O edukacji mówi się dziś – bez wątpienia słusznie – że powinna trwać przez całe życie. O edukacji szkolnej natomiast – że traci znaczenie na rzecz innych form kształcenia i kształcenia się, co oczywiście też wydaje się prawdą. Trzeba jednak zauważyć, że edukacja szkolna trwa u nas długo, jest powszechna, obowiązkowa i obejmuje okres w rozwoju, w którym mózg jest najchłonniejszy.
Na dodatek jest to ciągle taka forma kształcenia, która ze swej istoty
pełnić ma funkcję ładotwórczą, co wprawdzie może się wydawać niemodne
jako oświeceniowe jeszcze, ale nie jest bez znaczenia dla ludzkiego
zadomowienia w świecie, zwłaszcza w konfrontacji z nadmiarem
różnowartościowych informacji oferowanych przez współczesną kulturę.
Jeśli jednak szkoła ma nie być wyłącznie przechowalnią dzieci i
młodzieży w wieku 6–18 lat, to lepiej ją chyba albo całkiem zlikwidować,
albo na nowo przemyśleć zadania i cele organizowanej w jej ramach
edukacji.
To zaś wymaga rozważenia napięć, które dzisiejszej szkoły dotyczą. Układają się one w szereg opozycji i można je przedstawić jako listę pytań:
To zaś wymaga rozważenia napięć, które dzisiejszej szkoły dotyczą. Układają się one w szereg opozycji i można je przedstawić jako listę pytań:
⇨ |
Jak wyważyć w szkole to co indywidualne (talenty, możliwości,
predyspozycje, zainteresowania, interesy uczniów) i to, co dotyczy
potrzeb wspólnotowych? |
⇨ |
Czy szkoła jest po to, by każdy mógł w niej rozwijać własne
potrzeby i możliwości edukacyjne, czy raczej jej zadaniem jest
pilnowanie, by wszyscy uczyli się tego samego? |
⇨ |
Czy istotniejsze jest podejmowanie w szkole współczesnych problemów
cywilizacyjnych, czy raczej ma ona funkcjonować jako „westalka
tradycji”, która dba o reprodukcję kultury? (bo kto ma to robić?) |
⇨ |
Czy w szkole na pierwszym miejscu powinny być eksponowane problemy
uniwersalne, klasyczne, czy raczej narodowe, lokalne, aktualne, doraźne? |
⇨ |
Czy w szkole mają dominować nastawienia i ujęcia przedmiotowe, czy
raczej podmiotowe? Czy ma ona „dostarczać” pewnego kwantum wiadomości,
czy raczej tworzyć sytuacje, w których uczący się sam zdobywa określoną
wiedzę, porządkuje ją i konstruuje? |
⇨ |
Jak szkoła traktuje uczniów? Jako tych, którym wyznacza się cele,
ćwicząc w ich realizacji, przydziela role do wypełnienia, zgodnie z
obowiązującymi w danej kulturze kryteriami, czy raczej ukazuje im świat
jako pole możliwości, spośród których mogą zgodnie ze swymi potrzebami
wybierać, wyznaczając sobie cele i zadania? |
⇨ |
Czy w szkole ważniejsze jest nastawienie na opanowanie wyznaczonego
materiału, czy raczej opanowanie narzędzi, które umożliwiają
samodzielną interpretację świata? |
⇨ |
Czy szkoła powinna nastawiać się na zapewnienie poczucia
bezpieczeństwa (pewność, świadomość tożsamości, zakorzenienia), czy
raczej wychowywać do wolności, która przekłada się na samodzielność
(rzucanie „na głęboką wodę”, niepewność – pamiętając, że wiedza się
multiplikuje, podlega falsyfikacji; tożsamość trzeba budować przez całe
życie; zakorzenienia nie dziedziczy się bez wysiłku, lecz wypracowuje)? |
⇨ |
Czy szkoła powinna być terytorium dominacji kultury druku (książka –
główne medium pamięci zbiorowej, kulturowej), czy raczej trzeba szkołę
podporządkować kulturze mediów elektronicznych (licząc się z badaniami
dotyczącymi związanej z tym aktywności i sposobu reagowania mózgu)? |
⇨ |
Jak budować spójny system, spójną koncepcję edukacyjną, a może wiele spójnych, równoważnych koncepcji edukacyjnych? |
⇨ |
Jak budować otwartość systemu edukacyjnego? |
⇨ |
Jak zapewnić ciągłość kształcenia ogólnego przy założeniu wieloetapowości kształcenia i rozmaitości edukacyjnych koncepcji? |
Od odpowiedzi na te pytania zależy preferowany model edukacji i wyznaczane mu cele. Możliwe są przy tym różne kombinacje. Wybór modelu pociąga za sobą konieczność przełożenia założeń teoretycznych na rozwiązania praktyczne. To jest najtrudniejsze. Dziś na przykład niewiele podręczników odpowiada założeniom formułowanym w programach czy podstawie programowej.
Trzeba też pamiętać, że – generalnie rzecz
biorąc – edukacja skierowana jest na przyszłość. Obecnie naukę w
szkołach zaczynają ci – choć może to brzmieć niewiarygodnie – którzy
będą odpowiadali za swój „fragment czasu” dopiero w drugiej połowie XXI
wieku. Wtedy będą w najbardziej intensywnym okresie życia. Dziś są w
najlepszym wieku do uczenia się i ćwiczą postawy, sposoby reagowania,
które osadzają się w ich tożsamości. Kiedyś zademonstrują te postawy lub
pozostałości po nich jako dorośli w stosunku do młodszych od siebie,
własnych dzieci lub uczniów. W ten sposób dziś rzutujemy na wiek XXII i
wcale nie na jego początek, choć nie wiemy nawet, jakie profesje wkrótce
będą potrzebne – tak prędko się wszystko zmienia pod względem
cywilizacyjnym. W wielu naszych szkołach uczy się jednak ciągle według
pomysłów z XIX wieku. Sprzyja temu – wbrew pozorom – podstawa
programowa, w tym najnowsza, i system egzaminów. To właśnie powoduje, że
szkoła staje się przechowalnią, bo uczyć naprawdę trzeba się gdzie
indziej.
Prof .dr hab. Zofia Agnieszka Kłakówna jest pracownikiem naukowym Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie
Prof .dr hab. Zofia Agnieszka Kłakówna jest pracownikiem naukowym Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie
[Źródło: Pomorski Przegląd Gospodarczy nr 4/2010 (47)]