Myśląc o modernizacji nauczania i związanych z nią zmianach jakościowych w edukacji szkolnej nie możemy pomijać kluczowej roli kadry zarządzającej szkołami. Najbardziej innowacyjni i wysoce kompetentni nauczyciele wykorzystujący dobrodziejstwa technologii w nauczaniu nie spowodują znaczącej zmiany, jeśli za nimi nie będą stali ci, którzy w szkołach podejmują najważniejsze decyzje. Tak więc nie tylko e-nauczyciel jest ważny, ale także e-dyrektor.
Takie przesłanie można wyczytać z rozstrzygniętego niedawno konkursu dla osób zarządzających szkołami. Bycie obeznanym z technologią i rozumienie jej znaczenia dla usprawnienia procesu edukacji, to dziś część „zawodu“ dyrektora szkoły. Musimy być zarówno wizjonerami patrzącymi w przyszłość, jak i sprawnymi liderami oraz osobami kompetentnymi komunikacyjnie – przyznają uczestnicy 2012 Tech-Savvy Superintendent Awards, który w tym roku realizowany był już po raz dwunasty.
W amerykańskim konkursie wyróżniono dziesięć osób, które zdaniem kapituły najlepiej zaprezentowali swoje zdolności liderskie w połączeniu z wizją wykorzystania technologii edukacyjnych jako narzędzi wspierających realizację celów postawionych przed szkołami.
„Kiedy dwanaście lat temu zaczynaliśmy ten projekt, rozumienie technologii i tego, w jaki sposób może ona wspierać realizację najważniejszych zadań szkoły oraz poprawiać nauczanie i uczenie się, nie było najmocniejszą stroną osób zarządzających oświatą.“ – powiedział Denis Perce z portalu eSchool News, organizatora konkursu. „Dziś nie mógłbym już tego tak ocenić. To dziś chleb powszedni pracy dyrektora.“
Jak zauważa Perce, dziś bycie obeznanym z technologiami edukacyjnymi nie oznacza jedynie potrzeby wykorzystania technologii i bieżącej aktualizacji systemów IT. Dziś kluczową umiejętnością jest także komunikowanie się z członkami społeczności szkolnej i jej otoczeniem, zwłaszcza w obliczu kurczących się budżetów. „Nie oznacza to również zapchania klas jeszcze większą ilością nowoczesnych urządzeń. Oznacza natomiast na pewno działania na rzecz zmiany jakościowej w nauczaniu, aby [z wykorzystaniem technologii] lepiej odpowiadać na potrzeby osób uczących się.“ – zauważa Perce.
Wydaje się, że te kilka zdań dobrze ujmują istotę zmian w kierunku modernizacji i cyfryzacji szkoły i mogą być odniesione do każdej szkoły na świecie, także polskiej. Cyfrowa szkoła jako pewna idea uda się jedynie wtedy, gdy zmiana będzie dotyczyła całej szkoły, a nie jej fragmentów. I wtedy, gdy wsparcie dla zmiany w szkole będzie w sposób aktywny komunikowane i wdrażane przez kadrę zarządzającą. Dyrektorzy szkół muszą zaangażować się w przebudowę własnej szkoły. Inaczej cyfryzacja szkoły pozostanie tylko ideą o ograniczonym zastosowaniu, raczej o hobbystycznym wymiarze, wspieraną przez nielicznych nauczycieli - entuzjastów / zapaleńców. W polskim pilotażu Cyfrowej Szkoły chyba zapomniano o dyrektorach. Oby nie okazało się, że nie są oni przekonani do takiej zmiany jakościowej, zaś ogłoszony pilotaż traktują jedynie jako eksperyment, nie zaś szansę na rzeczywistą przebudowę oświaty.
Wracając do finału amerykańskiego konkursu, pojawiło się tam jeszcze jedno ważne przesłanie pod kątem edukacji XXI wieku, adresowane właśnie do dyrektorów. Jego autorem jest Alan November, jeden z najważniejszych amerykańskich autorytetów w dziedzinie nowoczesnej edukacji. Podczas ceremonii finałowej postawił on nowe wyzwanie przed kadrą zarządzającą szkołami. Powiedział mianowicie: „Jaki macie plan, aby każdy z domów waszych uczniów stał się centrum uczenia się? Mam wrażenie, że zbyt dużo czasu spędzamy myśląc o szkołach, jako miejscach, które mają pomóc uczniom odnieść sukces. Musicie częściej uwzględniać uczniów w Waszych planach.“ Bardzo ciekawa myśl. Czy warto się nad nią zastanowić?
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)
(Źródło: eSchool News, opr. własne)