłumaczyłaby na czym polegają zmiany. Proponuję w ogóle zlikwidować system edukacji, jako pewien przeżytek. Pozwólmy rodzicom w ogóle wybierać, jak uczyć (np. edukacja domowa).
Małgorzata Lewandowska, mieszkanka wsi: w każdej wsi powinno być przedszkole, nawet jeśli to będzie kilkoro dzieci. Tego najbardziej brakuje.
***
Polecamy także lekturę opinii i stanowisk w sprawie zmian w ustawie o systemie oświaty, które zostały zebrane przez organizatorów wysłuchania obywatelskiego w zakładce Materiały.
Spróbował ogarnąć i spisać: Marcin Polak...
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).