Jeśli to prawda, że chłopcy częściej kombinują, częściej zostają kompozytorami, muzykami jazzowymi, malarzami, perkusistami, konstruktorami, to może mają większą skłonność do przełamywania schematów i stereotypów, do podejmowania ryzyka, działań niezależnych, do wchodzenia w spór, do wyrażania sprzeciwu, do buntu i walki?
Jeśli tak jest, to co teraz? Prawie wszyscy nauczyciele nie byli chłopcami. I nie są! Czy napotkaliśmy na sprzeczność?
Jeśli jest tak, jak pisze Julian Sawiński (patrz: Czy i jak uczyć w szkole kombinowania?), to wskazano jeden z czynników następujących zjawisk w szkole:
» | posłuszne wykonywanie wszelkich zarządzeń władz - bez oficjalnych komentarzy, sprzeciwu, buntu, żądań; |
» | brak samorządu nauczycielskiego (mają go lekarze, adwokaci, komornicy i inne grupy zawodowe); |
» | brak autentycznego dialogu, nauczyciele nie są partnerami dla władz, nie mają wpływu na sposób pracy szkoły; |
» | brak projektów, eksperymentów, wizji innej szkoły tworzonych przez nauczycieli. |
Czy można uczyć kombinowania w obecnej szkole? W szkole, w której nauczyciel, sterowany drobiazgowymi instrukcjami, ma tylko dwa cele: realizować sumiennie podstawę programową i nie podpaść. Co zmienić?
Należy walczyć o większą autonomię szkół, a nie o lepsze zarządzenia płynące z centrali. Żeby nauczyciele przestali zachowywać się jak podwładni cesarza. Co cesarz zarządzi - oni wykonują. Coś chcą usprawnić - postulują żeby władca wydał odpowiedni edykt.
Polska oświata idzie w poprzek naszej cywilizacji. Rozwija się gospodarka wolnorynkowa, firmy muszą rządzić się same, od pracowników oczekuje się samodzielności i inicjatywy. Rozwija się państwo demokratyczne, poszerza się samorządność, apeluje się o większą aktywność obywatelską. Wzrasta znaczenia praw i swobód obywatelskich. Wszyscy trąbią o dialogu: politycy, lekarze, sprzedawcy - stosują dialog lub muszą uczyć się jego.
Prawie nic z tego nie dociera do szkoły. Największa firma w Polsce - zarządzana drobiazgowo z centrali, inicjatywa pracowników tłamszona, brak dialogu, itd. Polska szkoła nie przystaje do otaczającej ją i szybko zmieniającej się rzeczywistości. Stąd tak ciężko pracuje się i uczy się w szkole. Szkoła publiczna staje się zakałą polskiego społeczeństwa, hamulcowym. I czy ona jest w stanie uczyć kombinowania?
Jeśli ktoś oczekuje, że politycy i MEN unowocześnią szkołę to myśli po staremu. Cesarz może tylko wydać kolejne pakiet zarządzeń, coraz bardziej szczegółowych i rozwijających bierność uczniów i nauczycieli.
Żeby nauczyciel mógł uczyć kombinowania, najpierw sam musi mieć możliwość tworzenia, przełamywania schematów. I nie może tego robić pod presją strachu przed dyrekcją i władzami oświatowymi.
Autonomia szkół – czy to jest w Polsce niemożliwe?